Z każdą kolejną wizytą mój stan się poprawiał. Oboje z Pedro cieszyliśmy się jak dzieci, że mój stan uległ poprawie. To dla mnie jest ogromny sukces, bo jednak gdzieś z tyłu głowy w dalszym ciągu mam całą tą sytuację z domu. Dziś mija miesiąc od rozmowy z Davide. Przez ten czas nikt do mnie nie dzwonił i ja sama nie dzwoniłam. Staram się nie myśleć o tym co tam się dzieje, choć i tak myślę. Nocami śnią mi się sny, że wracam do domu po porodzie i Davide zaprowadza mnie na grób Domenico. Budzę się cała zalana potem bo wiem, że taki scenariusz może na mnie czekać. Jednak staram się w ten sposób tak nie myśleć i wybijam sobie to z głowy. Pociesza mnie jedynie fakt, że media nic nie piszą o jego śmierci. No bo jakby nie żył, ktoś by już napisał, że syn Filippo Rossi nie żyje. Może większość ludzi nie zna naszej prawdziwej działalności, ale z tymi legalnymi jesteśmy cały czas popularni, przynajmniej we Włoszech. Całe szczęście, że tylko tam bo nie wyszedłby mój plan z ukryciem ciąży.
Dzisiaj mam wizytę kontrolną, która może okazać się bardzo dobra. Jeśli w badaniu wyjdzie, że jest w dalszym ciągu poprawa, będę mogła wrócić już do pracy. Nie będę musiała tylko leżeć. Wpisywanie faktur do systemu też wpisuję leżąc. To będzie pierwsza wizyta od bardzo dawna, na której będę sama.
Od kilku dni Pedro chodzi jakiś nie swój, straszne się czymś denerwuje i myślami jest bardzo dalekie stąd. Jak się pytam go o co chodzi mówi, że wszystko jest dobrze i abym się nie martwiła. Nie wnikam, nie naciskam no bo kim ja dla niego jestem? Za chwilę ta piękna historia dobiegnie końca. Długo myślałam i podjęłam decyzję! Nie mogę zmienić planów. Nie narażę swoich bliskich na niebezpieczeństwo. A Pedro? I tak nie mieliśmy szansy na szczęście. Będę cierpieć, bo naprawdę go kocham, ale życie moich bliskich jest dla mnie ważniejsze. Kto wie może któregoś pięknego dnia wrócę i będę błagać go o wybaczenie? Jednak tak czy inaczej muszę odejść po porodzie.
Jestem właśnie w garderobie i przeglądam co na siebie dzisiaj założyć. Musiałam ponownie dokupić kilka rzeczy, bo stałam się znacznie większa. Mój brzuch jest już wielki, ale to dobrze. To znaczy, że dziecko rozwija się prawidłowo. Gdy już wybrałam sobie strój i ubrałam się w niego do garderoby wszedł Pedro. Wyszedł właśnie spod prysznica i skoro widziałam go już nago no to po co ma się zakrywać? Kilka razy sprawialiśmy sobie wzajemnie dobrze ale ja już chciałabym poczuć go w sobie. Dlatego mam nadzieję, że oficjalnie dostanę dzisiaj na to pozwolenie. Chcę wykorzystać każdą możliwą chwilę z nim. Bo przecież nie mamy ich zbyt wiele.
- Przepraszam skarbie, że nie będzie mnie dzisiaj z wami.
A on nadal obwinia się z tego powodu? No ale przecież ja rozumiem, że pracuje i nie może być na każde moje zawołanie. Nie rozumiem po co tak się obwinia o to.
- Pedro rozumiem przecież i wcale nie jestem zła.
Może lekko boję się być sama na mieście. Odkąd tutaj jestem ataki na mnie ucichły, a co jeśli wrócą kiedy będę sama? Jedynie pociesza mnie fakt, że moja ochrona jest gdzieś w pobliżu.
- Powinienem być przy was, a nie na głupim spotkaniu. - Pedro spuścił swoją głowę w dół i naprawdę był bardzo smutny. Serce mi pęka widząc go w takim stanie. I wiem, że ono bardziej pęknie, jak odejdę.
- Pedro przede wszystkim ty musisz dbać o interesy, a nie o jakąś dziewczynę i jej dziecko. Są rzeczy ważne i ważniejsze i nie masz powodów do obwiniania się o coś czego i tak nie powinieneś robić. - Pedro spojrzał się na mnie gniewnie.
- Tylko, że ta dziewczyna i jej dziecko jak to podkreślasz cały czas są dla mnie całym światem. Z resztą nie będę się denerwował bo ty masz zaprogramowany jeden program, którego się trzymasz za wszelką cenę. Był moment, że myślałem, że zmieniłaś zdanie, że wierzysz w moją miłość do was, a za chwilę uświadamiasz mnie tylko, że nadal nie wierzysz w to, że was kocham i ochronię was.
CZYTASZ
Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONE
RomanceWychowano mnie abym nie przejmowała się nikim. Jedynie o kogo miałam dbać, byłam tylko ja sama. Lecz życie potoczyło się inaczej. Biło we mnie drugie serce. Jak mam wziąć za nie odpowiedzialność? W moim świecie, w mojej rodzinie gdzie nie wiadomo ko...