13. Kira za mocno

100 5 0
                                    

Kira 

Patrzyłam wystraszona na tego faceta przed sobą . 
- J-ja ....ja przepraszam proszę pana ! - krzyknęłam spanikowana kłaniając się szybko cały czas . Wyprost i skłon i tak ciągle .
- Coś się ...ouł - przerwał Joe wchodząc do pokoju - Tata ? Co ty tu...
- Twoja dziewczyna ..mnie zaatakowała - warknął na mnie . Przestałam się kłaniać cała zarumieniona i zażenowana 
- Bardzooo przepraszam ! Myślałam , że ktoś przyszedł mnie zaatakować ! - pisnęłam wystraszona . Moment ...on mnie nazwał jego dziewczyną?! 
- To nie jest moja dziewczyna ...tylko koleżanka - odparł Joe na co ten mężczyzna wyprostował się mierząc mnie srogim wzrokiem , ale widać było ,że ukrywa ból . Pomasował głowę . Czułam się mega głupio .
- Koleżanka tak ? Ile razy ci mówiłem , że masz zakaz na zapraszanie kogokolwiek ?
- No...wiem ile razy , ale ...potrzebowała pomocy - rzekł Joe 
- Pomocy ? Phi .Nonsens - fuknął ten facet .
- To prawda ! - wrzasnęłam i zatkałam sobie usta . Czemu ja chce...no musze mu pomóc . Nie chce , aby mu się oberwało , za to , że tu jestem 
- Czyżby ? - zwrócił się do mnie ten mężczyzna 
- Tak...bo Joe ...uratował mnie przed utopieniem - powiedziałam byle cokolwiek z głowy . Joe zmarszczył brwi zaskoczony ,a jego ojciec lekko otworzył usta , aby coś powiedzieć ,ale je zamknął i dał gest ręką bym kontynuowała opowiadanie - bo...zostałam napadnięta w parku i....on mnie uratował . Łobuzy wrzuciły mnie związaną do stawu . Widziałam zanim straciłam przytomność , że przez tafle on się z nimi bije . Po czasie odzyskałam przytomność . Wykonał pierwszą pomoc i mnie tu zabrał . Niech pan nie będzie zły na niego
- Wpadłaś do stawu , a masz suche ubrania ? - spytał facet
- Bo to było godzine temu . Dostałam od niego ubrania , a moje wysuszył w pralkosuszarce - skłamałam . Spojrzałam na Joe'go z lekkim skinieniem głowy .  Nie dam sobie wejść na głowe , nie pozwole , aby został ukarany za coś czego źle nie zrobił .
- To prawda Joseph ? - zwrócił się do niego ojciec , na co ten pokiwał głową .
- Tak...to było trudne , ale dałem radę . Byłem w parku bo...chciałem kupić składniki na ulubione ciasto mamy - dał ręce do tyłu lekko uśmiechając się . Niezły z niego kłamca .
Ten mężczyzna spojrzał na mnie i na niego podejrzliwie 
- W porządku . Bardzo dobra postawa Joseph - poklepał go po ramieniu . Podszedł także do mnie powoli i podał mi rękę - dziękuję za to 
- Za co ? - podałam mu dłoń , a on pociągnął mnie w swoją stronę szarpnięciem i szepnął mi do ucha cicho
- Będę cię miał na oku .  - odsunął głowę - za to , że nieco otworzyłaś mu serce na dobroć - posłał mi chłodny uśmiech  już normalnym głosem .- mam nadzieję , że Joseph odprowadzisz ją do wyjścia prawda ?
- Ale zaczyna padać . Będzie burza przecież - zaprotestował , ale ja wyjęłam delikatnie rękę z uścisku ,a wzrok jaki posłał mi jego ojciec mówił jedno . '' Wyjdź z stąd i to już '' .
- Em....poardze sobie - powiedziałam starając się udawać , że nic to nie znaczy , że leje , wieje , ja parasola nie mam , włosy mam mokre i niewysuszone - wyjdę poprostu i tyle - widać , że nie jestem tu mile widziana .
- Ale czemu ? Nie zgadzam się na to - Joe podszedł stając obok mnie i patrząc na ojca zły . On...on mnie...broni ?! 
- Joseph...
- Nie ! Ona ma zostać ! Wiem , że nie masz w zwyczaju być dobrym , kochającym ojcem , ale tym razem choć raz się zgódź .
- Nie wiem po kim odziedziczyłeś tą wadę jaką jest upartość 
- To nie wada . Tylko zaleta - poprawił go Joe . Uhu . Nieźle i ostro .
Jego ojciec się skrzywił 
-W porządku . Niech zostanie do rana . Tylko jej rodzice powinni wiedzieć gdzie jest ...żebyśmy nie wyszli na porywaczy 
- Spokojnie . Wszystko będzie dobrze . 
Mężczyzna wyszedł w końcu z pokoju , a ja z Kingiem spojrzeliśmy na siebie równie zaskoczeni . Chyba nie spodziewaliśmy się po sobie takich ratunków , takich kłamstw , aby obronić drugiego . Noooo nieźle nam poszło .
- Dlaczego stawił...- przerwaliśmy gdy jednocześnie zaczęliśmy . 
Pokręciliśmy głową lekko rozbawieni . 
- Czemu to zrobiłaś ?
- No..nie chciałam , abyś dostał karę i tyle . 

Joe

Otworzyłem lekko usta. Nie wiem czy to dobry moment powiedzieć jej , że chodziło mi o to czemu pobiła mi ojca , ale ...no dobra . Nie będę psuł tej chwili ...zaraz zrobiła to dla mnie ?! No bez przesady  .
-A ty czemu to zrobiłeś ? - wtrąciła nagle . Poczułem się ...dziwnie . Nigdy tak z dziewczyną nie gadałem .
- No....nie pozwole sobie wchodzić na głowę ...plus ...nie należy ci się takie traktowanie jakim zazwyczaj mnie obdarza
- To było odważne Joe . Dobrze o tym wiesz . Ale....serio mam zostać na noc ? Przecież nie mam piżamy , ani niczego , a moi ...
- Kira - przerwałem jej zatykając usta . Jej oczy...spojrzała na mnie . Lekko się uśmiechnąłem - już dobrze . Zadzwoń do nich i wszystko wyjaśnij . Tylko mam prośbę jedną . Nie odpowiadaj na żadne pytania moich rodziców , poprostu z nimi nie rozmawiaj - dodałem szeptem - w porządku ? Rozumiesz ? 
Pokiwała głową . Wziąłem rękę 
- Niedługo obiad - klasnąłem - do tego czasu ...lepiej nie wychodź z pokoju . Ja idę po jakąś herbate i zaraz wracam - szybko wyszedłem z sypialni .

Kira

Hm , a co mam zrobić z mokrymi włosami ?! Zaraz ...mam nie rozmawiać z jego rodzicami...więc on się spodziewa jakie pytania mogą mi zadać . Hm ciekawe . 
Gdy wrócił spytałam o suszarkę ,a  on od razu mi pokazał gdzie jest . 
Podczas suszenia włosów ktoś wszedł do łazienki . To jego mama.... Uśmiechnęła się lekko . No chociaż nie chłodno jak jego tata . 
- Więc to ty jesteś tą uratowaną tak ? 
Pokiwałam głową i pokazałam na uszy , że nic nie słyszę przez szum suszarki . Ona pokiwała zrozumiale głową . Umyła ręce i wyszła z łazienki . Uff .
Potem był obiad . 
Siedziałam obok Joe'go przy wielkim stole , a na przeciwko mnie jego ojciec , a mojego rówieśnika matka . 
Starałam się , by ręka mi się nie trzęsła przy nabieraniu zupy .
- Więc jak ci na imię ? - spytała jego mama . 
Spojrzałam kątem oka na Joe'go co lekko kiwnął głową . Czyli będzie dawać mi znaki na co mogę odpowiedzieć , a na co nie . 
- Kira - odparłam krótko .
- Ładne imię . Jak się poznaliście skoro jesteś jego koleżanką ?Chodzicie razem do szkoły ? - zagadnął jego tata .
Tym razem mój towarzysz pokręcił lekko głową , abym milczała .
- Poznaliśmy na pewnym meczu . Pomogła mojej drużynie , a potem my jej - odpowiedział spokojnie .
- Do jakiej szkoły chodzi ? - padło kolejne pytanie na co Joe wstał i sięgnął po solniczkę , a przez to przewrócił wazon z kwiatami  . Woda i róże wylało się na jego mame 
- O rany ! Przepraszam ! - krzyknął spanikowany , choć mi to wyglądało na udawaną panikę  , i to specjalnie taki wypadek .
- Joseph ! Kurde jak ty ...eh !Masz to posprzątać ! - nakazał do Joe'go -  Chodź kochanie - jego tata pomógł wstać żonie i ją zaprowadził do łazienki pewnie .
- Pomogę ci posprzątać ...
On spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem 
- Udało się . Już o nic nie zapytają jak wrócą - odparł zadowolony 
- Specjalnie to zrobiłeś ? Tak przeczuwałam - zaczęłam wycierać stół gdy Joe wziął naczynia , obrus i flakon z różami . 
- Tak . Choć nie dostali odpowiedzi odnośnie szkoły 
- Wstydzisz się tego , że gościsz kogoś z Raimona pod dachem ? - spytałam nagle , a on zatrzymał się przy szafce . Pewnie tam są obrusy .
- Wiesz...poprostu...poprostu oni nie akceptują nikogo z innych szkół , nie chodzi strikte o Raimona , ale ogólnie . 
Wyjął obrus , akurat jak skończyłam wycierać . Rozłożyliśmy go razem , a potem wszystko wróciło na swoje miejsce . Joe jeszcze poszedł napełnić flakon nową wodą i włożyć róże . Ja usiadłam na krześle .

* Tymczasem w domu Jude'a ....

Jude

Chodziłem w te i wewte po swoim pokoju dość zły na to co dziś miało miejsce . 
Czemu akurat on ?! To się mi w głowie nie mieści ! Pewnie u niego została i je obiad !
On napewno nie jest w jej typie ! Jestem tego pewien . Nagle lokaj wszedł informując mnie ,że mam gości . Co takiego ? Pewnie chłopaki z zespołu .
- Wpuść ich - machnąłem ręką .
Po chwili ku mojemu zaskoczeniu wszedł Nathan i ...no proszę ten na , którego czekaliśmy podczas tamtego meczu . Axel 
- Nie ma tu Kiry ? - spytał Swift
- Raczej Jessici - sprostował Blaze - widać , że za tamtą mocno tęsknisz , że mylisz imiona Nathan więc cicho .
- A z jakiej okazji miała , by być ? 
- Z takiej , że wyszła prędko z cafejki i widzieliśmy jak z wami odchodzi - wtrącił Axel dość nabuzowany hm . 
- Aaa . Czyli to z jej włosami...heh . No była bardzo wkurzona .Ale ostatni raz ją widziałem u Joe'go . Naszego bramkarza . On jej mył włosy , został osobiście przez nią wybrany  , może dalej u niego jest - wzruszyłem ramionami widząc jak u nich rośnie złość na moje słowa . Czyżby oni się w niej też zakochali ?  Widziałem u obu gniew . A jakby to wykorzystać przeciwko Joemu ? Heh niby to mój kumpel , ale ...co tam mi szkodzi? 
- Gdzie on mieszka ? - spytali obaj jednocześnie . Heh nieźle .
- Teraz panowie nie warto tam iść bo rodzice mojego przyjaciela są bardzo surowi więc raczej nie pozwolą na żaden incydent ,ale mogę wam podać adres jak tak bardzo chcecie .
- Dawaj - fuknął Nathan . 

Shiny ballOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz