Jestem już po badaniu i czekam na to co pani doktor powie. Denerwuję się jak cholera. Nie chcę stracić tego dziecka. Kobieta spojrzała na mnie i lekko się do mnie uśmiechnęła. Czyli to dobry znak? Proszę niech powie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Te bóle występują podczas stresu. Nie może pani przepracowywać się i tak się stresować. W innym wypadku może pani nie donosić ciąży.
Zacisnęłam swoje zęby bardzo mocno. Nie ma nawet takiej opcji abym nie donosiła ciąży. Zrobię wszystko aby tak właśnie się nie stało. To dziecko przyjdzie na świat i będzie miało szczęśliwe życie w jakiejś rodzinie adopcyjnej. Będzie.miako wszystko czego tylko dusza zapragnie.
- Jak na razie nie ma powodów do panikowania, ale musi pani zwrócić na to uwagę. Stres szkodzi dziecku, więc musi to pani wykluczyć.
Gdyby to było takie proste. Musiałabym urodzić się w innej rodzinie. Jak mam być spokojna, jak ktoś na mnie poluje. I do tego nie wiem czy jest to ojciec czy ten Perez. Ewidentnie miałam dzisiaj zginąć ale ktoś mnie uratował. Rafael nic nie wie o tej osobie, więc wątpię abym miała jeszcze jedną, o której Rafael niż nie wie. Więc kto mnie uratował?
- Dziękuję pani bardzo.
- Do usług i życzę mniej stresu.
Kobieta uśmiechnęła się i wstała wraz ze mną. Odwzajemniałam uśmiech i wyszłam z gabinetu. Rafael kiedy zobaczył, że wychodzę od razu poderwał się ze swojego miejsca i podszedł do mnie.
- Coś się dzieje? - Zapytał się z troską w głosie.
Nic po za tym, że ktoś chce abym zginęła. W sumie nie jest pierwszą osobą, ale teraz jestem bardziej zagrożona, bo nie chodzi tylko o moje życie. Muszę myśleć racjonalnie i nie podejmować zbyt dużego ryzyka.
- Muszę ograniczyć stres i nie przemęczać się za bardzo.
- To zrozumiałe, ale czy z dzieckiem wszystko w porządku?
- Tak, ale jak nie zmienię swojego trybu życia, to moje nie donosić tej ciąży.
Rafael podszedł do mnie i mnie przytulił do siebie. Od razu całe moje ciało zaczęło się spinać. Serce zaczęło walić mi jak szalone. Od razu lekko się odsunęłam od niego.
- Jestem zmęczona, zawiedziesz mnie do domu?
- Oczywiście.
Wyszliśmy oboje z przychodni i Rafael odwiózł mnie do domu. Kiedy zaparkował pod moim domem odwrócił się do mnie.
- Od teraz wszystkim zajmuje się ja, nudzisz odpocząć.
- Rafael, nie rób mi tego.
- Otavia, musisz zadbać bardziej o siebie i o dziecko. Nie bronie ci pracować, ale nie tak intensywnie jak ostatnio.
- Wiem, ale będę od czasu do czasu na budowie, póki jeszcze będę mogła. A teraz już pójdę, cześć.
- Odpocznij i cześć.
Rafael uśmiechnął się do mnie, a ja wyszłam z samochodu. Weszłam do domu, wzięłam ciepłą kąpiel, a później położyłam się do łóżka.
****************
Przez kilka dni byłam w domu i odpoczywałam. Próbowałam nie myśleć o niczym. Rafael obiecał mi, że znajdzie tego kogoś kto mnie uratował i dowie się wszystkiego o tym kimś co chciał mnie zabić. Jednak powiedział, że mi dopiero powie jak już będzie coś wiedział, a ja mam się nie denerwować. Codziennie spacerowałam aby spalić to co zdążyłam zjeść. Tak szczerze polubiłam to miasto. Florencja jest moim domem ale nie z wyboru. Tam chciał ojciec abym mieszkała. Nie przeszkadzała mi ona, miasto jak miasto. Gdybym jednak miała wybór, to zamieszkałabym tutaj w Alicante. Spaceruje po plaży. To miejsce mnie uspokaja. To tutaj za jakiś czas będzie stał mój hotel. No może nie dosłownie na plaży a na najwyższym wzniesieniu tuż obok. Budowa poszła do przodu, będzie pięknie tutaj. Może nie pracuje ale podczas spacerów odwiedzam Rafaela i kontroluje jak idę postępy. Spacerowałam jeszcze chwilę i wróciłam do domu. Nie chcę się przemęczać, ale myślę, że jutro pójdę na budowę i trochę już popracuje. Brakuje mi tego i jak pójdę na kilka godzin, przecież nic się nie stanie.
CZYTASZ
Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONE
RomansaWychowano mnie abym nie przejmowała się nikim. Jedynie o kogo miałam dbać, byłam tylko ja sama. Lecz życie potoczyło się inaczej. Biło we mnie drugie serce. Jak mam wziąć za nie odpowiedzialność? W moim świecie, w mojej rodzinie gdzie nie wiadomo ko...