Poniedziałek...
Resztę soboty i całą niedzielę spędziłam z Zuzią i wieczorem wróciłam do siebie. Pocieszałam przyjaciółkę choć nie miałam zbytnio na to ochoty. Czułam się jakoś dziwnie przy niej. Dawno tak czasu nie spędzałyśmy. Rzadko kiedy przy mnie płakała. Ciężko też ubrać słowa kiedy ktoś się rozstał. Ma się wtedy wrażenie, że każde zdanie będzie odebrane negatywnie. Znowuż dla mnie milczenie w takiej sytuacji nie wygląda dobrze. Trochę jakbym ignorowała towarzyszkę mimo, że sama nic nie mówi. Nie potrafię nigdy rozgryźć co załamana osoba chce usłyszeć. Dlatego staram się być neutralna, nie stawać po niczyjej stronie i po prostu dużo przytulać. Każdy ma na to inny sposób, a ja nie umiem się odnaleźć w tym. Wciąż się uczę i znajduję nowe warianty. Nie jestem, a nawet nie będę dobrą pocieszycielką.
Będąc u przyjaciółki cały czas tęskniłam za Nikolą i odbiegałam myślami do niej. Brakowało mi jej ust, dotyku, oczu, ciepła oraz głosu. Zastanawiałam się co robi, jak się czuje i przede wszystkim czy również myśli o mnie. Czy te lekcje dadzą jej coś i będzie pewniejsza w miłości. Najbardziej nurtowało mnie czy w końcu usłyszę szczere "Kocham cię" z jej ust. Raz to powiedziała, ale wiem, że tylko z poczucia winy, a nie uczuć.Dzisiaj 29 marzec. Rocznica tragedii moich rodziców. Dwa dni po moich urodzinach. Czterdzieści osiem godzin po pięknych chwilach z Nikolą. Dzisiaj, dokładnie trzy lata. Trzydzieści sześć miesięcy jak funkcjonuję bez nich. Mniej więcej tysiąc sto dni od ogromnego krzyku.
Leżę zapłakana oraz zwinięta w kłębek. Nie potrafię się ruszyć, bo czuję jak ciężkie jest moje ciało. Jakbym była z kamienia i nie miała możliwości przemieszczania się.
Mam już całą poduszkę mokrą razem z policzkiem. Jednak nie przestaje ronić łez. To tak cholernie boli, że nie ma ich aż od trzech lat. Ten czas jest okropny i zapierdala nie patrząc na konsekwencje. Choć mam wrażenie, że jeszcze wczoraj jadłam z rodzicami kolację. Słuchając śmiechu mamy oraz dowciupów taty. Rozmawiając o głupotach i poważnych sprawach jak adopcja ukochanego pieska. Od zawsze o nim marzyłam i miałam go dostać właśnie na szesnastke. Mały biszkopcik miał u nas zagościć. Miało być tak pięknie i wesoło, a stało się gorzej niż można było przypuszczać.
Usłyszałam dźwięk smsa, więc odruchowo zapaliłam wyświetlacz by się przekonać kto to. Na szczęście mam telefon obok siebie, ale i tak zaraz się wyładuje. Od samego rana nie śpię i korzystam z urządzenia. Jednak od jakiś może dwóch godzin jest apogeum mojej żałoby. Ryczę jak małe dziecko, które nie dostało tego co sobie zażyczyło. Momentami dławię się łzami oraz kaszle z odwodnienia.Nikolka:
Hej, wszystko w porządku?
Nie ma cię w szkole, a dziewczyny nie chcą mi nic powiedziećDelikatnie się uśmiechnęłam na myśl, że kobieta przejmuje się mną. Jednak promień radości szybko zgasł. Od niechcenia odblokowałam LG i odpisałam jej krótko.
Ja:
Lekcja tęsknoty :)Właśnie telefon mi padł. Nawet to lepiej, bo nie chcę z nikim pisać nawet z Castillo. Nie potrzebuję niczyjej łaski czy litości. Chcę być sama by w spokoju uczcić pamięć rodziców. Może i nie pójdę dzisiaj na grób, bo nie jestem w stanie, ale powspominam ich. W końcu byli dobrymi ludźmi. Mama zawsze służyła wsparciem, pomocą dłonią i ciętą ripostą na innych. Artystyczna dusza, która potrafiła narysować dosłownie wszystko i to szczegółowo. Wiele jej szkiców czy po prostu rysunków mam w specjalnym segregatorze. Często go przeglądałam z podziwem patrząc na każdą kreskę. Teraz leży zakurzony gdzieś w szufladzie. Psychicznie jestem za słaba by go oglądać.
Tata zaś nie zawsze mnie rozumiał, ale nigdy nie negował. Za każdym razem gdy próbował pojąć moje czyny lub słowa drapał się po głowie. Śmieszyło mnie to niejednokrotnie aż bolał brzuch, bo robił przy tym głupie miny. Poprawił mi w ten sposób wiele razy humor. W szczególności gdy miałam okres, a on nie rozumiał moich humorów i tych bóli brzucha.
Zrobił każdy mebel w moim starym pokoju w domku. Specjalne biurko z wieloma szufladami, skrytkami oraz miejscem na nogi. Ogromna szafa na ciuchy z lustrem w środku. Łóżko, które ma wbudowaną ogromną szufladę pod spodem bym mogła schować pościel. Zbił mi też dwie szafki nocne oraz piękne krzesło, które obił gąbkami. Żałuję, że nie mam tutaj moich mebli. Jednak wolałam by zostały na swoim miejscu. Chciałam by nic co stworzyli rodzice nie wychyliło nosa poza "rezydencje" Kamińskich.
CZYTASZ
Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone]
Romansa*Na okładce jest Marcelina Zawadzka, ale nie występuje w opowiadaniu* Pewna siebie nauczycielka angielskiego i nieśmiała zakochana w niej uczennica. Co takiego może zbliżyć tą dwójkę do siebie? Różnorodność charakterów, miłość do języka albo uciecz...