Wyjeżdżając z posesji cały czas zastanawiałam się kim jest ta osoba, która chce mnie zabić. Ojciec nie bawiłby się w takie podchody. Wysadziłby pół okolicy, tylko po to aby dopiąć swego. Może łatwiej byłoby stawić temu komuś czoła? Może i tak bym zrobiła, gdyby nie ciąża. W tej chwili ryzyko ograniczam do minimum, a i tak co chwilę jestem w niebezpieczeństwie. Czy to moja osoba przyciąga same kłopoty?
- Dobra wiadomość jest taka, że to nie jest twój ojciec. - Powiedział Rafael, mijając kilka samochodów na raz. Był bardzo skupiony na drodze, ale co się dziwić jak wystarczy mały błąd z jego strony i oboje giniemy na miejscu.
- Nie wiem czy to akurat jest dobra wiadomość. - Powiedziałam mało entuzjastycznie.
- Salvador nic ci nie zrobi.
- To po co to wszystko? Po co te zamachy na mnie? Po co chcą się włamać ma twoje kamery?
- Nie wiem, po co to wszystko, ale na pewno będziesz bezpieczna. Zostawię cię w bezpiecznym miejscu i sam się tym zajmę.
- Myślałam, że chociaż ty nie będziesz wykluczał mnie z jakiejś akcji.
- Jeśli chcesz ryzykować życiem nie tylko swoim, no to nie wiedzę problemu. Mogę od razu się zawrócić.
- Dobra już dobra. Nie było tematu.
Rafael ma mocny argument abym zmieniła zdanie. Przecież nie będę się kłócić o to, bo wiadomo, że nie narażę swojego dziecka.
- Też tak myślałem.
Rafael obdarzył mnie lekkim uśmiechem. W lusterku widzę, że ten samochód ciągle jedzie za nami. Wątpię, że uda nam się go zgubić. Z każdą sekundą boję się coraz bardziej. A co najlepszego w tym jest, boję się nie o swoje życie, lecz tego dziecka.
- Chyba nie uda nam się go zgubić.
- Uda, uda jeszcze nie pokazałem na co stać to cacko.
Rafael uśmiechnął się do mnie i z powrotem przeniósł swoją głowę na drogę, dodał gazu i szybko stało się tak, że był z przodu przed tamtym samochodem. Skręcił w jakąś uliczkę, później kolejną i kolejną. Moja głowa już się zgubiła ile razy skręciliśmy. Kilka minut później zajechaliśmy na jakieś osiedle. Wjechaliśmy na parking podziemny, a ja i tak mam wrażenie, że ta osoba nas znajdzie. Co z tego, że samochód nie ma tablic, jak dzięki temu jest bardziej rozpoznawalny. No bo kto normalnych jeździ bez tablic? Chyba tylko Rafael.
- Myślisz, że ukryjesz ten samochód?
Ja rozumiem, że dojście do tego, w którym budynku będzie ten samochód to zajmie trochę czasu, ale dla Salvadora podejrzewam, że nie ma rzeczy niemożliwych. W zasadzie nawet nie wiem jak potężny on jest. To tylko wiedział Domenico, a może i nawet on tego nie wiedział.
- Moje serce bardzo krwawi, że nie wierzysz we mnie. - Rafael zrobił urażoną minę, na co lekko się uśmiechnęłam do niego.
- Trudno uwierzyć w coś co jest niemożliwe.
Naprawdę nie rozumiem jak on ma zamiar zrobić aby ten samochód nie rzucał się w oczy. Bo nawet jak założy tablice to ile takich samochodów może tutaj być? To nie jest jakiś tam byle jaki samochód to najnowsze Lamborghini, to jak on zamierza je ukryć?
Z chwilą kiedy w głowie zadałam sobie to pytanie, Rafael zatrzymał samochód przed ścianą. Zaczął klikać coś na panelu radia i ta ściana uchyliła się tak, że mogliśmy do niej wjechać. Zerknęłam na Rafaela, który uśmiechał się pod nosem.
- No powiedz to, że jesteś ze mnie dumna. Powiedz, widzę jak bardzo chcesz to powiedzieć.
Cieszył się jak małe dziecko, no ale nie pomyślałabym o takim czymś.
CZYTASZ
Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONE
RomantikWychowano mnie abym nie przejmowała się nikim. Jedynie o kogo miałam dbać, byłam tylko ja sama. Lecz życie potoczyło się inaczej. Biło we mnie drugie serce. Jak mam wziąć za nie odpowiedzialność? W moim świecie, w mojej rodzinie gdzie nie wiadomo ko...