Obojętność

237 23 6
                                    

Miesiąc później, Ania...
Przestałam zabiegać o względy Castillo. Nie mam już po prostu ochoty grać w jej grę. Choć serce ciągle ciągnie w jej stronie, to staram się być twarda. Na lekcjach z nią gapie się w zeszyt i pokazuję ignorancję. Tak wiem, że z nią nie byłam przez co miała prawo całować się z kim zechce. Jednak dążyłyśmy do związku. Chyba. Co nie?
Może ja zwyczajnie czułam co innego niż ona? Może coś sobie ubzdurałam, a rzeczywistość była inna?
Niby próbowała mnie przepraszać, wytłumaczyć czy też zwrócić na siebie moją uwagę. Niestety z marnym skutkiem, bo zrobiłam się zimna. Na wszystkie jej próby odpowiadałam krótko "mhm", "ehe" i "spoko". Smsy czy telefony olewałam choć kilka razy odebrałam by usłyszeć jej głos. Jednak nic wtedy nie mówiłam, a ona po może dwóch minutach się rozłączała. Długo walczyła, ale w końcu również odpuściła. Na tym zakończyła się nasza "miłość" jak z bajki.
Nie mam pojęcia dlaczego ona zmienia się w kilka sekund w zupełnie inną kobietę. Raz jest czuła i zakochana, a za drugim razem wycofana i tajemnicza. Nie potrafię jej rozgryźć, bo już brakło mi sił.
Samo to, że nie powiedziała mi o tym zjeździe, już pokazuje brak zaufania. Zresztą kurwa czego ja oczekuję? Za dużo sobie wyobraziłam i tyle. Dlatego postanowiłam się wycofać dla dobra samej siebie. Oczywiście zdarza się, że fantazjuje o niej czy zerkam ukradkiem na nią. Jednak to wszystko jest inne niż niedawno. Nie marzę, żeby zostać z nią po lekcjach. Nie błagam w myślach o jakikolwiek kontakt z jej strony. Nie czekam, nie zabiegam ani nie flirtuje. Nawet przestałam przeżywać, że całowała się ze swoją byłą. Nie jestem zazdrosna no, bo o co? Nigdy nie była moja na wyłączność. Każdy kiedyś gaśnie i rezygnuje, to tylko kwestia czasu czy determinacji. Ja wytrzymałam zbyt długo. Rocznica śmierci rodziców mnie dobiła, a występek Nikoli zabił. Emocje ze mnie wyparowały jak woda z czajnika podczas gotowania.

Od tygodnia Ola ciąga mnie na zajęcia pozalekcyjne. Wymyśliła sobie, że muszę jakoś zapomnieć i się wyluzować. Nie, tym razem to nie jest ostry trening. Teraz postawiła na warsztaty plastyczne. Chciała, żebym wróciła do korzeni, bym odkryła w sobie starą pasję na nowo.
Kursy są darmowe i odbywają się dwa razy w tygodniu. Obecnie siedzę na trzecich moich zajęciach. Coś tam bazgrze na kartce, Ola pełna skupienia słucha cennych rad nauczycielki. Ja oddałam wzrok swojemu "dziełu", które zaczynało mieć jakieś tam sensowne kształty. Oczywiście szkicuje ołówkiem tak jak nam kazano. Mięciutki rysik rozprowadzam po papierze. Kredka wygina się w mojej dłoni pod naciskiem. Jest taka słaba i giętka aż mam ochotę ją złamać.
- Jak ci idzie Aniu? - odezwała się ciepłym głosem nauczycielka
Nie odpowiedziałam tylko złamałam ołówek w pół. Czułam satysfakcję z tego co zrobiłam. Kredka tak pięknie pękła wydając z siebie śliczny dźwięk.
- Oj aż tak źle? Pokaż no - stanęła za mną i nachyliła się
- Hm. Poprawisz trochę rysy twarzy, dorysujesz włosy, oczy podkręcisz i będzie lepiej. Pokaże ci jak
Agata, bo tak miała na imię plastyczka wyjęła nie wiadomo skąd nowy ołówek. Wsunęła mi narzędzie pracy w dłoń, którą trzymałam na kartce. Po chwili jej smukła dłoń leżała na mojej, prowadząc ołówek. Kobieta doszkicowała w oczach drobne żyłki, a w tęczówkach więcej głębi. Gdy wykonała zabieg, cofnęła dłoń.
- Nie zapomnij o ustach - wyszeptała tuż przy moim uchu
Brązowowłosa wyprostowała się, poczym poszła do innych swoich uczniów. A ja powróciłam do jak się okazało portretu.
- Ona cię kokietuje - szepnęła Alex
- Nie baw się w Zuźke dobrze? - przewróciłam oczami
- Ty serio tego nie widzisz?
- Ale czego? - spojrzałam na nią
- Tego, że od samego początku Niewiadomska cię podrywa
- Weź przestań - pokręciłam głową
- Anka przecież widzę. Jestem lesbijką i wyczuwam takie sytuacje na kilometr. Ona cały czas się na ciebie patrzy i się uśmiecha, poprawia zalotnie włosy gdy tylko spojrzysz w jej stronę. A teraz co to było? Przejechała powolnie po ręce swojej uczennicy i szeptała jej do ucha. Ogarnij się laska
- Nie mam ochoty na żadne romanse
- Ale co ci szkodzi trochę pobajerować?
- Nie zamierzam sobie niczego więcej wmawiać, bo skończy się tak jak z Nikolą - wróciłam do szkicu
- Nie każda jest taka sama wiesz?
Olałam jej komentarz, bo nie mam ochoty tego kontynuować. Następna będzie mi wkręcać, że nauczycielka się we mnie kocha. Jestem taka łatwa by lecieć na każdą, która jest nieco milsza dla mnie niż dla całej reszty. Moja naiwność się skończyła i przerodziła w obojętność.

Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz