Imieniny

337 7 8
                                    

Obudziłam się na kanapie przykryta kocem który dostałam wieczorem od Dylana.Leżałam sama, na stole było wiele okruchów i misek po chipsach.Znalazłam telefon i napisałam na grupie rodzinnej.
Tak też tam byłam,Hailie prosiła żeby mnie dodać bo też z nimi mieszkam.
*Grupa*
-Śpicie jeszcze?
Hailie-Ja się szykuje do szkoły.
Dylan-Ja jestem u mojej nowej laseczki.
Shane-Czekam na Hailie w garażu.
Vincent-Ja pracuje w biurze a Will razem ze mną.

Odpisali wszyscy oprócz Tonego.Stwierdziłam że może jeszcze śpi i włączyłam telewizor, Eugenia przyniosła mi herbatkę i pyszne śniadanko.
-Eugenio?
-Tak?
-Mogłabyś sprawdzić co robi Tony?
-Kochanie ale on wyszedł z samego rana.
-Nawet nic mi nie napisał.
-Spróbuj zadzwonić.
-Dobrze.
Eugenia wróciła do kuchni a ja zadzwoniłam do Tonego.
Nie odebrał tylko napisał wiadomość.
*Czat*
-Nie mam czasu.

Fajnie, jestem sama, mam imieniny i jestem sama. Eugenia kazała mi zamknąć oczy, więc zamknęłam.
-Otwórz.
Otworzyłam oczy a przede mną było małe pudełeczko i malutki torcik.
-Ojejku Dziekuję bardzo Eugenio jesteś najlepsza.
Zdmuchnęłam świeczkę i otworzyłam pudełeczko.Były to malutkie kolczyki w kształcie diamentu.
-Mam nadzieję że ci się spodobają moja córka mi pomagała wybrać.
-Są śliczne.
Eugenia ukroiła nam po kawałku tortu, i jadłyśmy gadając o wszystkim i niczym.
Tak szczerze nie miałam okazji poznać swojej babci, lecz teraz Eugenia stała się dla mnie taką troche babcią.
-Smakuje?
-Tak jest przepyszny, jeszcze raz dziękuję.
Eugenia się usmiechnęła i wzięła talerzyki.A ja się położyłam i zasnełam.
Obudziłam się około 16 czyli wtedy kiedy wszyscy wracają z pracy i że szkoły.
Zaspana weszłam do kuchni, a przy stole siedzieli wszyscy Tony,Dylan,Shane,Will,Vince i Hailie.
-Hej wszytskim.
-Jak tam minął dzień.-zapytał Shane.
-Dobrze, spedziłam trochę czasu z Eugenią.
-Ja uwielbiam z nią spędzić czas zastępuje mi babcie.-powiedziala Hailie.
-Tez tak zaczełam czuć i się z tego cieszę.
Usiadłam do stołu a Tony na mnie dziwnie patrzył.
-Coś jest nie tak.
-O czym mówisz Karen?-zapytał Vince.
-Tony coś ukrywa.
-Nic nie ukrywam-zaczął się bronić.
-Jak to zauważyłaś?
-No cały czas mówił że będzie ze mną siedział ze jestem jego księżniczka a dzisiaj poejchal gdzieś z samego rana i nawet nie odebrał telefonu tylko napisał NIE MAM CZASU, a teraz patrzy się na mnie jak bym mu chomika zabiła jak był mały.
Wszyscy patrzyli na siebie zdziwieni a Hailie siedząca z boku mnie przytuliła.
-Jak coś jest nie tak to powiedzcie a nie.
-Skarbie wszytsko jest w porządku.
-Jak by było to byś się tak nie patrzył i spedził byś że mną moje imieniny.
Wstałam.
-Karen spokojnie.
-Nie daje już rady okej?
-O czym mówisz?
-To wszytsko ten mój pobyt w szpitalu, nie mam praktycznie rodziny a to Tony coś przede mną ukrywa.
-Nic nie ukrywa choć na chwilę.-Tony wstał i udał się na górę.
Poszłam za nim.
-Nic nie ukrywam okej?
-To gdzie byłeś?
-Chcialem zrobić ci niespodziankę.
-To mogłeś napisać że gdzieś jesteś coś robisz a nie nie mam czasu.
Tony zasłonił mi oczy i weszliśmy do pokoju gościnnego.
-Nasza rodzinka się powiększa.

####################################
500słów...

Przyjaciółka(TONY MONET)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz