TW: dźganie nożem, rozbijanie głowy, bijatyka, wspomnienie śmierci dziecka, psychiczna i fizyczna przemoc w rodzinie
------------------------------------------------------------------DWUDZIESTY SIÓDMY KWIETNIA, 13:15, NORTH KILL, PÓŁNOCNY NOWY JORK.
Lenora myślała, że będzie jej trudno w ogóle umówić się z prawnikiem, a o wbiciu na konsultacje na tak zwany "krzywy ryj" to w ogóle mogła pomarzyć. Zwłaszcza, że nie wyglądała szczególnie reprezentacyjnie, bowiem musiała po drodze umyć się i przebrać na stacji benzynowej. Nie mogła zrobić tego porządnie z włosami, więc spięła je w najbardziej ciasnego koka jego potrafiła, a następnie kupiła na stacji bandanę i zawiązała ją na głowie. Wyglądała teraz schludnie, ale zdecydowanie nieelegancko.
Z tymże, jakimś dziwnym fartem, okazało się, że ten konkretny prawnik, do którego zajechała był kuzynem Rochelle Miller.
Tak więc, mogła liczyć na towarzystwo przychylnej sobie osoby.
Która pierwsze co zrobiła to kazała Lenorze włączyć tryb samolotowy w komórce, bo cała rodzina do niej wydzwaniała. Kobieta odpisała tylko Kaylee i Calebowi. Potem postąpiła zgodnie z poradą koleżanki.
Za zgodą sierżant, Rochelle została na miejscu podczas konsultacji. Wszak, policjantce bardzo by się coś takiego przydało. Niestety, ale pani Miller była dla niej "koleżanką po fachu", która rozwiodła się z mężem, policjantem, nie będąc w stanie znieść napięcia psychicznego. Hank miał bardzo ryzykowną pracę, Rochelle ciągle się o niego bała, a jeszcze została sama z dziećmi na wychowaniu...
Tylko żony pracowników służb mundurowych wiedziały, jakie to jest uczucie. Może Lenora nie- jeśli chodzi o dzieci- i nie do końca to ponieważ, wilkołaki to nie jest standardowy bestiariusz Ameryki.
Ale wciąż…
Niestety, mimo starań i chęci pani Hackett, prawnik nie miał dla niej dobrych wieści. Na podstawie informacji jakie mu podała, pozew musiał być z winy Travisa. I to wyłącznej winy Travisa. Nie zgodził się, że jedynym wydarzeniem, które doprowadziło do rozpadu małżeństwa tej dwójki, była tragedia, jaka spotkała ich w pożarze. Dla niego jasne było, że najstarszy z braci, starszy od Lenory o dwadzieścia lat, wychowany w kompletnie innych wartościach damsko-męskich, mający ślepy, bezgraniczny szacunek do matki nawet mimo tego, że znęcała się nad nim fizycznie i psychicznie- był winny.
Tak. Mimo tego wszystkiego, prawnie był winny.
Kuzyn Rochelle wyjaśnił to na takiej zasadzie, że kiedyś- gdy rozwodził żonę alkoholika- to mąż był winien, nawet jeśli zaczął pić przez traumę, bo nic z tym nie zrobił. A małżonka jego się starała.
Zaproponowała terapię, szukała rozwiązań, podporządkowała wszystko pod męża. W końcu była wypruta z emocji i sił. Nie miała pracy, dzieci się od niej odwróciły. To wszystko i on- prawnik- i sąd uznał za winę.Więc Travis był winny.
A patrząc na to, że dla matki skłonny był przystać na morderstwo, będąc policjantem już w ogóle go pogrążał. Nawet mimo traumy.
Oczywiście Lenora nie wspomniała o tym.
Ale rozmowa z kimś kto znał się na rzeczy, sprawiła, że wszystko stało się jasne. Jej mąż się nie zmieni. Już od początku to było wiadome.
Najgorsze jednak było to, że zarówno sierżant, jak i wcześniej Rochelle, kochała swojego męża. To dlatego Miller zareagowała tak emocjonalnie na to, co działo się w bibliotece.To dlatego, obie panie to tak cholernie bolało.
Policjantka zerknęła na przygotowany papier, bojąc się go. Dosłownie. Bojąc. Traktując go niczym coś... inwazyjnego. Coś, co wcale od niej nie wyszło.

CZYTASZ
𝙲𝙻𝙰𝚆𝚂 |𝚃𝚑𝚎 𝚀𝚞𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙵𝙵|
Fanfiction"Co Cię nie zabije, to wzmocni." było chyba jednym z największych kłamstw, jakie można wcisnąć człowiekowi. I Lenora Hackett wiedziała o tym, aż za dobrze. Wiedziała o tym dziesięć lat temu, kiedy ojciec wyrzucił ją z domu. Wiedziała o tym, sześć la...