30. Odważny Krok

54 3 0
                                    

Nelly

Następnego dnia w szkole porządkowałam papiery. Nagle usłyszałam pukanie
- wejść - powiedziałam. Usłyszałam otwieranie drzwi i ich zamykanie.
Podniosłam wzrok na Kirę - Coś potrzebujesz?
- Tak. Moich papierów ze szkoły.
- Że co proszę?
- To co słyszałaś. Skoro nie mogę być z Joem w Raimonie to przepisuje się do Akademii Królewskiej.
- Chyba oszalałaś! W trakcie meczy?! Kira ja się nie zgadzam!
- Mało mnie to obchodzi Nelly. Chcę i już - fuknęła
- Kira nie możesz zmieniać szkoły dla jakiegoś królewskiego! - podnosiłam głos ostro.
- Właśnie, że mogę! - krzyknęła - i rządam, abyś mi wydała moje dokumenty.
Zacisnęłam zęby
- Ja ich nie mogę wydać. Tylko mój tata. - powiedziałam pewna siebie
- Więc na niego poczekam - usiadła na kanapie.
- W porządku - dalej kontynuowałam swoją pracę. Ale ona jest uparta.
W końcu przyszedł mój tata. No to się zacznie.

* Tymczasem w Akademii Królewskiej

Joe

Lekko dyszałem. Jutro gramy pierwszy mecz przeciwko rolniczemu technikum. Podobno mają taką technikę jaką ja mam, ale nie boję się o to. Mam jeszcze kilka asów w rękawie.
- Joe mała przerwa - wysapał Alan - ledwo nadążamy, aby nie przepuścić Davida
Pokiwałem głową
- Zgoda...
- Nie! - krzyknął Jude - jeszcze 20 minut - oświadcza. Ledwo stoi na nogach przecież! Zgłupiał?!
- Chłopie potrzebujemy przerwy! Trenujemy przez bitą godzinę! - jęknął Daniel. Oparłem się o słupek bramki. Dyszałem mocno. Płuca mi zaraz wysiądą jeśli nie odpocznę, ani nie napije się. Rany.
- Jak chcecie zejdźcie. Ja chce dalej grać - rzekł zdeterminowany Jude.
Chłopaki poszli ja zostałem stać oparty o bramkę.
-Joe zejdź bo padniesz! - wrzasnął. David, ale ja się tylko odepchnąłem od słupka stając, a raczej starając się stanąć prosto i patrząc na kapitana.
- Dajesz. Wyładuj się - pokazałem słabo ręką - przesz głupią Nelly - syknąłem widząc jego rosnącą złość.
Nagle kopnął piłkę i to dość mocno.

David

Zacisnąłem powiekę i zęby widząc co się stało. Joe dostał mocno tak, że padł na ziemię. Oj oby tylko był siniak przez to.
Gdy usiadł podbiegłem do niego
- Chodźmy może do higienistki?
- Tak... Jak wstanę - rzekł starając się otrząsnąć z szoku - Czemu jest ciebie dwóch? - spytał gdy pomagałem mu wstać.
No pięknie.
- Oj chłopie.
Zacząłem go prowadzić.
- Czemu go sprowokowałeś? - fuknąłem z żalem na niego
- Bo nie sądziłem, że mnie zaatakuje - odparł gdy doszliśmy do wyjścia z części sportowej.
Wyszliśmy i poszliśmy do higienistki.
- Oby to nie było nic poważnego.
- Nie denerwuj mnie nawet. Jeszcze 2 godziny treningu. - fuknął Joe.

Wywróciłem okiem. Narazie liczy się jego zdrowie, a nie trening!

*  TIME IS GOING *

Po treningu na, którym Joe musiał siedzieć na ławce z zabandażowanym czołem, szliśmy na zajęcia. Jude nieco ochłonął. Trener na szczęście o niczym się nie dowiedział i dobrze.
- Joe? Ja naprawdę przepraszam - rzekł Jude. King miał ułożoną grzywkę tak, aby zasłaniał bandaż.
- Zatkaj się już - warknął przez ramie.
Weszli do sali. Jude, Daniel oraz Joe są razem w klasie. Ja poszedłem do swojej.

Jude

Westchnąłem ciężko. No zdenerwował mnie na boisku. Nie powinienem jednak tak wyżywać się na nim.
Usiadłem w swojej ławce, a za mną Joe i Daniel. Zacząłem się rozpakowywać jak i oni. Co zrobić, aby mi wybaczył?
Zadzwonił dzwonek. Matma. Jak ja jej nienawidzę.
- Moi drodzy. Dziś mamy nową uczennice. Zapraszam młoda damo - do sali weszła.. O rany. Odwróciłem się do Joe' go co miał słuchawki w uszach. Wziąłem zeszyt i go nim uderzyłem w głowe spojrzał na mnie zły, a ja skinieniem pokazałem miejsce przed tablicą. Spojrzał i od razu upuścił telefon z lekko otwartymi ustami - Ta dama zwie się Kira Kinsher i od dziś będzie w naszej klasie. Nazwisko dość znane co niektórym. Krótko coś powiedz o sobie - poprosił nauczyciel. Ja jednak nie skupiałem się już na tym co ona wypowiada tylko na swoim przyjacielu co siedział w nie małym szoku widząc swoją dziewczynę.
Po chwili nauczyciel kazał jej usiąść w wolnej ławce. Czyli obok mnie. Usiadła z lekkim uśmiechem. Musimy ją potem wypytać co ona tu robi.
Skupiłem się na nauce.

Joe

Patrzyłem wciąż w jej plecy. Bombowo! Poprostu pięknie wygląda w mundurku królewskich. Nie umiałem powstrzymać się od uśmiechu. Coś musiało się stać w Raimonie, że ona tu się przepisała. Dla mnie? Wątpię w to. Może pokłóciła się z Nelly? Nie mam pojęcia. Napewno nam powie, ale bez zmuszania jej do tego.
Jutro mecz i muszę się skupić na wybraniu techniki odpowiedniej, takiej jakieś nie przebiją.
Nagle zobaczyłem na moim zeszycie małą karteczkę. Hm Daniel poszedł robić zadanie na tablicy więc to nie jego sprawka.
Wziąłem jakby liścik i otworzyłem. Uśmiechnąłem się lekko patrząc na Kirę. Chcę, abym poznał jej braciszka.
Schowałem liścik.

W końcu nastał koniec tej nudnej lekcji.
Wyszliśmy od razu z sali
- Co tu robisz? - spytałem jednocześnie z Judem.
- Przepisałam się do was. Oczywiście Nelly miała mi to za złe, nie chciała wydać dokumentów, ale w końcu je wydała.
- No... Czyli miałaś z nią małą kłótnie - rzekł Jude
- No powiedzmy. Nie pozwolę sobie rządzić życiem. Znów gadała o tym, że ja i Joe... - przerwała spoglądając na mnie. Wiem co chciała powiedzieć, ale tego nie trzeba się wstydzić.
- Luz. To odważny krok tuż przed ważnymi meczami. Zrobiłaś to tylko dla Joego czy... - zaczął Jude, ale dostał w potylice ode mnie.
- Bez domysłów Sharp. Ale fajnie, że do nas dołączyłaś. Jutro pierwszy mecz - powiedziałem obserwując jej reakcje.
Ona kiwnęła głową
- Wiem o tym. Akurat przyda się wam menedżerka - uśmiechnęła się miło.
Jej uśmiech taki piękny.

Shiny ballOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz