TW: psychiczna przemoc w rodzinie, dźgnięcie nożem, porwanie i znęcanie się fizyczne i psychiczne nad porwanym, postrzał w nogę, postrzał w głowę, intencje zabójstw i implikacja dokonania ich.
------------------------------------------------------------------DWUDZIESTY SIÓDMY KWIETNIA, DWA TYSIĄCE DWADZIEŚCIA JEDEN, 06:43, NORTH KILL, PÓŁNOCNY NOWY JORK.
Bobby zawlekł turystę na środek salonu i rzucił nim o podłogę, jakby wcale nie ważył pewnie ze dwieście-dwieście dwadzieścia funtów tylko może jedną setną z tego.
Mężczyzna błagał o litość, dopytywał się co stało się z jego towarzyszką, przysięgał, że on nic nie wie i nic nikomu nie powie tylko, żeby go puścić.
Robert na to złapał go za szyję, a łapę miał taką, że bez problemu mógł nią tę część ciała objąć.
W ten sposób jednak mężczyznę przydusił, więc ten zaczął charczeć. A potem najmłodszy Hackett rzucił go z powrotem na ziemię.
Turysta spojrzał na jedyną kobietę stojącą w pomieszczeniu- Lenorę. Była ona na miejscu razem z Bobbym podczas gdy odmienieni z wilkołaków spali, a Travis, Constance i Jed zajmowali się sprawdzeniem wszystkich rzeczy osobistych nieproszonych gości...
Oraz zakopaniem ciała rozerwanej turystki.
Sierżant nawet nie chciała wiedzieć, co będzie gdy Caleb się dowie, że kogoś zabił i to w taki sposób.Nie wiedziała, jak mu to powiedzieć. Ba, nawet nie chciała mu mówić. Najchętniej najpierw poruszyła by ten temat z jego ojcem, ale miała świadomość, że Chris po prostu zabroni jej kiedykolwiek rozmawiać na ten temat.
Ale tej sprawy pod dywan się nie dało zamieść.
- Nazywa się Ed Benson - Jed wszedł do środka, potrzymał drzwi dla Constance, a ta praktycznie trzasnęła nimi Travisowi w twarz.
Lenora miała ją ochotę udusić za to.
- A tamta to była Ann Sheppard - kontynuował Jedediah, jak gdyby nigdy nic.
W rękach trzymał dokumenty obojga turystów, a ręce miał dosłownie upierdolone we krwi.
Razem nie wyglądało to zdecydowanie na coś co robiłaby osoba zdrowa psychicznie i Ed wyraźnie był tego samego zdania.
- Co wyście jej zrobili?! - wykrztusił - Co... co zrobiliście mojej Ann?!
Constance dała mężczyźnie z liścia.
- Raczej co wy żeście zrobili, pierdoleni idioci! - warknęła - Znaleźliśmy wasz aparat przy domku na drzewie! Co wam się kurwa uroiło, żeby szpiegować na prywatnym terenie i to obozu dla dzieci?!
- My...
- Wy co?!
- Daj mu powiedzieć! - wyrwało się z gardła Lenory, nienaturalnie agresywnie.
Poczuła to. Poczuła to jak Ona szarpie się w jej ciele i jak wypluwa swoje słowa, jak wąż jad.
Wykorzystując chwilową ciszę, jaka zapanowała, przez ten wybuch, Ed chyba poczuł się minimalnie pewniej i zaczął mówić.
- My tylko... my tylko robiliśmy coś takiego... dla adrenaliny. Urbexy, prywatne lasy z jakąś tajemnicą...
- Jaką znowu tajemnicą? - wtrącił Travis.
- No cały ten pożar...
- To było zajęcie się suchej roślinności - przerwał mu szeryf - wystarczyła butelka, niedopałek papierosa, źle przechowywane zapałki czy zapalniczka albo lampa czy butla gazowa. Tu nie ma tajemnicy.
CZYTASZ
𝙲𝙻𝙰𝚆𝚂 |𝚃𝚑𝚎 𝚀𝚞𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙵𝙵|
Fanfiction"Co Cię nie zabije, to wzmocni." było chyba jednym z największych kłamstw, jakie można wcisnąć człowiekowi. I Lenora Hackett wiedziała o tym, aż za dobrze. Wiedziała o tym dziesięć lat temu, kiedy ojciec wyrzucił ją z domu. Wiedziała o tym, sześć la...