Rozdział 48

301 15 0
                                    

Żołądek zaczął ściskać się samoistnie. Wszystko co przed chwilą zjadłam, miałam ochotę zwrócić. Nie rozumiem po co on tutaj przyszedł. I nawet nie wiem czy chcę poznać powód jego przyjścia.

- Idź nie bój się dziecko. Tutaj nic ci nie zrobi. Z resztą to nie jest zły człowiek, lecz bardzo pogubiony. Nie zrobi żadnego głupstwa. Z resztą ochrona będzie miała cię na oku i nie musisz się niczym martwić.

Mogę mieć taką pewność? No ale jak już tutaj jest, to nie wypada nie pójść do niego i nie wysłuchać jego. Niepewnie wstałam od stołu i poszłam do salonu. Od razu kiedy mnie zobaczył, podniósł się ze swojego miejsca, na co ja automatycznie przystanęłam.

- Witaj Otavio, możemy porozmawiać?

Powiedział do mnie łagodnym głosem. Chyba zauważył, że jego ruch wywołał u mnie delikatny strach. No ale czego się dziwi? Wielokrotnie chciał mnie zabić, po czym przychodzi pod nieobecność Rodrigo i oczekuje, że nie będę bała się o swoje życie? Pal licho z moim, ale tu chodzi też o życie Carmen. Salvador patrzył się na mnie cierpliwie oczekując odpowiedzi. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z płuc. Serce bije mi w tej chwili tak szybko jakbym przebiegła z 10 kilometrów na raz.

- Jeżeli jest to coś ważnego, to możemy porozmawiać.

Na twarzy Salvadora pojawiła się ulga. Może faktycznie przyszedł tutaj aby tylko porozmawiać? Skoro Silvia mówi, że nie jest to zły człowiek, to może faktycznie przychodzi ze szczerymi intencjami. Chyba, że przyszedł aby odwrócić moją uwagę. Ale jak dłużej się nad tym zastanowię, to przecież Salvador to nie jest mój ojciec. Nie zabiłby swojego syna? Na pewno nie zrobiłby czegoś takiego. Bo jaki miałby w tym cel?

- Jest to bardzo ważne, Otavio.

Wyciągnęłam rękę aby usiadł na kanapie, zrobił to od razu. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam na przeciwko niego. Salvador wyglądał zupełnie inaczej niż ostatnio. Był zdecydowanie zmartwiony. To ewidentnie świadczy, że przychodzi tutaj w pokojowym nastawieniu.

- A więc słucham? - Niepewnie zaczęłam, aby mieć już to z głowy.

- Na początku chciałem ciebie przeprosić.

A tego to się kurwa nie spodziewałam. Miłe zaskoczenie, nie ma co powiedzieć. Nie powiem bo miło mi się zrobiło. Jednak nie byłam w stanie się odezwać. No bo co miałabym mu powiedzieć? Nie ma za co. Spoko rozumiem. Nawet nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć, dlatego wolałam się nic nie odzywać.

- Żyłem przez tyle lat z chęcią zemsty. Nie chciałem dowiedzieć się prawdy. Wołałem myśleć, że wszystko to wina twojego ojca. - W jego głosie słychać tyle bólu. Mój ojciec jednak niszczy życie wszystkim, nie tylko nam.

- Bo to jest wina mojego ojca.

W oczach Salvadora dostrzegłam małą iskierkę. Nie wiem czym ona jest spowodowana. Może tym, że go rozumiem i nie trzymam strony ojca.

- Tak jest to wina Filippo ale wy nie powinniście płacić za jego błędy. Was przecież jeszcze na świecie nawet nie było.

Niby racja ale w tym świecie takie szczegóły są mało znaczące. Jeśli chodzi o zemstę nie ważne jest to czy ktoś był już na świecie czy nie, liczy się tylko zemsta.

- Chciałem wierzyć, że moja żona kochała mnie tak jak ja ją. Nie słuchałem nikogo wtedy jak mówili mi, że ona mnie nie kocha. Oszukiwałem się, że jestem dla niej wszystkim. Widząc was razem zrozumiałem, że Rodrigo walczy o coś co kocha nad życie. Tak jak ja walczyłem o swoją żonę. Tylko widząc jak wpadł w złość gdzie wcześniej było go ciężko uspokoić, a wystarczył twój jeden dotyk, twoje jedno słowo na to aby się uspokoił. Zrozumiałem, że jesteś odpowiednią kobietą dla niego. I to spojrzenie w waszych oczach, za które jedno i drugie skończyłoby za sobą w ogień. Serce mi pękło bo zrozumiałem, że nigdy nie miałem tego ze swoją żoną. Uświadomiłam sobie, że żyłem tylko jakąś iluzją, którą sam sobie stworzyłem. Po jej śmierci nie mogłem patrzeć Rodrigo, kochałem go nas życie, ale patrzenie na niego sprawiało mi ogromny ból. Ból, z którym nie chciałem i nie umiałem sobie poradzić. Żyłem tylko chęcią zemsty i takie zasady wpoiłem swojemu synowi. Całe szczęście, że jest inny i myśli inaczej. Umie walczyć o to co kocha, a kocha was najbardziej na świecie.

Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz