SHANE

366 9 1
                                    

Rano obudził mnie telefon byłam zaspana i myślałam że to Dylan.
*Rozmowa*
-No czego?
-Halo dzien dobry pani Karen?
-Y tak to ja.
-Dostaliśmy telefon od twojej mamy że w domu którym mieszkasz znęcają się nad tobą, czy to prawda?
-Nie to nie prawda.
-Twoja mama uważa inaczej.
-To proszę jej nie słuchać Jezu!

Rozłaczyłam się i odrazu pobiegłam na dół, Tony siedział przy wyspie z kubkiem kawy w ręku.
-Kochanie!
-Hej rybciu co tam?
-Dostałam telefon.
-Jaki?
-Nie wiem skąd to było ale podobno że moja mama zglosila coś gdzie powiedziała że się nademną znęcanie i wogule.
-Japierdole.
-Ja nie chce z nimi mieszkać a ona zrobi wszystko żeby sprowadzić mnie do domu i się jakoś odegrać.
-Spokojnie, Chłopaki wracają dzisiaj zaraz powinni być więc się to załatwi.
-Mieli wracać za tydzień.
-Mieli, ale im odwołali spotkania i wracają dzisiaj a Wujek i Maya zaraz jadą.
-Okej.
Zjedliśmy wszyscy razem śniadanie, Maya i Monty wzięli rzeczy i ruszyli do domu.A my znowu zostaliśmy sami.
-O kurwa.
Wszyscy w kuchni się na mnie spojrzeli.
-Co?
-Hailie wczoraj wypiłam dwa kieliszki wina.
-Dałaś jej wina?!-krzyknął Dylan.
-Ma 16 lat!
-Ale nie może.
-Dobra spokój zaraz beda, Hailie weź idź weź prysznic i wgl nie upiłaś się więc powinno być git.
-Okej.
Hailie wyszła a Dylan zaczął.
-Normalna jesteś?!
-To były tylko dwa kieliszki!
-To dlaczego z mojego pokoju znikneły dwie butelki?!
-No ja piłam z Mayą.
-Maya jest w ciąży idotko!
-Nie wiedziałam nic nam nie mowiła!
-Trzeba było zapytać!
-Powinna sama wiedzieć że jest w ciąży i nie może pić!
-Jak coś jej się stanie co twoja wina!
-Cisza kurwa, Maya jest dopiero w pierwszym tygodniu ciąży więc nic jej nie będzie i Karen ma rację powinna wiedzieć że nie może pić, a tak wogule to nie krzycz na nią!!!!-krzyknął Tony.
-Tony ma rację-mruknął Shane.
Shane no własnie ostanio mało go było jakoś był taki niewidoczny.
Gdy chłopaki poszli grać ja usiadłam z Shanem do stołu.
-Hejka.
-Hej.
-Coś jest nie tak?
-Dlaczego tylko dziewczyny to zauwazają, czuję się okropnie nie daje sobie rady mam dość.
-O czym mówisz?
-Tylko Hailie i ty zauważyłyscie że coś jest nie tak.
-Wiesz chłopaki to idioci nie przejmuj się.
Shane odsunął kawałek rękawa od bluzy.
-O Jezu, Shane.
-Okaleczam się, nie daje rady już naprawdę!
-Ej spokojnie,pamiętaj zawsze możemy pogadać nikomu nic nie powiem ale oddaj mi wszytskie ostre rzeczy.
-Mhm.
Poszliśmy na górę i Shane dał mi wszystko co miał , schowałam je do mojej torebki i zeszłam na dół.
Akurat przyjechali chłopaki.Otworzyłam drzwi.
-Hejka.
-Witaj Karen.
-Hej.
Weszli do domu i poszli do pokoi , potem gdy Vincent się ogarnął zszedł na doł.
-Karen?
-Tak?
-Chce z tobą porozmawiać.
-Jasne.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
453 słowa...

Przyjaciółka(TONY MONET)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz