ROZDZIAŁ 10

29 3 0
                                    

TW: pożar lasu, obrażenia i śmierć wywołane pożarem lasu, fizyczna i psychiczna przemoc w rodzinie, śmierć poprzez przebicie metalowym prętem, palące się ludzkie ciała, rasizm, przemoc na tle rasowym, nienawiść na tle rasowym, przemoc wobec kobiet
------------------------------------------------------------------

CZTERNASTY SIERPNIA DWA TYSIĄCE PIĘTNAŚCIE  20:15 NORTH KILL PÓŁNOCNY NOWY JORK, PEŁNIA

Lenora, Kaylee i nawet koroner Wilkes patrzyli z przerażeniem na płonącego Hanka, zanim nastolatka zrzuciła z siebie kurtkę jeansową i ruszyła do przodu, żeby spróbować mężczyznę gasić. Rzuciła odzież na niego i zaczęła uderzać rękoma na oślep, bo dym poleciał jej do oczu. Sierżant odciągnęła dziewczynę w momencie, w którym zauważyła nie tylko, że klatka piersiowa szeryfa w ogóle się nie porusza, a kurtka Kaylee zajęła się od niego ogniem.

— Zostaw — powiedziała, przyciskając ją do siebie na tyle na ile była w stanie — Zostaw, zostaw, to już nic nie da, on...

On nie żyje.

— To twoja wina! — warknęła zapłakana Kaylee do Wilkesa — Ty chory pojebie, coś ty narobił?! Zabiłeś go!

— Zamknij mordę, skąd miałem wiedzieć, że tak będzie?! Jakby nie ratował tych ciapatych to nic by mu nie było!

— Ty kupo gówna!

— Zamknij mordę, powiedziałem! — Koroner uderzył nastolatkę w twarz i zarówno ona, jak i jej towarzyszka poleciały na ziemię.

— Boże..! Boże, ciociu, ciociu..! — Kaylee mimo krwawiącej twarzy przez rozciętą wargę, rzuciła się kobiecie na pomoc. — Ciociu..!

— Nic mi nie jest — zapewniła Lenora — Nic mi nie jest.

Dziewczyna pomogła krewnej wstać, a wtedy z lasu wypadła jeszcze jedna osoba.

Sierżant od razu ją rozpoznała.

Eliza Vorez.

— Bogu niech będą dzięki — powiedziała, dopadając do policjantki i łapiąc ją za ramiona — Błagam, pomóż mi. Pomóż mi, nie ma go! Nie ma go!

— Kogo nie ma? — spytała Lenora, ale nie uzyskała odpowiedzi, bo koroner kopnął starszą kobietę, a ta- jak wcześniej pozostałe panie- runęła na podłoże. Ubranie zapaliło jej się od roślinności, Kaylee podbiegła pomóc, tym razem gasząc płomienie własnymi dłońmi, a potem szarpiąc Elizę do pionu, żeby odsunąć ją od ognia. Tym razem jej się udało.

Wściekła policjantka natomiast spojrzała na Wilkesa.

— Co ty wyprawiasz, kretynie?! Pożar ci nie wystarczy?! Ci ludzie potrzebują pomocy! — wykrzyknęła, tracąc panowanie nad sobą.

— To im pomagaj sama — mruknął Leonard i odwrócił się, żeby ruszyć do ucieczki, ale wtedy Lenora, choć nie przyszło jej to prosto, wyjęła paralizator zza paska.

Bała się użyć go wcześniej ze względu
na warunki otoczenia i fakt, ale teraz...

On stąd nie ucieknie bez konsekwencji.

Nie.

Nie pozwoli mu na to.

Kilka chwil później i dwadzieścia stóp dalej- już na szosie- Wilkes runął na asfalt, porażony prądem. Wyjęczał coś tam, potem spojrzał nawet na swoją córkę, ale ta już go kompletnie zignorowała i zwróciła się do Elizy.

— Kogo nie ma?

— Silasa! — wykrztusiła przerażona kobieta — Boże, dlaczego tak, dlaczego tej nocy... Błagam pomóżcie mi go znaleźć! Musimy go znaleźć!

𝙲𝙻𝙰𝚆𝚂 |𝚃𝚑𝚎 𝚀𝚞𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙵𝙵| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz