Rozdział 19

314 13 1
                                    

Obudziłam się dopiero jak lekarz robił obchód. Nie powiem bo na początku nie wiedząc jaka jest godzina klełam pod nosem w ojczystym mi języku. Jednak szybko mi przeszło. Byłam zdziwiona, że tak dobrze spałam. Myślałam, że Pedro spędził ze mną noc, ale musiał pewnie wrócić do domu. No w sumie czego ja się spodziewałam? Kim dla niego byłam? Nikim! Więc po co miał siedzieć ze mną? Sprawdził, czy wszystko jest ze mną w porządku, po czym wrócił do swojego życia. Lekarz stał nade mną i tylko uważnie mi się przyglądał. Kręcąc przy tym głową, bo od razu odpłynęłam myślami gdzieś daleko.

- Jak się dzisiaj pani czuje?

- Lepiej.

Zdecydowanie lepiej się czułam. Otaczał mnie dziwny spokój, którego nigdy nie miałam. Nie wiem czy to jest spowodowane obecnością Pedro czy nie, ale naprawdę czuję się dobrze.

- Dzisiaj wróci pani do domu. Jednak co tydzień przez jakiś czas będzie pani przyjeżdżać na kontrolę. Nie widzimy niepokojących zmian, także zdecydowaniem bardziej wypocznie pani w domu.

- Oczywiście!

Byłam ucieszona na dobrą wiadomość. Nigdy nie lubiłam szpitali i nigdy nie polubię. Muszę zadzwonić do Rafaela aby przyjechał po klucze do mojego mieszkania. Musi przywieźć mi coś na przebranie. W szpitalnej piżamie nie pojadę do domu. A nie mam nikogo innego poprosić o pomoc, chyba że chłopaków z ochrony? Jednak jak wzięłam telefon do ręki miałam właśnie od niego wiadomość. Czyta mi w myślach czy jak?

Rafael: Kasanowa jest czysty. Moi ludzie sprawdzili go z każdej możliwej strony. Z ręką na sercu mogę pozwolić ci spotykać się z nim. Daj znać jak się czujesz.

Szczerze ulżyło mi. Po wczorajszym co się między nami wydarzyło, gdyby okazało się, że ma coś wspólnego z naszym wrogiem załamałabym się chyba. Szczerze tak szybko skradł moje serce, że nie mam pojęcia jak odzyskać je z powrotem. Tylko pytanie brzmi czy chcę odzyskać je tylko dla siebie? No i co bedzie za kilka miesięcy jak urodzę? Naprawdę nie chcę skończyć tak jak Cass i Domenico. A przecież innego rozwiązania nie ma. Po urodzeniu dziecka wracam do domu i robię wszystko aby nie wyjść za mąż za Caputo. Więc po co mi kolejny problem w postaci Pedro?

Ktoś delikatnie zaczął pukać do drzwi. Zmarszczyłam swoje czoło, no bo nie spodziewam się nikogo. Do Rafaela przecież nawet nie zdążyłam odpisać. A wątpię abyś przyjechał sam z siebie tak wcześnie rano.

- Proszę. - Powiedziałam lekko skołowana. Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Pedro. Na jego widok moje serce dziwnie się ucieszyło.

Wpadłam!

Nie ukryje tego już!

- Cześć piękna. Jak się czujesz? - Powiedział tym swoim cudownym głosem i obdarzył mnie jednym z najlepszych swoich uśmiechów.

- Cześć. - Pedro podszedł bliżej i pocałował mnie delikatnie w usta. A ja głupia od razu zaczęłam wszystko odwzajemniać. Kiedy się ode mnie odsunął, musiałam wziąć duży wdech. - Czuję się już lepiej.

- To się cieszę. Po drodze zahaczyłem o sklep. Pomyślałem, że świeże ubrania przydadzą ci się pewnie.

Czy on nie jest kochany?

- Ochh! Nawet nie wiesz jak bardzo jestem wdzięczna. Właśnie miałam pisać do Rafaela aby przywiózł mi coś z mojego mieszkania. W piżamie nie wyjdę do domu.

- Wychodzisz już?

- Yhym tylko muszę co tydzień przyjeżdżać na kontrolę.

- To odwiozę ciebie do domu.

Rossi family secrets (vol.2 Otavia) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz