42. Moc Zeusa

35 4 0
                                    

Joe 

Następnego dnia gdzieś mnie rodzice zawieźli i zostawili przy zespole .
- Gdzie jesteśmy ? - spytałem gdy mnie Jude i Axel prowadzili . 
- Przy centrum treningowym . Poćwiczysz tam obrone dzięki słuchowi jeżeli chcesz stać na bramce Joseph - wyjaśniła Nelly .
Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi  .
- Powoli Joe . Pomożemy ci zejść . Jest tu bardzo dużo schodów - rzekł Jude . 
Pokiwałem głową . Z trudem bo z trudem , ale koniec końców zszedłem na sam dół .
Zaprowadzili mnie do chyba jakiejś dużej sali bo nawet ich głosy odbijały się echami .
- Dobra Joe . Zaczniemy od czegoś prostego . Masz wskazać ręką lub słownie z skąd słyszysz dźwięk jasne ? - spytał Axel 
- Jasne rozumiem . Działamy. 
Skupiłem się w ciszy i usłyszałem klaskanie . 
- Po prawej stronie klaskanie .
- Źle - rzekł Jude - to było przed tobą , ale spokojnie . Dopiero zaczynamy ćwiczyć . Będziemy próbować dalej chłopie .
Kiwnąłem głową . 
Za drugim i trzecim razem znów  mi się nie udało , ale później już mi szło coraz lepiej .
- Dobra . Spróbujemy teraz ze strzałem . Usłysz piłkę Joe . Będziemy strzelać bez techniki . Uważaj - Axel miał pierwszy strzelać . Przygotowałem się .
Piłka jednakże uderzyła mi w brzuch
- Przepraszam . Wszystko gra ? 
- T-tak . Dam sobie rade .
Znów to samo , ale tym razem było ciężej .
Uspokoiłem oddech rozluźniając ciało . W mojej wyobraźni pojawił się obraz mnie stojącego na wielkiej polanie . Za mną drzewo kwitnącej wiśni , wiał lekki , delikatny wiatr przez co płatki tańczyły na nim . Moim zadaniem było obronić to drzewo tak jak muszę bronić bramkę . 
Coś leciało w stronę moją i drzewa . Wystawiłem ręce przed siebie i to padło w moje dłonie , a ja zaparłem się nogami . 
- Brawo Joe - powróciłem na ziemie gdy to usłyszałem - dałeś rade .
- Tak...racja ...trenujemy dalej ! - uśmiechnąłem się lekko . 
Wciąż skupiałem się na słuchaniu czasu uderzenia w piłkę , nawet sobie liczyłem ile jej zajmuje dotarcie do mnie i jej świst gdy leci . 

Mijały dni , a mi coraz lepiej szło .
Nawet łapałem techniki przy użyciu moich dwóch . Stalowej pięści jak oraz złotej tarczy . 
Nadszedł w końcu dzień meczu . Ja się przebierałem akurat w szatni jako ostatni .
- Joe ? - spytała nagle Kira .- masz gościa . Mój braciszek chciał się z tobą zobaczyć - powiedziała miło , a ja kiwnąłem głową .
- Hej Joe .....Nie mogę się doczekać , aż będziesz miał sprawne oczy żebyś zobaczył co potrafie - jego głos był taki radosny 
- To może pochwal się słownie , a naocznie potem zobacze co szkrabie ? 
- Ja...ja mogę stać ! No ....tylko 10 sekund , ale mogę stać ! Dziękuję za twoje wsparcie - poczułem jego małe rączki na moich - i teraz ja chce cie wspierać . Obiecałeś , że zagramy razem kiedyś . Już nie mogę się doczekać jak zobaczysz , że ja stoje ! 
- Brawo Max . Jestem z ciebie dumny młody - udało mi się odszukać jego główkę i poczochrać włosy .
- Będę przy ławce obserwował twoje poczynania . Wierzę , że pokonasz Zeusa z Raimonem . Jesteś niesamowity . Grasz pomimo braku wzroku .....i to jest determinacja . Mogę się jej od ciebie uczyć . Będę dalej ćwiczył , aby chodzić normalnie .
- Cieszę się Max . Na nas już pora . Zaniedługo zacznie się mecz - wstałem zaciskając rękawice na rękach . 
- Jasne . Będę kibicował najgłośniej z całego stadionu . W końcu tak się ciesze . Mogę być na meczach ! - po jego krzyku usłyszałem jak wyjechał z szatni .
- Gotów na ten wielki mecz Joe ? 
- Tak ....damy rade . 
- Nie przejmuj się jeśli nie złapiesz piłek . Jak to Mark mówi gra ma sprawiać ci przyjemność i zabawe , a nie kolejny powód do bycia złym na kogoś czy wywyższaniu się jasne ? Rozumiemy się ? 
- Jasne jak słońce - odszukałem jej czoło i ją tam pocałowałem po czym z jej pomocą wyszedłem z szatni , a potem doszliśmy na boisko .

Jude 

Uśmiechnąłem się na widok mojego przyjaciela , który szedł z Kirą na bramkę . 
- Dobry żart . On ma bronić bramki ? - zakpił Byron .- widać chcecie dziś szybciej skończyć ten mecz - dodał . 
- Zatkaj się . Wygramy to - powiedziałem stanowczo .
Joe stanął na bramce i zabrzmiał gwizdek rozpoczynający mecz .
Od razu przeszliśmy do ataku . Widać , że Zeus był dość zaskoczony tym faktem .
- Nie będziecie mieć tak łatwo ! - krzyknął Byron i odebrał mi wślizgiem piłkę . - Rajski czas ! 

Byron 

Wykorzystałem mocną technikę na początek , ale nie będę marnować czasu . Gdy powiew powietrza ich rozgromił wykorzystałem swój popisowy numer . 
- boska wiedza ! - strzeliłem . Nie da rady .....,ale zaraz co jest ?! 
- Stalowa pięść ! - użył , ale po paru sekundach i tak wpadł do siatki . To było proste , ale .....nieco mu się udało obronić . Tak nie będzie . 
Od razu poszedłem ze swoją drużyną do wiaty .

Kira

Co jest.....
-Em przerwa ? W piłce nożnej nie wolno - zaprotestowałam .
- Ja rozumiem napić się podczas meczu bo piłkarze muszą być dobrze nawodnieni , ale ci to już przeginają . Od razu po pierwszym strzale ? - oburzył się David .
- Jak ja ich nie znosze - syknęłam patrząc na nich .
Mecz wznowiono , ale od razu kilku z naszych zostało sfaulowanych . 
- Co do...- zaczął Axel .
- Z skąd ich szybkość i siła ?! - krzyknął zaskoczony Stev ruszając do ataku .
- Też chciałabym wiedzieć .
Nokautowali każdego na swojej drodze . 
Jednak mi i Axelowi udało się zdobyć piłkę i dobiec do ich bramki . Wykorzystano mega wstrząs i wylecieliśmy w powietrze . 
Krzyknęłam z bólu upadając na murawe . Kurka boli .

Joe 

Co się tam może dziać ? Słyszę tylko krzyki bólu .
- Nathan ! Co się tam dzieje ? 
- Oni....oni faulują każdego jak tarany - odparł z nutą strachu w głosie . 
- Co takiego ? - szepnąłem zaskoczony . 
Po chwili słyszałem , że nawet moi przyjaciele z królewskich wchodzą na murawe za sfaulowanych z Raimona , ale i też słyszałem krzyki bólu . 
Nie skupiłem się i dostałem piłką w głowę . Jęknąłem z bólu siadając. Nieco mi się bandaż z oczu zsunął . Przełknąłem ślinę przerażony . Owszem obraz miałem bardzo rozmazany , aż krwisty ,ale widziałem niewyraźne leżące nieprzytomne ciała . 
- Nie ....tylko nie to - wstałem z trudem poprawiając bandaż . 
- I co teraz zrobisz ? Zostałeś sam bramkarzyku - zaśmiał się Byron 
- Poddaj się Joseph - usłyszałem Raya Darka  - tylko ty stoisz na nogach . 
Czy on....on jest ich trenerem ?! 
- Poddaj się i dołącz do mnie King . Będziesz ponad nimi . Z Zeusa zrobiłem mocarzy . Twoja kolej chłopcze . 
Zacisnąłem zęby i pokręciłem głową 
- W życiu nie będę znów się pana słuchał ! Będę grał tak jak mi serce podpowiada - przyłożyłem dłoń do serca i zerwał bandaż z oczu . Otworzyłem je z lekkim grymasem bólu . Widziałem wszystko zamglone , rozmazane , ale dam rade - gramy dalej . Nie poddam się! 

Max

Uśmiechnąłem się lekko i podjechałem do białej lini 
- NAPRZÓD RAMION NAPRZÓD ! - zacząłem krzyczeć gdy przyłożyłem dłonie do boków ust - TAAAA ! WSTAWAĆ ! ŁUHU ! - krzyczałem 
- DAWAĆ CHŁOPAKI !  - przyłączyła się jedna z menedżerek . 
- DO PRZODU RAIMON !- dodała następna 
- DACIE RADE ! - jeszcze ta brunetka 
- RAI-MON , RAI-MON ....!
Nawet publiczność ! Ale czad ! 
Zawodnicy Raimona , pomieszani nieco chyba z królewskimi powstawali . Widziałem złość u tego blondaska . 
- DO BOJU RAIMON  ! - krzyknąłem 

Joe 

Uśmiechnąłem się pewny siebie zabierając piłę do ręki 
- Myślisz , że takie bufony wygrają ? To się grubo mylisz Byron  - podrzuciłem piłkę - będą tylko jedni zwycięzscy . I to będzie Raimon ! - wrzasnąłem i kopnąłem piłkę na boisko . 
- Do boju chłopaki ! - usłyszałem Nathana . Damy rade.
Widziałem jak widziałem , ale słyszałem krzyki radości . 
Oczywiście i nareszcie też , że udawało im się strzelać bramki .

Kira 

Jest bardzo dobrze . Idzie świetnie ! 
W końcu nastał koniec meczu . 
Wygraliśmy . Tak się cieszę .
Skoczyłam Joemu na szyję tuląc 
- Wygraliśmy to ! - wrzasnęłam mu do ucha , a on się zaśmiał - mój bohater - pocałowałam go w usta . 

Hilman 

Uśmiechnąłem się spokojnie 
- Dobra robota . Jedziemy do mojej restauracji uczcić wygraną . Dania na mój koszt - ogłosiłem . 
Jakiś fotoreporter poprosił , aby zrobić zdjęcie z pucharem . 
Poszedłem z nimi .Jestem z nich wszystkich dumny . Obolali , ale dali rade  .
Po zdjęciach niektórzy musieli niestety jechać do szpitala .
- No . Jesteśmy na miejscu - powiedziałem wysiadając z busa . Otworzyłem drzwi w klucza - zapraszam was  do środka .
- Ale jestem głodny . To kibicowanie wzmaża apetyt - zaśmiał się Mark . 
Wszedłem i zobaczyłem coś na środku podłogi 
- Nie wchodźcie ! 

Kira 

Trener na nas wrzasnął i wtedy wybuch . Odrzuciło nas ,jego  . Zakaszlałam przez dym .
- Co....co to miało być ?! - wystraszyłam się widząc jak restauracja płonie .
- Trenerze ! - ktoś krzyknął . Spojrzałam w tamtą stronę . Bus się przechylał niebezpiecznie na niego , a chłopacy próbowali go podnieść nieprzytomnego . 
- Odsunąć się !  - wrzasnął Axel i wraz z Nathanem odsunęli siłą swoich kumpli . Zakryłam sobie z piskiem strachu oczy gdy usłyszałam trzask przewracającego się busa . Zacisnęłam zęby . Nie chce opuszczać dłoni . 

Shiny ballOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz