Obudziłam się w białym pokoju, było bardzo jasno. Na krześle obok siedział tony a na kanapie siedział Dylan i Shane, przez szybę było widać Vinca i willa którzy piją kawę i rozmawiają.
-Ooo wstałaś.
-No
-Jak się czujesz?
-Okej, a co się stało?
-Zasłabłaś.
-Oł kiedy?
-Szlas do biblioteki pogadać z Vincem i nagle upadlas.
-Juz pamiętam, poczułam wtedy straszny ból.
-Poczekaj zawołam chłopaków.
Vince i will weszli na salę a Vince podszedł do mnie.
-Jak się czujesz Karen?
-Dobrze, bywało lepiej.
-Dobrze, nie stresowałaś się przypadkiem tą rozmową?
-Wlasnie nie.
Wtedy do sali wszedł lekarz.
-Panie Vincencie mam wyniki.
-Dobrze.
Wyszli z pokoju a ja zostałam sama z Dylanem.
-Ej a ty przypadkiem nie paliłaś ostatnio?
-Mozliwe.
-Od 13 roku życia palisz i pijesz te wszystkie energetyki może to od tego.
-A od kiedy ty się tak znasz?
-Nie znam się, ja to wiem.
Do sali wszedł Vince.
-Karen jedziesz dzisiaj do domu ale musisz oddać mi wszytskie papierosy i jednorazówki jakie masz.
-No widzisz-powiedzial Dylan a ja zmierzyłam go wzrokiem.
-Wszystkie są w domu.
-Dobrze.
Vince wyszedł a ja się ubrałam i spakowałam rzeczy które przywiózł tony, wyszłam z sali a will wziął odemnie walizkę.
-Gdzie są chłopaki?
-Pojechali wyrzucić wszytskie energetyki i niezdrowe jedzenie.
-Serio?!
-To dla twojego dobra -powiedział Vince.
-Ale przecież było okej, tony pali więcej odemnie i jakoś mu nie zabieracie papierosów.
-Kupie ci nową jednorazówkę i zobaczę w ile ją wypalisz a potem pomyślę ale jak narazie wszyscy będziemy jedli zdrowo i zadno z was nie będzie piło energetyków.
-Spoko tylko wybierz jakiś dobry smak.
Will podjechał na chwilę do sklepu a Vince kupił mi jednorazówkę.
-Dasz mi???
-Na głodzie jesteś?
-No może trochę, nie paliłam od kilku dni.
-Masz.
Vince dał mi papierosa do ręki, był mały ale miał 800 wciagniec.
-Dziekuje.
Gdy dojechaliśmy do domu wszyscy byli w salonie.
-A ona skąd ma papierosa?-zapytal Dylan.
-Vince mi kupił-powiedzialam z uśmiechem na twarzy.
-Dopiero kazałeś jej wszytskie oddać.
-No właśnie poproszę wszytskie oprócz tego.
-Juz.
Poszłam na górę i wyjęłam wszytskie papierosy z torebki, było ich 13.
-Skad miałaś na to wszytsko pieniądze?
-Wiecie jak byłam w domu u braci to wzięłam trochę.
Vince podszedł do kosza i wszytskie tam wrzucił.
-Niee vince tylko nie moje dziecii proszeee!!!
-Wyjdzie ci to na dobre.
-Tyle kasy poszło się jebać-zasmial się Dylan.
-Pierdolcie się.
-Oddaj telefon-powiedzial stanowczo Vincent.
-Aha?!
-Oddaj.
Położyłam telefon na ręku u Vincenta a on poszedł do swojego gabinetu.
-Czemu mi go zabrałeś?!
-Musisz od niego odpocząć.
-Will no zrób coś!
-W tej sprawie nie mogę nic.
Pobiegłam i zamknęłam się w pokoju, po 3 godzinach wypaliłam już połowę, położyłam go obok siebie i zasnęłam.||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
451 słów
CZYTASZ
Przyjaciółka(TONY MONET)
Teen FictionDziewczyna wraca do swojego dawnego miejsca zamieszkania w Pensylwani, podczas lotu piszę do swoich dawnych przyjaciół Monetów. Okazuje się że dziewczyna będzie mieszkać z chłopakami i będą przeżywać fajne i czasami smutne historię.Tata zginie w wyp...