Obliczenia

585 30 2
                                    

Parę godzin później...
Zjadłyśmy nie dawno obiad z Zuzką i teraz siedzimy nad książkami. Jutro mamy sprawdzian z matmy, a w dwójkę zawsze raźniej. Tym bardziej, że Zuzia jest kiepska z tego przedmiotu. Ja na szczęście mam dobre oceny i jestem w stanie jej wytłumaczyć wszystko. Sprawdzian jest z funkcji kawadratowej z trzech rozdziałów. Akurat lubię ten dział, bo nie jest skompilowany jak większość.
- Eh nie rozumiem - westchnęła przyjaciółka
- Zobacz to proste. Z tego działania musisz obliczyć deltę - zaczęłam jej tłumaczyć pisząc u siebie w brudnopisie
- Tyle to ja wiem
- Używając tego wzoru, delta równa się b do kwadratu minus cztery razy a razy c, więc teraz zamień te literki na liczby - poprosiłam podsuwając jej swój zeszyt
Wykonała powolnie polecenie, a potem poleciłam jej, żeby policzyła dwa x. Oczywiście też wspomniałam, żeby policzyła pierwiastek z delty. Gdy już wyliczyła kazałam jej narysować oś x, zaznaczyć oba x i narysować parabole biorąc pod uwagę czy a jest ujemne czy dodatnie. Pochwaliłam ją i zaleciłam, żeby zrobiła jeszcze dwa takie zdania w swoim zeszycie, a ja poćwiczę sama.
Później było już trudniej z tłumaczeniem. Musiałyśmy z funkcji iloczynowej przejść na kwadratową, w tym, że trzeba jeszcze to zmienić na ogólną. Trudno mi było wyjaśnić przyjaciółce w miarę jasno jak to zrobić. Pokazałam jej raz przykład, ale jedynie mruknęła pod nosem niezrozumiale.
Czekał nas długi wieczór pełen matematyki, przekleństw i westchnień.

Wychowawcza...
- Jak już wspomniałam tydzień temu, jutro jedziemy na survival trzy dniowy. Wiem, że nie jest za ciepło dlatego weźcie cieplejsze ubrania i jeśli potrzebujecie koc czy własny termos z herbatą - wygłosiła nagle Ostrowska
- Jaki survival? - spojrzałam na Zuzę pytająco
- Aż tak się zamyśliłaś ostatnio, że nie pamiętasz?
- Yyyy...
- Jako integrację z klasą wyjeżdżamy na survival. Śpimy w namiotach, mamy tam jakiś tor do przebiegnięcia na polu i później w las z przeszkodami
- Razem z nami pojedzie pani Raczek jako, że jedzie tylko nasza klasa i będzie to osiemnaście osób nie potrzebny jest jeszcze jeden opiekun - przerwała nam nauczycielka
- Filip też jedzie. Wyobrażasz to sobie?
- Co, jaki Filip? - spojrzałam na przyjaciółkę zdziwiona
- Ah no tak, ty jak zwykle żyjesz swoją miłością i nic poza tym - obróciła się do mnie bokiem
- Ej no, powiedz - szturchnęłam ją łokciem
- Zapomnij. Ja wiem o tobie tyle i pamiętam wszystko, a ty mnie olewasz
- Przepraszam. Jestem w ostatnim czasie jakaś nieobecna i dobrze wiesz dlaczego - westchnęłam po czym położyłam się na ławce zrezygnowana
Było mi głupio jak i wstyd, że nie wiem co się dzieje u mojej przyjaciółki. Ona coś do mnie mówi albo pisze, a ja się ciągle zamyślam i nawet nie pamiętam o czym wspominała. Gdyby nie ta tragedia sprzed dwóch lat już bym kończyła liceum i byłabym zupełnie innym człowiekiem. Tak to stoję totalnie w miejscu nie wiedząc co począć dalej. Nie potrafię zacząć iść w przyszłość choć próbuję dać sobie radę. Wyłączam się od jakiegoś roku, wracam myślami do tamtego zdarzenia i totalnie nie umiem racjonalnie wtedy myśleć. To jest chyba jeszcze gorsze od stresu gdy nauczycielka angielskiego za bardzo się do mnie zbliża.
Już nie pamiętam o czym były dalsze rozmowy wychowawczyni. Przestałam totalnie słuchać, a zaczęłam żyć w swoim świecie zaraz po fochu Zuzki. Nawet nie wiem kiedy zadzwonił dzwonek i jakim cudem znalazłam się w szkolnej toalecie.
Stoję teraz przed lustrem i gapie się na siebie. Wodze wzrokiem po swojej twarzy nie poznając już siebie samej. Kiedyś dużo się uśmiechałam, promieniałam na buzi, a moje oczy błyszczały radością. Teraz wyglądam jak zombie, wory pod oczami; smętna mina i do tego ten zawiedziony, smutny wzrok.
Ktoś wszedł do łazienki, ale nie zwróciłam uwagi na tę dziewczynę. Pewnie jakaś uczennica przyszła skorzystać z toalety albo się podmalować. Podeszła do lustra i przeczesała szczotką włosy. Widziałam kątem oka jak się maluję, nałożyła błyszczyk na usta i poprawiła lewą powiekę cieniem. Zaciekawiło mnie jak wygląda, więc odwróciłam wzrok. Wysoka blondynka, mocno umalowana i to za mocno, bo widać było, że podkład totalnie nie był w jej tonacji. Miała podkreślone kości policzkowe przez co nie wyglądała naturalnie, a bardziej jak plastikowa laleczka. Pokręciłam głową sama do siebie, bo widać jak bardzo nie potrafi posługiwać się kosmetykami.
Kiedyś i ja się malowałam, nie mocno, a lekko i delikatnie. Podkreślałam rzęsy tuszem, malowałam powieki na jakiś pastelowy kolor i nawet zdarzało mi się nakładać jasny podkład.
- Coś ci nie pasuje? - odezwała się odwracając w moją stronę
- Nie nie - uśmiechnęłam się bardziej do siebie niż do niej
- To czego się gapiłaś na mnie? Co, w oko ci wpadłam?
- Patrzyłam jak se radzisz z makijażem
- A kim ty jesteś, żeby to oceniać? Krytyk modowy, bo coś mi się nie wydaje
- Nie, ale dużo lepiej od ciebie radzę sobie z panowaniem nad podkładem - zaśmiałam się
- Oj chyba dawno nie dostałaś wpierdolu - zacisnęła pięść
- I po co ta agresja? Chciałam doradzić moja mama była makijażystką i dużo mnie nauczyła
- Nie potrzebuje jakiś śmiesznych rad gówniary, która w ogóle się nie maluję - warknęła przez zęby
Podeszła do mnie z wrogą miną i przyłożyła pięść do mojej twarzy. Szybkim ruchem odepchnęłam jej rękę po czym opuściłam pomieszczenie. Dziewczyna wyszła za mną i zaraz przyparła mnie do najbliższej ściany. Wycelowała pięść w mój nos patrząc na mnie ze złością. W tej chwili dopadła ją Zuza, oderwała ode mnie mocno ciągnąć za ramiona. Nastolatka się przewróciła od siły ataku i gdy przyjaciółka ustawiła się gotowa do walki ta podniosła się z podłogi, a następnie uciekła.
- Jeny dzięki - odpowiedziałam podchodząc do niej
- Spoko - odpowiedziała i poszła pod klasę nie czekając na mnie
- Poczekaj! - pobiegłam za nią
- Nie gniewaj się. Ja naprawdę przepraszam i głupio mi, że nie pamiętam takich podstaw o tobie. Proszę wybacz mi ostatni raz
- Zastanowię się - weszła do sali od biologii
Weszłam za nią i zajęłam nasze miejsce. Jeszcze z trzy minuty do dzwonka, ale nie zamierzam już nigdzie chodzić.
To jedyna klasa, która jest otwarta przez całą przerwę i można w niej przebywać. Oczywiście nauczycielka siedzi w niej cały czas, pilnując, żeby  nic niestosownego się tutaj nie zadziało. Często przychodzą do niej koleżanki nauczycielki i plotkują na tematy uczniów czy sprawdzianów. W ogóle się nie krępują, że obgadują nam tyłki przy nas, a jak ktoś zwróci uwagę to broń Boże. Wtedy wszystkie gniewnie patrzą i zarządzają kartkówkę całej klasie z owych przedmiotów. Sprytnie aczkolwiek nie bardzo dopuszczalnie, ale mało kto się sprzeciwia z uczniów wypominających, żeby nie rozmawiały o swoich uczniach tak otwarcie przy innych w sali.
Wypakowałam swoje przybory i rozejrzałam się po sali. Zuzia nie usiadła jeszcze ze mną, stała przy jednej z ławek i rozmawiała z jakimś chłopakiem. To zapewne ten jej Filip o którym dzisiaj wspomniała. Wiem, że jest w naszej klasie razem z innymi pięcioma chłopakami, ale szczególniej uwagi na nich nie zwracam z wiadomych przyczyn.
Dlaczego chłopaków jest tak mało w naszej klasie? A, bo to profil dziennikarski i jest małe zainteresowanie płuci przeciwnej tym zawodem, w tym roku. Jak zaczynałam liceum było ich sporo więcej, a teraz gdy powtarzam klasę drugi raz, jest ich garstka.
Bycie w tej samej klasie trzeci raz to nic fajnego. Ciągle te same tematy i nic nowego choć niecodzienne bywałam w szkole. Jedynie zmieniają się uczniowie i wychowawcy. W tamtym roku uczyła mnie Nikola, oh jak ja bardzo chciałam zdać, żeby prowadziła mnie przez całe liceum. Niestety nie dałam rady, bo jestem za słaba psychicznie.
Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek na lekcje. Przyjaciółka zajęła miejsce obok mnie, ale się słowem nie odezwała. Do sali zaraz zleciała się reszta uczniów i gdy tylko drzwi się zamknęły Górska zaczęła prowadzić zajęcia.
Znowu byłam nieobecna na zajęciach. Błądziłam gdzieś myślami w chmurach i nie reagowałam na harmider w klasie. Próbowałam poskładać w głowie moje życie, przeanalizować jak ono wygląda i czy dam sobie radę sama. Nie potrafiłam jednak dość do jakiś porządnych wniosków. Jedyne co mi przychodziło do głowy to zajęcie się jakimś sportem, jakieś sks (szkolny klub sportowy) typu koszykówka tylko ten nadgarstek...
Złapałam się odruchowo za kontuzjowaną kończynę i zaczęłam nią ruszać w przód oraz w tył. Szczeliło mi kilka razy w kości aż nauczycielka się na mnie spojrzała. Zrobiłam skrzywioną minę na odczuty ból. Wzruszyłam ramionami sama do siebie i kontynuowałam ćwiczenie. Wychodzi na to, że jeszcze nie jestem gotowa na sks póki nadal mam problem z nadgarstkiem. Zostaję mi jedynie bieganie albo siłownia.

Wieczór...
Spakowałam wszystko co potrzebne na ten biwak do wielkiej torby, nawet zmieściłam tam duży namiot zwinięty w specjalny pokrowiec oraz koc. Wzięłam, bo mam nadzieję, że Zuza będzie ze mną nocować w namiocie jeśli mi w ogóle wybaczy. Resztę lekcji nie odzywała się do mnie, a po uciekła szybko ze szkoły. Nie wiem czy ten cały Filip jej tak zawrócił w głowie czy naprawdę ja zawiniłam za bardzo. Nie myślałam, że jest taka obrażalska, nigdy tak nie miała. Będę musiała jakoś ją udobruchać i więcej słuchać co do mnie mówi. Muszę skupić się też na jej życiu, zmuszę się do tego, ale nie mogę jej stracić. Znamy się od małego brzdąca i jesteśmy za bardzo zżyte, żeby jakiś chłoptaś miał nas rozdzielić.
Wyszłam pobiegać, pooddychać świeżym powietrzem i pomyśleć co począć dalej z sobą. Jestem w słuchawkach podłączonych do mp4. Nie wiem czemu, bo totalnie nie słucham tej osoby, ale mam jej piosenkę w urządzeniu. Dobrze mi się biega przy tym utworze, bo jest zrobiony jak pod trening.
Poczułam jakby tak piosenka poleciała specjalnie dla mnie w tym momencie kiedy potrzebowałam jakiegoś znaku od życia. W uszach usłyszałam słowa "Zrób uciekają dni, każdą chwilą żyj nim jeszcze nie jest za późno". Reszta tekstu była dla mnie niema. Skupiłam się na tym zdaniu jakby to był mój cel życiowy. Chciałam bardzo zmienić swoje życie i myślenie. Zrobić coś do przodu zanim nie będę wstanie tego wykonać. Zacznę od Zuzi, a potem zastanowię się. Na pewno chcę się poświęcić sportowi i nie da się już ponieś miłości nieodpowiedniej choć nie wiem czy z tym ostatnim dam radę. Jak Nikola jest blisko to mi nogi  miękką, a serce wali jak dzwon. Nie potrafię wtedy opanować emocji i jestem zdana na jej ruchy.
W ostatnim czasie gdy zauważyłam tą obrączkę i poznałam Emmę nie zwracam tak na nią uwagi jak niedawno. Nauczycielka sama się odsunęła ode mnie choć zapewne to były moje urojenia. Myślę jeszcze o niej w szczególności przed snem, ale staram się powstrzymywać.
No nic, jutro pogodzę się z przyjaciółką, na survivalu nieco poćwiczę, a po powrocie się zobaczy.
_______________________________________

Hej wszystkim!
Tym razem krótko i na luziku. Coś na dobry początek dnia (przynajmniej mam taką nadzieję).
Zuzia i jakiś chłopak? Poważna obraza czy tylko próba pokazania, że też ma swoje życie?
Jak myślicie co będzie dalej?
Do zobaczenia w następnym rozdziale. Pozdrawiam, Liszaj 💋

Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz