List.

340 10 4
                                    

*Pov Tony*
Była już 2 w nocy a do nas wyszedł lekarz, podszedł do Vincenta i dał dokumenty do podpisania.
Widziałem jak Vincent za bardzo zadowolony nie jest więc już coś było na rzeczy.Lekarz wrócił się do sali a Vincent podszedł do nas.
-Są dobre i złe wieści.
-Mów.
-Przeżyła.
Ulżyło mi moja rybka żyje🥹
-A złe?
-Długo będzie dochodzić do siebie więc będzie potrzebować opieki.
-Ma nas.
-Dylan my z Willem pracujemy a wy będziecie chodzić do szkoły.
-Vince ja przecież mam zdalne a poza tym w domu razem ze mną będzie Eugenia.
-Dobrze Tony ale jak Karen wróci do zdrowia wracasz do szkoły.
-Git.
Wrociłem na kanapę i zobaczyłem na telefon, nie używałem go od kilku godzin,dostałem wiadomość od Karen.
*Czat*
-No jak widzisz moja mama nigdy nie przegrywa.

Zatkało mnie.
-Vince!!
-Tak tony?
-Siadaj!
Vince usiadł obok mnie i patrzył na mnie że zdziwioną miną.
-Co jest?
-Zobacz nie mogła napisać tego Karen bo leży na sali.
-Zabrał jej telefon, tak się cieszą że Karen cierpi a zaraz będą wszyscy siedzieć tam gdzie ich mamusia i nikt ich już nie uratuje.
-Dziekuje.

Mineło kilka dni Karen się obudziła i już wszytsko powoli wracało do normy.
Chłopaki siedzieli w domu, a ja wziolem samochód Karen i pojechałem ja odebrać.

*Pov Karen*
Minęło kilka dni a ja już czułam się lepiej, dzis miałam wypis, chłopaki obiecali mi że moi bracia już nigdy nie będą mogli się ze mną zobaczyć.
Bardzo mi się nudziło więc napisałam list do mojej rodzinki która siedzi w więzieniu.

*List*
Hej rodzinko
Widze że jednak Olivier zmienił zdanie co do mnie i jednak chciał mnie zabić, wiecie co fajnie. Ale teraz jesteście już tam razem i możecie obmyślać plan ucieczki.Żart nigdy stamtąd nie wyjdziecie i Vince tego dopilnuje.
Moja rana jest dość duża i potrzebuje jeszcze dużo opieki i czasu na dojście do zdrowia ale wiecie to nic jak teraz mam kochającą i wpsierająca rodzinę.
Mamo wiesz co mam nadzieję że będziesz tego żałować, kiedyś mówiłam że to tata był zły ale się myliłam to ty byłaś ta złą więc gnij w tym pierdolu aż do śmierci(:
Ps:ja przejmuje wasz domek(:

Gdy skończyłam pisać dałam go Tonemu który już spakował moje rzeczy do auta.
-List?
-No a co?
-Nie ważne zaraz go wyśle.
-Dzieki.
-Bede z tobą siedział codziennie.
-Przecież nie musisz.
-Musze, jak reszta będzie wracac że szkoły to się zmeinimy.Bedziesz miała życie jak księżniczka obiecuję ci to.
Tony wział mnie na ręce i zaniósł do auta.
-Ciekawe czy to auto się doczeka aż będę nim jeździć.
-Wiesz może kiedyś tak.
Ruszyliśmy w stronę domu, ale byłam tak osłabiona że zasnełam.

||||||||||||||||||||||||||||||||||||
441 słów...

Przyjaciółka(TONY MONET)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz