Kira
Od kiedy trening się skończył szłam jakaś zamyślona z Axelem na to specjalne spotkanie . Tylko ja znam prawdę . Czemu Joe na to pozwolił ?! Czemu tego szpiega nie zabrał ze sobą ?! Ale..Bobby się go boi .
- Kira ? O czym tak intensywnie myślisz ?
- Co ? Aaa o niczym . To nic takiego
- Hm..., a co sądzisz o nowym graczu ?
- O Bobbym ? Nie wiem . Jest jakiś cichy ...
- Dziwny . Wystraszył się ...no właśnie Kinga . Co on tam robił ? Wiewiórki gonił ? Albo szpiegował nas ?
- Bardzo zabawne - wywróciłam oczami
- Bronisz go ? To powiedz zatem co on tam robił ?
- No....przyszedł do mnie - powiedziałam neurtalnie
- Do ciebie ? Przecież ty przyszłaś pot...
- Wiem . Chciał mnie odwiedzić bo się ...polubiliśmy ,ale nie podałam mu godziny o jakiej tam będę . Wystraszył się nieco jak podeszłam do niego i tyle . A co do ich relacji nie mam pojęcia . Może naprawdę spotkał go gdzieś na mieście . Nie nasza sprawa - wzruszyłam ramionami starając się brzmieć normalnie , tak jakbym serio miała to gdzieś .
- Yhym jasne . Słuchaj zmieniłem trochę plany na to spotkanie mam nadzieję , że nie będziesz za to zła .
- No coś ty . Jeśli tylko mnie nie pocałujesz jesteś bezpieczny - odparłam .
Weszliśmy do parku ,a tam...
- Marcus ? - zdziwiłam się - Axel ? Co ty kombinujesz ?
- Nic , a nic . Naprawdę Kira . Tylko tyle mogę zrobić ,aby wynagrodzić ci . To spotkanie będziesz miała z Marcusem . Widziałem jak dziś się całowaliście . Pięknie razem wyglądacie i należy wam się miłe i wspólne chwile .
- Axel ...- szepnęłam zaskoczona . Byłam zaskoczona serio .- nie musiałeś...miałeś wymyślić spotkanie...
- I to jest mój pomysł . Nie chce twojego przebaczenia , lecz szczęścia i uśmiechu - rzekł spokojnie .
- Axel..dziękuję - uśmiechnęłam się spokojnie i skłoniłam lekko i wyprostowałam .- to dla mnie wiele znaczy
- Nie ma za co . Miłej zabawy - on odszedł , a my poszliśmy na spacer w bardziej odosobnioną część parku . Dużo drzew , fontanna na środku i kilka ławek i latarnie . Nikogo nie było słychać , a słońce schylało się ku zachodowi .
- Kira...to...wiesz..
- Nic nie musisz mówić Marcus . Chce wiedzieć tylko jedno . Czy zostałeś wysłany przez Bena , aby mnie omamić ?
- Co ?! Ejej . Mamy się świetnie bawić ,a ty mi z takimi pytaniami wyjeżdżasz - udał oburzonego krzyżując ręce na klatce piersiowej , a ja uniosłam brew zirytowana - no ...dobra - opuścił ręce w dół i westchnął- tak miałem takie zadanie , ale ....dziwnie się poczułem jak miałem je wykonać bo ja cię lubię bardzo lubie . Nie lubie poprostu...
- Wiem , że się we mnie kochasz , jak ja kiedyś w tobie....,ale nie wiem czy coś z tego może być Marcus . Jesteśmy teraz w innych środowiskach
- I co z tego ? Przepraszałaś ostatnio , że...
- Pokazaliście swoją nienawiść ostatnio przeciwko Akademii i Raimonowi .
- Nie cały zespół...
- Ale należysz do niego . Nie przeciwstawiłeś się temu i nie przerwałeś tego , nie stanąłeś po dobrej stronie , aby zatrzymać Bena przed tym .
On wywrócił oczami .
- Chcesz żebym ci zaufała ?
- No raczej tak ?
- To sprzeciw się Benowi .
- No ty chyba śnisz - fuknął
- Mówie poważnie
- Próbujesz mnie zbuntować przeciwko drużynie ? ! - warknął niedowierzając .
- Próbuje ci pokazać w jakim zespole jesteś .
- Kira....- zaczął ostro , ale się uspokoił - nie odejdę od nich dobrze o tym wiesz, nawet dla ciebie tego nie zrobie .
- Czemu ? Podobno ci na mnie zależy .
- Podobno tak - usłyszeliśmy kolejne głosy .Spojrzałam na Bena i jego zgraje - no dalej gołąbeczki . Pocałujcie się
- Spadaj na drzewo - warknęłam na niego
- Nie tak ostro Kira . Widze , że plan się nie udał
- Nie graj już w swoje gierki . Znam prawdę i tyle
- Szkoda . Mogło być zabawnie i może będzie zabawnie - uśmiechnął się wrednie do mnie , a ja się cofnęłam wpadając na Marcusa , który złapał mnie po ramiona
- Co wy...puszczaj ! - zaczęłam się szarpać .
- Nie bądź taka to nie zaboli...choć ciebie może - zakpił Ben podchodząc bliżej
- POMOOOOCCYYYY! - wrzasnęłam , ale mi zatkano usta .* Tymczasem w innej części parku ....
Joe
Szedłem dość zirytowany obok Daniela . David i Jude znaleźli sobie zajęcie wymyślania wierszyków o mnie i Kirze , a jak im nie wychodziło to jakieś połączenia naszych imion . Eh już miałem dość
- To miał być spokojny skrót , a nie...- zacząłem ,ale oni nie słuchali
- Daj spokój . Jak raz nie pojedziesz metrem do domu nic ci się nie stanie Joe . Takie chodzenie dobrze ci zrobi
- Nie mówie Daniel , że taki ruch jest dla mnie nudny czy męczący tylko , że ta dwójka już mnie porządnie irytuje .
- Oj no weź Joe'ie . Nie przestaniemy dopóki nie przyznasz się , że coś między tobą ,a Kirą jest . Zerwałeś się nawet dziś z lekcji - wtrącił Samford z łobuziarskim uśmiechem
- Bo miałem powód i tyle...
- Jakim była ona ? - I jeszcze Jude zaczyna . No ludzie trzymajcie mnie !
- Z tego co pamiętam to ona ma dwóch adoratorów w Raimonie . Axela i Nathana , a ani nie jestem w jej typie ,ani ona w moim więc skończcie te wasze...- przerwałem słysząc krzyk i bieg . Zatrzymaliśmy się i zobaczyłem...Kira ?! Włosy miała potargane jak i ubrania plus te zadrapania ....co jest ?!
- A ona co ? Lew ją napadł...- Danielowi nie było dane dokończyć bo dziewczyna z płaczem dobiegła do nas padając na kolana i płacząc
- Hej co się stało ? Kira ? - kucnąłem lekko nią potrząsając . Co jest ?!
- Wszystko dobrze ? Ktoś cię napadł ? - dodał David kucając też .
- Chyba mamy towarzystwo -rzekł Jude . Spojrzeliśmy w tamtym kierunku . Cesarscy . Wstałem z Samfordem . Więc to oni ją tak załatwili ?! Za co ?! Za to , że ich zostawiła ?!
- No proszę . Królewscy . Myślałem , że wolniej się pozbieracie po tamtym naszym spotkaniu , a tu masz . Jednak my nie do was . Tylko do niej . Oddajcie ją po dobroci , a nic się nikomu nie stanie .
Spojrzałem na nią jak wstaje na trzęsących nogach . Była wystraszona .
- Nie ma opcji - rzuciłem oschle w ich stronę
- Powtórz bo nie usłyszałem - Ben wyszedł na przeciwko
- Joe zostaw go - Daniel mi położył rękę na ramieniu - jeśli to była napaść policja się nimi zajmie i to dość prędko . Nie chcemy mieć problemów .
Zrzuciłem jego dłoń z mojego ramienia .
- Uuuu no patrzcie państwo , my nie chcemy rozlewu krwi , tylko ją . Bądźcie grzeczni i ją oddajcie - nakazał ten koleś . Kira patrzyła na jednego z nich z żalem . Odsunąłem się dając dojście Benowi do niej .
- Joe co ty...- zaczął David , ale jak tylko tamten koleś chciał podejść do niej złapałem go i dostał z kolana w brzuch padając na kolana kuląc się z bólu
- Jesteś głupi skoro myślałeś , że ci dam do niej dostęp - fuknąłem na co on spojrzał ze zgrozą na mnie i chłopaków
- Pożałujecie - syknął na nas wstając . Już chciał się zamachnąć ,ale jeden z jego kumpli złapał jego pięść - puść mnie Marcus !
- Nie . Nie zrobisz jej nic ,ani im . Dość . Jest poobijana i ranna .Daj spokój jej i im - no zdziwił mnie ten koleś . Stoi po naszej stronie ?
- Marcus nie mów , że zdradzasz zespół...
- Może tak , może nie . Daj tym bardziej jej spokój - warknął na niego i go rzucił nam pod nogi . Kira wpatrywała się załzawiona na tego chłopaka .
- Zdrajca ...,ale dobra . Pogadamy na miejscu , a ty - Ben wskazał na Kire - lepiej się pilnuj - odszedł ze swoim zespołem .
CZYTASZ
Shiny ball
Teen FictionHistoria o tajemniczej nastolatce jaka dołącza do Gimnazjum Raimona . Kim jest ? Czemu chce się odciąć od piłki nożnej ? Co ukrywa ? Pisane powoli. Okładka robiona przez moją bliską przyjaciółkę . Dziękuję Karolinko :)