Zakład

320 28 5
                                    

Tego samego dnia, szesnasta...
Zostałam w szkole i jestem na hali. Jeszcze odprowadziłam Zuzę z Olą na przystanek i poczekałam z nimi na autobus. Nie wiedzą, że chciałam tu zostać. Myślą, że zwyczajnie chcę się przejść i pomyśleć. Tak naprawdę potrzebuję sportu by się zapomnieć. Na całe moje szczęście nikt nie ma wfu ani treningu. Lekcje skończyłam pół godziny temu i jest już szesnasta. Treningi przeważnie były w tych godzinach, ale najwidoczniej w inne dni. Także korzystam z wolnej sali na całego. Wzięłam sobie piłkę do kosza i rzucam w najlepsze. Gram sama ze sobą w króla. Muszę trafić z danego punktu do kosza, ale nie mogę pozwolić by piłka w ogóle nie trafiła chociażby w tablice. Nie wiem ile już nabiłam, bo nie liczę zupełnie. Rzucam za trzy punkty i co chwilę wpada do siatki. Większość by się zdziwiła, że mała, a taka zdolna sportowo. Jednak jak widać pozory mylą i nie ocenia się książki po okładce, bo może nieźle zaskoczyć.
- Hej. Nieźle ci idzie
Usłyszałam głos w oddali na co podskoczyłam. W ostatnim czasie sporo osób mnie straszy. Dostanę w końcu przez nich zawału.
- Dzięki - odpowiedziałam nie zwracając uwagi na ową osobę
- Grałaś kiedyś zawodowo? - usłyszałam głos za plecami
- Tak w podstawówce i trochę w gimnazjum. W ostatnich latach byłam kapitanką i prowadziłam ku zwycięstwom drużynę
- No no. Dwie kapitanki w dodatku lesbijki
Dopiero po tych słowach kapnęłam się, że to moja nowa znajoma. Dziewczyna od wspólnej szafki. Złapałam w ręce piłkę poczym odwróciłam się w jej stronę. Była uśmiechnięta od ucha to ucha. Na ramieniu miała torbę sportową. Jakby wybierała się właśnie na solidny trening.
- To co może się pokiwamy? I ta która więcej razy trafi do kosza wygrywa
- Spoko. O co zakład?
- Jak ja wygram to się ze mną umówisz - uśmiechnęła się
- A jak ja wygram oddajesz mi swoją bluze - pokazałam ręką
- Nie ma problemu - podała mi swoją rękę
Złapałam ją za dłoń i przeciełyśmy nasze ręce. Dziewczyna odrzuciła swoją torbę i ruszyła na mnie by odebrać mi piłkę. Byłam szybsza oraz zwiniejsza od niej. Przerzucałam piłkę z ręki do ręki odbijając ją ciągle i dryblując nią między nogami. Prawie mi ją odebrała, ale zdążyłam wyrwać oraz rzucić z trafieniem do kosza. Judyta przejęła piłkę poczym zaczęła się popisywać. Pokręciłam na to głową, a następnie szybkim ruchem odebrałam jej piłkę i znów trafiłam. Potem już szło mi gorzej jakbym straciła szczęście i passę. Koszykarka trafiła z cztery razy, a ja nie mogłam sobie poradzić. W końcu się odegrałam i zaczęłam wychodzić na prowadzenie. Walka była zacięta i szłyśmy łeb w łeb.
Dlaczego zgodziłam się na ten zakład? Nie boję się przegrać i iść na randkę z Judytą. Jestem pewna, że wygram albo przegram z nie dużą różnicą puntów. Może chcę tym zrobić na złość Nikoli. Może po prostu chcę się zapomnieć i zacząć nową relacje. Albo zwyczajnie chcę poznać nową towarzyszkę i przestać myśleć o tym co boli. Sama nie wiem do końca jaka jest prawda. Jednego jestem pewna, że miałam ochotę zagrać z kimś. Chciałam skupić się na koszykówce do granic możliwości.
Finalnie wygrałam ja, ale rywalka była godna. Nie jest to zwycięstwo jakieś szałowe, bo dzieliły nas dwa punkty. Jednak byłam dumna z siebie, bo wiem, że nie wyszłam z formy.
Usiadłam na ławce poczym wyjęłam wodę smakową z mojej torby i zaczęłam ją pić. Kapitanka przykucnęła obok swojej torby i również się napiła. Patrzyła na mnie z podziwem oraz chyba żalem.
- Ah i muszę oddać moją ulubioną bluzę
- Taki był zakład. Zgodziłaś się 
- No wiem. Jednak nie spodziewałam się, że przegram. Jesteś naprawdę dobra - powiedziała ściągając z siebie bejsbolówkę
- Za bardzo pewna siebie byłaś
- Miałam ochotę na randkę z tobą - wyciągnęła do mnie rękę z moim trofeum
- Cóż może następnym razem
Podeszłam do niej poczym chwyciłam bluze. Założyłam na siebie ciuch, podwinęłam rękawy i zapięłam się. Kurtka była przy duża, pachniała mocnymi perfumami oraz potem. Jednak nie chciałam jej ściągać tylko mieć ją na sobie aż wrócę do domu. Na pewno czeka mnie prysznic, a bluze kąpiel w pralce.
- Jeszcze ją odzyskam, a ty się ze mną umówisz - odezwała się
- Zobaczymy zobaczymy
- A wy co tu robicie po szkole? - wparował nagle Sebix, nauczyciel wfu
- Przecież możemy grać ile się chce - stanęła w naszej obronie Judyta
- Tak, ale jak pozwolę wam tu wejść. Inaczej nie macie wejścia. Nie pamiętam by któraś z was o to prosiła
- A to niby dlaczego? Czy coś zniszczyłyśmy? Trenowałyśmy do zawodów, a salę udostępniła nam Pani Renata
- Nie przypomniam sobie, żeby Anka była w waszym składzie
- Jest nowa
- Spytam. Jeśli kłamiesz...
- To co? Grozi mi Pan? - przerwała mu podchodząc bliżej
- Nie. Ostrzegam. Uważaj sobie mała - pokazał palcem
- Nie przypomniam sobie, żebyśmy byli na ty i nie życzę sobie takich testów do mnie. Ja Pana szanuje i oczekuję tego samego
Wyszedł wielce obrażony. Najwidoczniej Judyta uraziła jego męskie ego. Biedaczek pójdzie się pożalić albo upić. Bezszczelny  pozwala sobie na za dużo. Wiele było akcji gdy komuś groził albo podrywał nastolatki nie przejmując się niczym. Widziałam parę takich jego wyczynów i słyszałam, że romansował z uczennicami.
- Prostak co? - zapytała śmiejąc się
- Jeszcze jaki. Myśli, że ma mięśnie to wszystkie są jego i mu się podporządkują
- Chciałby frajer
- Dzięki za obronę
- Nie ma problemu
- Ta twoja trenerka serio potwierdzi twoją wersję?
- Oczywiście. Jest za swoim zespołem
- Ale ja do niego nie należę
- Jednak kapitanka już tak, więc się nie martw
- Co jak się kapnie, że nie gram?
- To nic. Może se porządzić swoją dupą
Zaśmiałam się na te słowa. Dziewczyna poszła odnieść piłkę, a ja już wyszłam z sali gimnastycznej. Jakoś nie czułam potrzeby czekania na nią. Jest po prostu znajomą od szafki. Dziewczyną, która chcę mnie zabrać na randkę, bo tak. Założę się, że dużo dziewczyn tak wyrwała. Na pewno nie jestem jedyną. W końcu kapitanka koszykówki, to ma wzięcie. Niestety u mnie go nie będzie miała. Jednak nie czuję ochoty na nowe znajomości, zabawy w randki i te inne. Nikola zgasiła we mnie uczucia oraz chęci. Spowodowała, że boli mnie serce, a miłość przestaje mieć dla mnie znaczenie. Drugi raz w swoim życiu ulokowałam uczucia nie tam gdzie trzeba. Trzeciej próby już nie będzie. Już ja się o to postaram, żeby serce nie pozwalało sobie na za wiele.
Będąc w mieszkaniu wstawiłam pralkę, zrobiłam sobie obiad i włączyłam telewizor z jakąś tam platformą sreamingową.
Po zjedzeniu i obejrzeniu dwóch odcinków serialu wywiesiłam pranie. Wymyłam jeszcze naczynia po sobie oraz odkurzyłam. Czasami porządki mnie wyciszają. Włączyłam do tego muzykę, a to już w ogóle pozwoliło mi na zapomnienie się. Jeszcze tak się rozpędziłam, że umyłam podłogi.

Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz