Następnego dnia rano...
Zostałam u Emmy na noc, bo mnie poprosiła. Nie do końca chciałam, ponieważ nie znałam jej na tyle długo. Zwyczajnie bałam się zaufać, że będę bezpieczna. Powiedziała, że rozumie i chciała mnie nawet odwieźć jednak skończyło się inaczej.
Kobieta jak zaczęłam się zbierać rozpłakała się i musiałam ją pocieszać. Nie było to wymuszone w ani jednym stopniu, ale nie jestem dobra w tym. Po prostu objęłam ją ramieniem i pozwoliłam się wypłakać. Musiała przejść niezłą traumę skoro dalej ten tatuaż wywołuje tak silne emocję.
Zasnęłyśmy dość późno, a Em się kręciła przez dłuższy czas nim usnęła. Oczywiście ona spała na materacu pośrodku pokoju, a ja na jej łóżku. Chciałam przespać się na podłodze, ale mi nie pozwoliła. Twierdziła, że gość nie może spać w złych warunkach i oddała mi na tą noc swoje łóżko. Nie chciałam się sprzeczać i jej dokładać, więc położyłam się tam gdzie mi zaścieliła. Ja dosyć szybko usnęłam jednak po jakimś czasie zaczęłam się kręcić. Nowe, obce miejsce, w nie swoim łóżku spowodowało, że nie spałam za dobrze. Nie potrafiłam się ułożyć w wygodnej pozycji i próbowałam znaleźć złoty środek.
Widziałam w nocy jak współlokatorka siedziała przy biurku i coś chyba tworzyła. Nie podeszłam do niej ani nic się nie odezwałam. Zwyczajnie nie chciałam jej rozpraszać ani wnikać dlaczego nie śpi. Jestem obcą osobą i nie mam prawa ingerować w jej życie. Jeśli zechce sama mi się wygada. Ponoć rozmowa o swoim problemach z kimś kto zupełnie nas nie zna daje sporą ulgę.
Patrzyłam na nią jak siedzi bokiem do pokoju i szkicuje. Była bardzo skupiona na kartce oraz ołówku. Zauważyłam jak mruży oczy by lepiej widzieć. Było ciemno w pokoju, jedynie świeciła jej lampka nocna. Biały, słaby blask oświetlał jej twarz oraz włosy no i oczywiście kartkę od prawej strony. Wyglądała niczym anioł stróż pilnujący swojej podopiecznej, który jest na tyle znudzony, że znalazł se inne zajęcie.
Podobało mi się jak bardzo była zaangażowana w szkic. Tylko ona i jej wyobraźnia, a poza tym nic. Nawet nie zerkała w moją stronę czy na pewno śpię. Liczyło się dla niej wykonanie nowego tatuażu. Jeszcze nigdy nie widziałam nikogo tak skupionego na swojej pasji. Jedynie mojego dziadka, ale to inna bajka.
Jestem ciekawa co ją zainspirowało do stworzenia nowego dzieła. Choć mogę się domyślać co było tym impulsem, to chciałabym znać jej historie tej dziary.
Nie wiem nawet kiedy moje oczy się zamknęły. Czułam, że powieki mam ciężkie, ale nie chciałam jeszcze zasypiać. Fascynowało mnie co robi Emma i jak pochłania ją rysowanie. Jednak mój organizm ze mną wygrał i padłam jak mucha.
Obudziłam się nad ranem, koło ósmej. Kobiety już nie było w pokoju, więc zapewne poszła do pracy.
Przeciągnęłam się, ziewnęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam powolnie do biurka, żeby zobaczyć nowy szkic. Wiem, że nie powinnam tak samowolnie, ale strasznie mnie ciekawi jej nowy wzór tatuażu. Ona ma naprawdę wielki talent.
Gdy stałam już koło krzesła moim oczom okazał się projekt czarno-szary z domieszkiem jakby brązowego. Czyli nie jest już tylko szkicem. Musiała użyć do tego długopisów i ołówka węglowego. Na kartce było oko, a w koło niego cyfry rzymskie zrobione na wzór zegara. Połowa cyfr znikała i zamieniała się w ptaki, które latały dokoła. Wyglądały jak wrony, były czarnego koloru i odlatywały gdzieś w dal. W oku, dokładniej w samym środku, w źrenicy były trzy wskazówki.
Cały obraz był smutny i na pewno przedstawiał jakąś historie. Wyczytać można było, że chodzi o upływ czasu, który nieubłaganie leciał bez zatrzymywania się.
Chciałabym znać powód z jakiego powstał ten tatuaż i co za sobą niesie. Przejechałam opuszkami palców po kartce, która była szorstka. Podniosłam dłoń do widoku moich oczu. Obróciłam wewnętrzną stroną i na całe szczęście palce były czyste. Zerknęłam jeszcze raz na papier by się upewnić czy nie rozmazałam dzieła Emmy. Miałam farta, bo rysunek był w stanie nienaruszonym. Zdawałam sobie sprawę, że mogłabym przez przypadek rozetrzeć ołówek.
- Tak cię to zaciekawiło? - usłyszałam za sobą
- Tak, masz talent
- Dzięki
- Widziałam w nocy jak siedziałaś i szkicowałaś. Było w tym tyle pasji, że nie chciałam Ci przeszkadzać
- Wybacz nie chciałam cię budzić - podeszła bliżej
- Nie mogłam zasnąć, kręciłam się i budziłam co chwilę - obróciłam się w jej stronę
- Aż tak niewygodne mam łóżko? - przechyliła lekko głowę na bok
- Nie w tym rzecz. Po prostu nowe, nieznane miejsce i nie umiałam się odnaleźć
- Rozumiem - uśmiechnęła się lekko
- Opowiesz mi o tym tatuażu? Co było impulsem by powstał?
- Wiesz to przez wczoraj. Zapytałaś dlaczego akurat mam taki tatuaż na ramieniu i wszystko do mnie wróciło - jej oczy w moment posmutniały
- Jeśli nie chcesz nie musisz o tym mówić - położyłam dłoń na jej ramieniu okazując wsparcie
- Tatuaż symbolizuje uciekający czas, który znika w mgnieniu oka, a my nie doceniamy tego co mamy. Coś jest, a zaraz tego nie ma, bo nie zadbaliśmy odpowiednio by zostało - spuściła głowę na dół
Nic na to nie odpowiedziałam tylko podeszłam jeszcze bliżej i mocno ją przytuliłam. Kobieta z początku nie odwzajemniła gestu, ale po chwili ścisnęła mnie z całej siły. Miałam wrażenie jak wszystkie moje kości zaczynają się łączyć, ale nie chciałam tego przerywać. Emma po może dwóch minutach puściła mnie i nieznacznie się odsunęła, otarała parę łez i spojrzała w moją stronę.
- A ty nie masz dzisiaj szkoły? - spytała zmieniając temat
- Mam, ale zaczynamy o dziewiątej pięćdziesiąt
- Zaraz zbliża się dziewiąta, więc ubierz się, a ja podrzucę cię do domu
- Okey. Gdzie znajdę łazienkę?
- Jak wyjdziesz z tego pokoju to po lewo
- Dzięki
Udałam się do łazienki razem ze swoimi ciuchami. Do spania zdjęłam bluzę i spodnie, żeby się nie zapocić. Wiem, że mamy już październik, ale noce jeszcze bywają ciepłe.
Mam na sobie dość długą koszulkę, więc nie było widać moich majtek. Ubrałam się szybko i jeszcze poprawiłam dłońmi włosy. Będę musiała je uczesać w domu i się przebrać.
Wyszłam z pomieszczenia, a kobieta już czekała razem z moją torbą. Wzięła od niej swoją rzecz i udałyśmy się do wyjścia. Babcia Em już nie spała i urzędowała w kuchni. Poczułam zapach naleśników aż zaburczało mi w brzuchu.
- Już idziecie?
- Tak Ania ma za niedługo lekcje
- Nie zdąży zjeść? - spytała ze smutnym wzrokiem
- Jeśli mogę zostać to chętnie zjem. Jeszcze trochę czasu mam - odezwałam się patrząc na Emmę
- Chodź, zjedzmy
Kobieta ruszyła w stronę kuchni, a ja za nią. Zostawiłam wcześniej torbę koło wieszaka.
Każda z nas nałożyła sobie na talerz odpowiednią porcję i po powiedzeniu sobie "smacznego" zaczęłyśmy jeść. Żadna z nas się nie odzywała. Najstrasza kobieta zjadła dość szybko i udała się do swojego pokoju by obejrzeć telenowele. Emma nad czymś rozmyślała i nie była mną zainteresowana.
- Dziękuję za śniadanie. Ja już pójdę - wstałam i odstawiłam talerz do zmywarki
- Mówiłam, że cię odwiozę - powiedziała patrząc na mnie
- Nie trzeba. Przejdę się - podeszłam do drzwi
- Nie no luz, przecież bez problemu
- Okey
Ubrałam na siebie kurtkę i buty, a kobieta zrobiła to samo. Schyliłam się jeszcze po swoją torbę z książkami.
Wyszłyśmy z domu udając się do jej samochodu.
Gdy Emma ruszyła poczułam jakiś smutek na samą myśl o rozstaniu. Niewiele się o niej dowiedziałam, a tak bardzo mnie ona ciekawi. Czułam, że może to być ostatnie spotkanie, bo kobieta nie wykazuje zainteresowania mną. Może i wczoraj ją zabolało wspomnienie, ale dzisiaj gdy jest nieco lepiej mogłaby się wykazać. Może ja spróbuję jakoś ją rozruszać.
- Emma to jakaś ksywka czy prawdziwe imię? - zagaiłam rozmowę
- Odmiana angielska, a właściwie ma pochodzenie germańskie czyli niemieckie. Na imię mam Emilia, ale nie lubię tej wersji
- Rozumiem. Masz pochodzenie zagraniczne czy to po prostu zamiłowanie do angielskiego?
- Nie znoszę tego języka wolę hiszpański. Moja rodzina właśnie stamtąd pochodzi
- Oo. Byłaś tam? - spytałam zerkając na nią
- Parę razy u drugiej babci i dalekich kuzynów
- Ale super. Też bym chciała tam polecieć. Na te wyspy kanaryjskie
- Hahaha. Oglądałaś Pamiętniki z wakacji? - zerknęła na mnie rozbawiona
- To nie zmienia faktu, że Lloret de Mar jest przepiękną wyspą. Ta woda taka czysta i błękinta, widoki oszałamiające i plaża - rozmarzyłam się
- A co sądzisz o Gran Canaria? Też występowała w tym serialu
- Czyli też oglądałaś? - zaśmiałam się
- Czasem. To co sądzisz o drugiej wyspie?
- Też jest piękna. Bardziej tropikalna i egzotyczna, ale Lloret bardziej mnie zaciekawił. Najlepiej zwiedziłabym całą Hiszpanię
- Nie starczy Ci życia
- Trudno, ale byłabym spełniona
- Jeśli tak to warto
- Opowiesz mi co się zdarzyło przedwczoraj?
- A nic takiego. Jakiś łepek z baru mnie zaczepił. Rzucił się na mnie z łapami naćpany i trochę okaleczył - machnęła ręką
- Jezu. Dobrze, że nic poważniejszego ci nie zrobił
- A co by mógł? Był na takim haju, że ledwo się trzymał. Zaskoczył mnie, ale nie dałam się
- Skąd umiesz się bronić?
- Kumpel mnie nauczył. Sam stoi na bramce, więc umie to i owo
- Całe szczęście, że cię podszkolił
- Pewka. Jesteśmy pod twoim blokiem - powiedziała parkując pod klatką
- Dzięki - rozpiełam pas i otworzyłam drzwi - Ym... To do zobaczenia? - spojrzałam na nią
- Odezwę się
Uśmiechnęłam się lekko po czym wyszłam z auta. Zarzuciłam torbę na ramię i zaraz weszłam na klatkę.
CZYTASZ
Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone]
Romansa*Na okładce jest Marcelina Zawadzka, ale nie występuje w opowiadaniu* Pewna siebie nauczycielka angielskiego i nieśmiała zakochana w niej uczennica. Co takiego może zbliżyć tą dwójkę do siebie? Różnorodność charakterów, miłość do języka albo uciecz...