Rozdział 11

292 11 12
                                    

Sen tej nocy nie był moim sprzymierzeńcem. Z chwilą kiedy zasypiałam, miałam koszmary. Chyba każda możliwa śmierć mojej kruszynki dzisiejszej nocy pokazała mi się we śnie. Przez to rano nie czułam się za dobrze. Niby mówiłam, że będę już ufać Domenico, ale po dzisiejszej nocy gdzieś tam z tyłu głowy mam to, że jednak nie wyjdę z tego cało. Denerwowałam się tym tak bardzo, że nie mogłam na niczym innym się skupić. Od tego zależy życie moje, jak i mojej kruszynki.

W tej chwili muszę odpowiednio to rozegrać aby ojciec pozwolił mi wyjechać. W końcu aktorstwo nie stanowi dla mnie najmniejszego problemu. Wystarczy tylko dobrze zagrać. Kiedy zajechałam pod rodzinny dom, niepewnie weszłam do środka. Od razu zaczęła rozglądać się dookoła w poszukiwaniu mamy. Jednak nigdzie jej nie widziałam. Nie zastanawiałam się nad tym gdzie może być. Może gdzieś wyszła? Z resztą nie ważne, przecież to dorosła kobieta, która nie siedzi cały czas w domu.

Podeszłam pod gabinet, z którego dochodziły krzyki. Były to krzyki ojca i Domenico. Ciekawe o co może chodzić? Musiało stać się coś ważnego, skoro Domenico krzyczy na ojca. Nie narażałby się tak gdyby chodziło o jakąś pierdołe. Próbuję wsłuchać się w ich rozmowę.

- Na stare lata poprzestawiało Ci się coś w głowie?

- Nie twój interes!

- Mój, jeżeli chodzi o kogoś z rodziny.

- Ty dalej niczego się nie uczyłeś!?

- Najwidoczniej nie nauczyłem się niczego nowego. Matka to jest twoja żona, a nie prywatna dziwka! Widziałeś do jakiego stanu ją doprowadziłeś?

- Nie wtrącaj się do rzeczy, na które nie masz wpływu. To ja decyduje kto i co dostaje za nieposłuszeństwo!

- Jeszcze ty decydujesz! Pamiętaj, że wszystko za jakiś czas się zmieni, a wtedy...

- A wtedy co Domenico?

Dobra muszę im tą bezsensowną wymianę zdań przerwać bo nie będę stała tutaj nie wiadomo ile. Choć nie ukrywam ciekawiło mnie to bardzo. Tylko jak ojciec odkryje, że tu stoję i podsłuchuję to będzie nici z wyjazdu. Z resztą Domenico za chwilę za bardzo się zagalopuje i ponownie będzie cierpiał.

Zapukałam do drzwi, raz, drugi aż w końcu usłyszałam "proszę".

Weszłam do środka czując już porażkę bo przerwałam im tą wymianę zdań. Mina ojca mówi jedno "zajebie ją".
Będę odważna! Nie jestem słaba! Udowodnię wszystkim, że nadaje się do czegoś!

- Cześć tato! Cześć Domenico!- Przywitałam się z nimi.

- Po co przyszłaś? - Z gniewnym wyrazem twarzy zapytał się ojciec.

Patrzył się na mnie tak gniewnie, że od razu przełknęłam ślinę. Proszę aby się to udało.

- Chciałam z tobą porozmawiać.

- Nie może to poczekać? Zajęci jesteśmy! - Powiedział Domenico. - Ktoś pracuje ciężko aby ktoś mógł sobie odpoczywać.

Otavia on udaje, pamiętaj o tym aby go nie zabić. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zmieniałam swój wyraz twarzy.

- Gdyby nie było ważne, nie byłoby mnie tutaj. Jesteś aż takim kretynem czy tylko udajesz? - Nikt nie powiedział, że ja muszę być dla niego miała.

- Otavia czego chcesz? Omawiamy z Domenico jego zaręczyny.

Ta, a ta kłótnia to o zaręczyny chodziła? Coś mi się nie wydaje. Chodzi o mame dlatego tak źle ostatnio wyglądała. Domenico mówił, że mama jest żoną ojca, a nie jego prywatną dziwką. Na samą myśl o tym aż po moim ciele przeszedł zimny dreszcz. Wiem do czego zdolny jest ojciec. Nie przeszkadzał mu gwałt na swojej córce, to z żoną będzie inaczej? Jeśli wydał rozkaz gwałtu na mamie, to nie dziwię się Domenico, że zaczął się stawiać ojcu. Jakim trzeba być sukinsynem aby wydawać rozkazy co chodzi o gwałt na bliskich. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Zaczęłam szybko mrugać, po to aby ich się pozbyć. Kiedy to nastąpiło, stanowczo patrzyłam w oczy ojca.

Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz