39. Pożałujesz Byron

33 3 0
                                    

Jude

Po zajęciach odbywał się trening .
Obserwowałem z przyjaciółmi poczynania. Fajnie , że jeszcze dziś cały zespół królewskich , moi przyjaciele się tu przenieśli . Nawet David zgodził się pobiegać z Nathanem , Daniel z Kevinem....spojrzałem na naszego byłego bramkarza jaki siedział pod drzewem z podręcznikiem . Westchnąłem ciężko i podszedłem do niego siadając obok 
- Jak tam idzie nauka ?
- Dobrze - mruknął jedynie w odpowiedzi . Westchnąłem ciężko .
- Joe ....posłuchaj . Kira napewno dalej cie kocha jeśli chodzi o to ..
- Daj mi spokój - fuknął 
- Mówie poważnie . Pokłóciliście się no dobra , ale chcesz jej unikać do śmierci ? Weź się w garść bo stracisz to co masz przed oczami . Pozbieraj się w końcu Joe ,to co robisz jest głupie  .
- Jude nie baw się w swata bo to nic ci nie da - warknął . 
No w końcu zaczyna być sobą 
- Eh . Weź się w garść  . Pozwolisz  , aby Nathan ci ją zabrał z sprzed nosa King ? Gdzie twoja duma co chłopie ?
Widziałem jak go to wkurza 
- Jude...
- Pomyśl czy co pragnie Kira ? Zobaczyć cie radosnego i poczuć twój pocałunek .- powiedziałem , a on dał za wygraną opuszczając ręce z podręcznikiem .
- To co według ciebie mam zrobić ? - spojrzał na mnie zrezygnowany - podejść do niej i ją pocałować od razu wybaczając....
- Nie ? Idź pomóc Markowi w grze .
- No chyba sobie ze mnie kpisz ...
- Joe . Jesteś najlepszym bramkarzem prawda ? Dałbyś mu kilka rad .
- I to niby jest twój pomysł , aby....
- Zaufaj mi . 
On jedynie westchnął ciężko i wstał odkładając podręcznik . Poszedł na boisko . W końcu . Jak zacznie rozmawiać z Markiem będzie dobrze . Choć Kira będzie na tyle blisko  , aby z nim porozmawiać .

Kira 

Właśnie zawiązałam but gdy ktoś obok mnie przeszedł. Podniosłam głowę . Joe ?! 
Wstałam patrząc za nim . Gdzie on..do Marka ?! No jestem w totalnym szoku .

Mark

Westchnąłem ciężko patrząc na swoje rękawice 
- Pomóc ci ? - nagle usłyszałem znajomy głos . Spojrzałem na bramkarza Akademii Królewskiej . Aż mi się oczy zaświeciły z radości .
- No pewnie ! To będzie dla mnie zaszczyt ! - krzyknąłem uradowany . On kiwnął głową zaczynając dawać mi rady . To będzie ekstra ! 

Sylvia 

W końcu Mark się rozweselił .To bardzo dobrze . 
Nagle usłyszałam strzał . Piłka przeleciała obok każdego i trafiła w Marka . Dostał w brzuch wpadając do siatki . Przyłożyłam sobie ręce do ust . O rany...Mark....Ruszyłam w jego stronę .

Mark

Jęknąłem z bólu ciężko siadając 
- K-kto to strzelił ? - spytałem gdy Joe kucnął przy mnie .
- Napewno nikt z waszych - mruknął w odpowiedzi i wtedy 
- Ej koleś ! Kim jesteś ?! - nagle usłyszałem kolejny głos .  Kevin się wydarł groźnie .
Spojrzałem z Joem tam . 
Jakiś blond chłopak 
- Myślałem , że wielki Mark Evans umie złapać każdą piłkę 
- Kim jesteś i co ty sobie wyobrażasz co ?! - warknęła Sylvia 
- Jestem Byron Love . Z Liceum Zeusa - przerzucił włosy przez ramie zbliżając się . Joe mi pomógł wstać obserwując ruchy tego kolesia - przyszedłem spytać czy odpuścisz sobie mecz ? No bo wiesz....trochę mi was żal bo i tak przegracie .
- Za kogo ty się masz co ? - fuknął King puszczając mnie .
- Oh . Ty jesteś byłym bramkarzem Akademii Królewskiej . Wierny sługa Raya Darka , a potem jego następcy Vinca .  Upadłeś i szukasz pomocy w takim miejscu ? Myślałem , że królewscy mierzą wysoko , ale widać się pomyliłem .

Joe 

Zacisnąłem zęby. Przesadził .
- Zatkaj się mądralo . Raimon nie odda meczu . 
- Oh tak ? Nie jesteś kapitanem , ani nikim ważnym odkąd Akademia została w tyle prawda ? Więc nie muszę z tobą rozmawiać .
- Tak samo jak i ty nic nie znaczysz - wtrącił Jude podchodząc od jego tyłu -  spadaj ze swoimi frazesami jak się nagadałeś . Trwa trening na jaki nie jesteś zaproszony . 
- Ale wyście się zrobili oszkliwi - zakpił Byron - cóż musze pomóc Evansowi sam podjąć decyzje , a szkoda - rzucił i podbił piłkę w górę po czym bardzo szybko znalazł się w górze .- boska wiedza ! - wrzasnął kopiąc piłkę 
 -Evans ! - chciałem do niego podbiec , ale dał znak ręką , że sobie poradzi .
Ledwo użył techniki , a już leżał w siatce . 
Jego zespół od razu do niego podbiegł . Mark jęczał z bólu trzymając się za rękę 
- Dzwonie po pogotowie - stwierdziła Sylvia biorąc telefon . 
- Mark ma chyba złamaną rękę - rzekł Axel z niedowierzaniem 
- Dziwisz się ? Taki mocny strzał - fuknąłem 
- Czyli to już ? No dobrze . Przekaże odpowiednim służbom , że Raimon nie zagra . W końcu bez bramakrza wam nie pozwolą zagrać - zakpił ten Love . 
Zacisnąłem pięści w dole patrząc zły jak wszyscy pomagają Markowi zdjąć bluze bramkarską . Nie wierzę w to....tak łatwo go załawił ! 

Shiny ballOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz