Rozdział 30

351 16 4
                                    

Wyjeżdżając z posesji cały czas zastanawiałam się kim jest ta osoba, która chce mnie zabić. Ojciec nie bawiłby się w takie podchody. Wysadziłby pół okolicy, tylko po to aby dopiąć swego. Może łatwiej byłoby stawić temu komuś czoła? Może i tak bym zrobiła, gdyby nie ciąża. W tej chwili ryzyko ograniczam do minimum, a i tak co chwilę jestem w niebezpieczeństwie. Czy to moja osoba przyciąga same kłopoty?

- Dobra wiadomość jest taka, że to nie jest twój ojciec. - Powiedział Rafael, mijając kilka samochodów na raz. Był bardzo skupiony na drodze, ale co się dziwić jak wystarczy mały błąd z jego strony i oboje giniemy na miejscu.

- Nie wiem czy to akurat jest dobra wiadomość. - Powiedziałam mało entuzjastycznie.

- Salvador nic ci nie zrobi.

- To po co to wszystko? Po co te zamachy na mnie? Po co chcą się włamać ma twoje kamery?

- Nie wiem, po co to wszystko, ale na pewno będziesz bezpieczna. Zostawię cię w bezpiecznym miejscu i sam się tym zajmę.

- Myślałam, że chociaż ty nie będziesz wykluczał mnie z jakiejś akcji.

- Jeśli chcesz ryzykować życiem nie tylko swoim, no to nie wiedzę problemu. Mogę od razu się zawrócić.

- Dobra już dobra. Nie było tematu.

Rafael ma mocny argument abym zmieniła zdanie. Przecież nie będę się kłócić o to, bo wiadomo, że nie narażę swojego dziecka.

- Też tak myślałem.

Rafael obdarzył mnie lekkim uśmiechem. W lusterku widzę, że ten samochód ciągle jedzie za nami. Wątpię, że uda nam się go zgubić. Z każdą sekundą boję się coraz bardziej. A co najlepszego w tym jest, boję się nie o swoje życie, lecz tego dziecka.

- Chyba nie uda nam się go zgubić.

- Uda, uda jeszcze nie pokazałem na co stać to cacko.

Rafael uśmiechnął się do mnie i z powrotem przeniósł swoją głowę na drogę, dodał gazu i szybko stało się tak, że był z przodu przed tamtym samochodem. Skręcił w jakąś uliczkę, później kolejną i kolejną. Moja głowa już się zgubiła ile razy skręciliśmy.  Kilka minut później zajechaliśmy na jakieś osiedle. Wjechaliśmy na parking podziemny, a ja i tak mam wrażenie, że ta osoba nas znajdzie. Co z tego, że samochód nie ma tablic, jak dzięki temu jest bardziej rozpoznawalny. No bo kto normalnych jeździ bez tablic? Chyba tylko Rafael.

- Myślisz, że ukryjesz ten samochód?

Ja rozumiem, że dojście do tego, w  którym budynku będzie ten samochód to zajmie trochę czasu, ale dla Salvadora podejrzewam, że nie ma rzeczy niemożliwych. W zasadzie nawet nie wiem jak potężny on jest. To tylko wiedział Domenico, a może i nawet on tego nie wiedział.

- Moje serce bardzo krwawi, że nie wierzysz we mnie. - Rafael zrobił urażoną minę, na co lekko się uśmiechnęłam do niego.

- Trudno uwierzyć w coś co jest niemożliwe.

Naprawdę nie rozumiem jak on ma zamiar zrobić aby ten samochód nie rzucał się w oczy. Bo nawet jak założy tablice to ile takich samochodów może tutaj być? To nie jest jakiś tam byle jaki samochód to najnowsze Lamborghini, to jak on zamierza je ukryć?

Z chwilą kiedy w głowie zadałam sobie to pytanie, Rafael zatrzymał samochód przed ścianą. Zaczął klikać coś na panelu radia i ta ściana uchyliła się tak, że mogliśmy do niej wjechać. Zerknęłam na Rafaela, który uśmiechał się pod nosem.

- No powiedz to, że jesteś ze mnie dumna. Powiedz, widzę jak bardzo chcesz to powiedzieć.

Cieszył się jak małe dziecko, no ale nie pomyślałabym o takim czymś.

Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz