TW: omamy wzrokowe i słuchowe, atak paniki
-----------------------------------------------------------------JESIEŃ DWA TYSIĄCE PIĘTNAŚCIE, PÓŁNOCNY NOWY JORK
Romowie, za pomocą tłumaczki, dokładnie wyjaśnili małżeństwu, jak chcą sprawdzić dlaczego Eliza nawiedza Lenorę. Choć oni myśleli, że to się na nawiedzaniu nie kończy. Zwłaszcza, że Hackettowie mieli przedmiot osobisty zmarłej.
Wzięto pod uwagę wszystko. Fakt, że ten pierścionek Vorez oddała dobrowolnie. Fakt, że Lenora chciała jej pomóc i była świadkiem jej śmierci. Fakt, że pierwsze co Eliza jej przekazała po śmierci to wskazówki, jak ma uratować siebie i męża.
Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to przez osoby bezpośrednio z nimi spokrewnione doszło do pożaru.
Gdyby tak było- na pewno by nie pomogła.
Ale nawet fakt wyjaśnienia wszystkich szczegółów nie sprawił, że małżeństwo poczuło się lepiej. A już zwłaszcza nie w związku z jednym, konkretnym, aspektem tego, całego rytuału.— Kiedy stworzymy krąg do przywołania ducha, nie wolno ci go przekroczyć — powiedziała tłumaczka, do Travisa — Nie ważne jak bardzo, by twoja żona krzyczała albo, co by mówiła.
— Najwyżej mnie przywiążecie do ławki — Szeryf wzruszył ramionami. — Albo, jak będę leżał, to zwiążecie mi ręce i nogi.
Tłumaczka uniosła brew.
— Aż tak się nie będziesz mógł powstrzymać? — spytała.
— A ty byś mogła, jakbyś była na moim miejscu?
— Nie możecie po prostu zakleić mi ust? — wtrąciła Lenora, ku zdumieniu wszystkich — Żeby niczego nie słyszał?
— To nie ma sensu — westchnęła tłumaczka — Bo Eliza może chcieć przemówić przez ciebie, korzystając z twojego ciała jako... pojemnika?
Małżonkowie spojrzeli po sobie.
— Nie znam innego słowa — przyznała kobieta z rozbrajającą szczerością, a wtedy starszyzna akurat skończyła przygotowania do rytuału i skinęła ręką na Lenorę.
— Mówiłam poważnie — stwierdziła wówczas młodsza Romka — Nie wolno ci przekroczyć granicy.
— To może po prostu wyjdziesz? — Sierżant złapała męża za obie ręce. — Nie chcę... nie chcę żebyś na to patrzył. To będzie... nawet nie wiem, jak źle wyglądać. W dodatku to ryzykowne.
— Nie zostawię cię samej — rzekł mężczyzna stanowczo, na co rozmówczyni wzięła jego twarz w dłonie.
— To nie jest twoja, kolejna akcja, szeryfie — szepnęła, całując go w usta — Będzie dobrze, zobaczysz.
— A ja zawołam cię, jak tylko skończymy — Tłumaczka zawtórowała kobiecie. — Ale teraz naprawdę musimy się spieszyć, wszystko już gotowe, a każda sekunda naraża nas wszystkich na gniew ducha. Proszę...
Romka miała naprawdę głęboki wyraz desperacji na twarzy. Małżeństwo wymieniło spojrzenia i Travis niepewnie opuścił wóz.
Nie chciał tego robić. Naprawdę nie chciał tego robić. A fakt, że Lenora wprost kazała mu iść nie pomagał. Z jakiegoś powodu go tam nie chciała. Albo nawet z powodów.
Przeszli razem przez tyle, że nie kupował za cholerę tego, iż nie chciała, żeby na to patrzył.Nie ufała, że da radę? Pewnie tak. To nie byłoby nic nowego. Ba, to było to przewidzenia. Nie ważne, że dałby się dla niej pokroić, a związać, żeby nie przekroczyć kręgu to już na pewno. Prędzej czy później miała się nim rozczarować.
To on doprowadził do tego wszystkiego.
Gdyby nie zapomniał wtedy tych pieprzonych dokumentów, ona by nigdy nie pojechała na posterunek.
CZYTASZ
𝙲𝙻𝙰𝚆𝚂 |𝚃𝚑𝚎 𝚀𝚞𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙵𝙵|
Fanfiction"Co Cię nie zabije, to wzmocni." było chyba jednym z największych kłamstw, jakie można wcisnąć człowiekowi. I Lenora Hackett wiedziała o tym, aż za dobrze. Wiedziała o tym dziesięć lat temu, kiedy ojciec wyrzucił ją z domu. Wiedziała o tym, sześć la...