TW: wzmianki o przemocy w rodzinie, homofobi i morderstwie, rasizm, morderstwo z użyciem broni palnej, usiłowanie zabójstwa poprzez utopienie, brutalne pobicie, utrata bliskiej osoby
------------------------------------------------------------------
JESIEŃ DWA TYSIĄCE PIĘTNAŚCIE, 10:20, NORTH KILL, PÓŁNOCNY NOWY JORK.
Lenora nie pogodziła się z Travisem nawet po tym jak pojechał do matki i jej wygarnął. Następnego dnia zdecydowała się wyjść z domu do miasta, odpocząć od tego wszystkiego. Najchętniej nic by mężowi nie mówiła, bo chciała mieć święty spokój. Niestety mężczyzna "przydybał" ją, kiedy zeszła na parter i zaczęła ubierać buty.
Liczyła, że uda jej się wymknąć z budynku zanim to zauważy, ale niestety.
— Co robisz? — zapytał.
— Wychodzę — burknęła nim pomyślała, co powiedzieć tak naprawdę.
— Proszę cię, zachowujmy się jak dorośli...
— Dorośli ponoszą konsekwencję swoich działań, a ty bardzo mnie uraziłeś, więc konsekwencją jest to, że nie mam najmniejszej ochoty się do ciebie odzywać. A teraz robię to tylko informacyjnie. Ot co.
— Lenora, przepraszam...
— "Przepraszam" niczego nie załatwia. A teraz proszę, daj mi spokój. — Kobieta podniosła się z ławy, na której przysiadła, żeby ubrać buty i sięgnęła do wieszaka, po kurtkę.
Jej małżonek milczał dopóki tejże nie zarzuciła na ramiona, a suwaka nie zasunęła do połowu długości.
— Powiesz gdzie idziesz?
— Nie — odparła oschle.
— Lenora, proszę cię, co jeśli...
— Jeśli będę chciała to się z tobą skontaktuję — Sierżant wzięła torebkę, przerzuciła ją przez ramię i ruszyła do wyjścia.
Nie chciała mężowi trzasnąć drzwiami przed nosem, to byłoby już skrajnie powyżej wszelkiej godności, więc nawet tych za sobą nie zamknęła. Pozwoliła przez to Travisowi stanąć w nich i zawołać za sobą, kiedy wsiadała do auta, zaparkowanego na podjeździe.
Tu go jednak zignorowała, zamknęła drzwi, zapięła pas i odjechała, nie oglądając się za ciebie. Zatrzymała się dopiero przy głównym placu, a z niego króli skierowała do najbliższej biblioteki. W drodze rozpoznało ją kilkanaście osób, ale nie zwracała na to uwagi, szła szybko. Byle nikt jej nie zaczepił.
Ale w bibliotece było jeszcze gorzej, bo wpadła na byłą żonę Hanka, która najwyraźniej oddawała tam tomiszcza po dawnym szeryfie.
Panie spojrzały na siebie i wymieniły uprzejmości po czym policjantka dosłownie wpadła między regały, żeby odnaleźć to, czego szukała.
Wkrótce wśród pozycji o wierzeniach ludowych znalazła dwie z informacjami zawierających informacje o wilkołakach. Jedna z lat dziewięćdziesiątych, druga z połowu siedemdziesiątych. Stare, ale co z tego? Za wiele od tego czasu w kwestii pradawnych klątw się raczej nie zmieniło, nie? Co przyszło jej robić? Czytać non-stop identyczny, krótki i zwięzły artykuł na wikipedii? Więcej się dowiedziała w ciągu kilku godzin rozmowy z Romami niż po czymś takim.
Tonący się brzytwy chwyta.
Lenora wzięła co znalazła i poszła do pani bibliotekarki. Byłej żony Hanka już nie było na widoku, za to pojawiło się kilka starszych osób, z których część usiadła w czytelni, a inne rozłaziła się właśnie między regałami. Policjantka położyła książki na ladzie, ale nie zdążyła nawet porządnie powiedzieć, że chciałaby je wypożyczyć i wyjąć z torebki portfel z kartą biblioteczną, kiedy kobieta po drugiej stronie lady spojrzała na nią z niepokojem.
CZYTASZ
𝙲𝙻𝙰𝚆𝚂 |𝚃𝚑𝚎 𝚀𝚞𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙵𝙵|
Fanfiction"Co Cię nie zabije, to wzmocni." było chyba jednym z największych kłamstw, jakie można wcisnąć człowiekowi. I Lenora Hackett wiedziała o tym, aż za dobrze. Wiedziała o tym dziesięć lat temu, kiedy ojciec wyrzucił ją z domu. Wiedziała o tym, sześć la...