TW: graficzne opisy obrażeń i złych stanów fizycznych ciała ludzkiego, dekapitacja przez zwierzę, graficzne opisy nienaturalnej transformacji ludzkiego ciała, omamy wzrokowe i słuchowe.
------------------------------------------------------------------CZTERNASTY SIERPNIA DWA TYSIĄCE PIĘTNAŚCIE 20:40 NORTH KILL PÓŁNOCNY NOWY JORK, PEŁNIA
Nic nie mogło się równać z ulgą Travisa, kiedy to jego żona zerwała mu kurtkę z głowy i zobaczył, że kobieta była cała i zdrowa.
A przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Nigdzie nie było też bestii.
— Boże — wykrztusili małżonkowie i padli sobie w objęcia, ale tylko na chwilę.
— Słyszałeś to? — spytała Lenora.
— Musimy się stąd wynosić — powiedział mężczyzna, pomagając jej wstać. Gdzieś w tle runęła na grunt płonąca gałąź.
— Czy słyszałeś ten krzyk? — dopytała kobieta.
— Nic nie słyszałem — przyznał — ale mogłem nie zwrócić uwagi. Gdzie Silas?
— On to... usłyszał. Usłyszał ten krzyk. I uciekł.
— Starczy tego, my też musimy uciekać... — Ledwie wiceszeryf to powiedział, to naraz rozległ się wrzask Wilkesa, jakby go...
Jakby go coś pożerało żywcem.— Kaylee..! — wyrwało się Lenorze — Kaylee tam została!
— Kaylee pojechała z Warrenem na posterunek...
Policjantka zbladła, nagle, a nawet zakryła uszy na moment i zacisnęła powieki.
— Co ci..? — zaczął zaniepokojony Travis, ale kobieta mu się wtrąciła.
— Musimy tam jechać! Szybko!
Udało im się przedrzeć przez las na szosę, a tam spotkało ich coś, czego nie mogli się spodziewać, nawet znając mroczny potencjał bestii.
Koroner Leonard Wilkes leżał na asfalcie w dwóch częściach. Osobno głowa, osobno reszta.
I wszędzie było pełno krwi.
Lenora zwymiotowała pod własne nogi.
Travis zdążył przytrzymać ją w pionie i dobrze, bo inaczej miała wrażenie, że gruchnęłaby kolanami o szosę.
— Chodź — powiedział jej mąż, kiedy już sierżant doszła mniej lub bardziej do siebie. — Chodź, nie patrz na to, nie patrz, musimy cię zabrać do lekarza.
— Nie do lekarza — zaprotestowała kobieta, keidy została już posadzona w pozostałym na miejscu radiowozie — Na posterunek.
— Lenora...
— Travis, błagam, musimy jechać na posterunek! — W głosie sierżant wybrzmiala desperacja. — Musimy, błagam...
Mężczyzna, niechętnie, ustąpił i po zapięciu żonie i sobie pasów, pojechał na wskazane miejsce w akompaniamencie syren wozów alarmowych, które to wreszcie dojechały na miejsce pożaru.
No, kurwa, rychło w czas.
Okolica posterunku wyglądała nieprzychylnie, jak nigdy. Pusto, lampy trzeszczały wyłączając się i włączając...
A ze środka dochodziły wrzaski.
Lenora wbiegła do środka, jako pierwsza. To, co zauważyła, było... nie znalazła słów.
Zwłoki. Pełno zwłok. Pełno porozrywanych części ciała, ściany umazane krwią, podłoga w tejże utaplana, zupełnie jakby...
CZYTASZ
𝙲𝙻𝙰𝚆𝚂 |𝚃𝚑𝚎 𝚀𝚞𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙵𝙵|
Fanfiction"Co Cię nie zabije, to wzmocni." było chyba jednym z największych kłamstw, jakie można wcisnąć człowiekowi. I Lenora Hackett wiedziała o tym, aż za dobrze. Wiedziała o tym dziesięć lat temu, kiedy ojciec wyrzucił ją z domu. Wiedziała o tym, sześć la...