Adria
Przebudziłam się, gdy pierwsze promienie przebiły się przez szare chmury. Mruknęłam starając się przeciągnąć. Zostało mi to uniemożliwione. Zaspana zerknęłam w bok na mężczyznę, który obejmował mnie ramieniem. Zaczął się wiercić czując ruch z mojej strony. Było mi cholernie ciepło. Miałam na sobie bluzę, byliśmy okryci kołdrą i jeszcze on mnie ocieplał.
Przekręciłam głowę wyglądając na zegarek. Była siódma rano. Normalnie już od godziny byłabym na nogach rozpoczynając kolejny dzień. Zapewne byłabym po porannym bieganiu, mimo że jest sobota. Przywykłam już do wczesnego wstawania i dziwnie się czułam leżąc o tej godzinie w łóżku. Dlatego delikatnie starłam się unieść rękę mężczyzny, by wysunąć się z pościeli.
— Nawet nie waż się wstać z tego łóżka — zagroził ospale, przygwożdżając mnie do materaca.
Wdarł chłodną dłoń pod bluzę wywołując dreszcz. Ciche sapnięcie wyleciało mi spomiędzy warg. Mocniej wcisnęłam się w poduszki.
— Nie ruszaj się, bo następnym razem będziesz spać na podłodze — warknął, wciskając twarz w mój brzuch. — Daj człowiekowi spać.
Rozszerzyłam powieki nie spodziewając się tego. Obstawiałam, że to pan prokurator będzie osobą, która wyrwie mnie z łóżka. Rzeczywistość była zupełnie inna. To on był śpiochem. Wykrzywiłam wargi w rozanielonym uśmiechu. Rush mocniej mnie objął. Poprawił głowę układając ją bokiem. Jego ucho znajdowało się na środku klatki piersiowej. Czułam jak mnie przygniata, ale nie chciałam zaburzać jego snu, by się poprawić. Zdławiłam ten brak komfortu i wsunęłam dłoń w potargane, miękkie włosy. Zaczęłam się bawić ciemnymi kosmykami wsłuchując się w jego równomierny oddech. Sprawił, że po paru minutach z powrotem zaczęły ciążyć mi powieki. Przykryta jego ciepłym ciałem, usypiana pomrukami na nowo poddałam się śnieniu.
Zbudziłam się dopiero czując na brzuchu mokre pocałunki. Otworzyłam oczy natrafiając na spojrzenie wyspanych ślepi prokuratora. Umieszczony między moimi nogami leżał sobie i muskał brzuch. Podwinął materiał pod cycki. Przynajmniej ich sobie nie odkrył.
— Role się odwróciły, co? — wychrypiałam, przecierając oczy. — Która godzina?
— Dziewiąta.
Zassałam powietrze. W pierwszej sekundzie pomyślałam, że się tylko zdrzemnęłam. Z każdą chwilą przytomności uzmysławiałam sobie, że czułam się dziwnie wypoczęta. Aż za bardzo. Czułam przepływającą przeze mnie energię, choć dopiero co otworzyłam oczy. Czułam się gotowa do działania, bez wypicia wcześniej kawy albo zjedzenia czegoś słodkiego. Również nic mi nie doskwierało. Rush też wyglądał o wiele żywiej. Nabrał pewnej świeższości. Zdołał się uśmiechnąć widząc moją dezorientacje. Potwierdziłam sobie tekst, który kiedyś czytałam. Że sen to najlepsza forma regeneracji.
— I co? Warto było dłużej spać? — zagadnął, dźwigając się na rękach. Patrzył na mnie z góry.
— Przyznam ci szczerze, że tak przywykłam do wczesnego wstawania, że nie spodziewałam się, że najbardziej brakowało mi dłuższego snu — odpowiedziałam, wyciągając do niego ręce. Przejechałam nimi po nagim torsie. Nagim ciepłym torsie, który pod moim dotykiem napiął się i pokrył gęsią skórką. — Czuję się wypoczęta. Chyba będę częściej praktykować dłuższy czas spania. O ile będę mieć taką możliwość — dodałam.
— Następnym razem, jak będziesz chciała szybciej zerwać się z łóżka, to pomyśl, że to jeden z tych nielicznych momentów gdzie możesz się porządniej zregenerować.
CZYTASZ
Nietuzinkowe Morderstwa #1 Dylogii Nietuzinkowe Morderstwa
RomanceAdria Hunt, studentka ostatniego roku wydziału kryminologii nie spodziewała się rozpocząć semestru od informacji o śmierci jednego ze studentów. Śmierć Josha Millera wzbudziła wiele emocji. Szczególnie u młodej kobiety, która od razu zaczęła anali...