Adria
Panująca temperatura i warunki pogodowe nie sprzyjały odnajdowaniu śladów i odpowiedzi na wiszące w powietrzu pytania. Kolejne warstwy śniegu zakrywały ślady butów, czy palców. Jeśli o nie chodziło, głównie musieliśmy polegać na zdjęciach zrobionych przez techniczkę. Ale nie wszystkie ślady mogły zostać zauważone i zabezpieczone. Dlatego musieliśmy się spieszyć póki mieliśmy szanse. Niektórych śladów, takich jak krew nie zakryłby żaden śnieg, czy nie rozmyłby go żaden deszcz. Zwłaszcza z gładkich powierzchni.
Nie kupowałam bajki o przypadkowej śmierci. Widząc ilość żółtych znaczników nie zgrywało mi się to z możliwościami. Teren był dość skąpy. Zaledwie z dziesięć metrów kwadratowych. Taką powierzchnie musieliśmy zbadać. Kawałek polany otoczony drzewami i jeden duży kamień, który znalazł się tam z kompletnego przypadku. Wokół nie było żadnej góry, z której mógł się sturlać. Podejrzewałam, że kiedyś jakiś człowiek go tu przytargał i sobie pozostał. Od spodu był obrośnięty ściółką, więc leżał tam od wielu lat stając się częścią infrastruktury. Kilka powywracanych kor. Tyle śladów na tak małej powierzchni.
Uparcie trzymając się swojego przekonania zrobiłam kilka kroków do przodu. Przyjęłam od policjantów jednorazowe rękawiczki. Przystanęłam przed otwartą przestrzenią oświetloną przez lampy Led. Na wstępie dostrzegłam wyrwę w ziemi o kształcie człowieka. Chłopaka. Dorosły mężczyzna posiadał inny kształt sylwetki. Ślad znajdował się tuż obok skały. Obok znajdował się ślad podłużnego przedmiotu.
— Gdzie ciało? — zapytałam, naciągając rękawice. Poprawiłam rękawy kurtki nasuwając ją niżej na nadgarstki.
— Zawiezione do policyjnego prosektorium — odpowiedział podążając za mną. Również się rozglądał na własną rękę szukając odpowiedzi.
— Na kiedy będzie wstępny raport?
— Jak zjawi się na komendzie nowy patolog.
Poderwałam brew. Nowy? To nie mieli kilku ludzi? Ono już powinno zostawać sprawdzane. Szczególnie pod względem toksykologicznym. Czas nie grał naszą korzyść.
Wyciągnęłam telefon. Zaczęłam robić zdjęcia kilku miejscom, które mnie zainteresowały. Omijałam znaczniki techniczki podążając własnym szlakiem. Nie skupiłam się na tym co oni. Moje doświadczenie pokazało, że nie potrafiłam polegać na czyichś faktach i poszlakach. Używałam własnych. Tak samo było, gdy pomagałam prokuratorowi trzy lata wstecz. Miałam niestandardowe myślenie i sposób odszukiwania tropów. Dlatego odbiłam od głównej ścieżki zatapiając obcasy w puchu.
— Co ty robisz?
— Zdjęcia — odparłam jak najbardziej oczywistą rzecz na świecie. — Czasami więcej widać z innej perspektywy.
— Nie możesz robić zdjęć miejsca zdarzenia prywatnym urządzeniem — skarcił mnie starając się odebrać mi telefon.
— To załatw mi służbowy — warknęłam. — To znaczy — zmieszałam się trochę. — Niech pan załatwi mi służbowy.
Wpatrywał się we mnie nieodgadnionym wzrokiem. Skurczyłam się w ramionach pod naporem jego wzroku. Zastanawiał się przez chwile.
— Rób na razie telefonem. Tylko później będziesz musiała zgrać zdjęcia i usunąć je permanentnie z telefonu. Jasne?
Skinęłam zgadzając się na warunki. Wróciłam do cykania fotek. Nad jednym miejscem przystanęłam na dłużej. Coś mi się nie zgadzało z resztą.
— Co wnioskujesz po zdobytych danych? — zapytał techniczki deptującej nam po piętach.
— Zmarły najprawdopodobniej poślizgnął się. Zmarł na skutek upadku i walnięcia skronią w kamień. Przynajmniej to jest wstępna przyczyna śmierci.
CZYTASZ
Nietuzinkowe Morderstwa #1 Dylogii Nietuzinkowe Morderstwa
RomanceAdria Hunt, studentka ostatniego roku wydziału kryminologii nie spodziewała się rozpocząć semestru od informacji o śmierci jednego ze studentów. Śmierć Josha Millera wzbudziła wiele emocji. Szczególnie u młodej kobiety, która od razu zaczęła anali...