Rozdział 24.

720 53 5
                                    


Adria 

— Mam ochotę cię strzelić — oznajmiła Daphne, rzucając we mnie stanikiem. — Zastanawiam się czy dalej obowiązuję cię status mojej przyjaciółki.

— A to dlaczego? — zapytałam, pakując kosmetyczkę do torby podróżnej.

 Byłam w trakcie pakowania się na wyjazd za miasto z Rushem. Jego propozycja bym mu towarzyszyła była dla mnie kompletnie zaskakująca. Zrobiło mi się nawet miło, że chciał ze mną spędzać czas poza godzinami stażu. W końcu żaden inny stażysta nie pracował ponad wymiar swoich godzin, ani nie był dopuszczany do takich szczegółów, do jakich ja posiadałam dostęp.

 Przywykłam już do myśli, że funkcjonowałam inaczej niż inni. Że trafiłam na złoto pośród kamieni i miałam lepsze przygotowanie do przyszłej pracy. Jak wspominałam wujowi, Rush mógł mnie wykorzystać o ile czerpałam z tego jakieś korzyści. A tak się składało, że nie narzekałam na to.

— Dopiero teraz poinformowałaś mnie, że się z nim bzyknęłaś! — wyrzuciła z wyrzutem, pchając mnie na łóżko.

 Tracąc równowagę poleciałam plackiem na materac. Wykorzystała to unieruchamiając mnie. Patrzyłam na nią z politowaniem. Miałam ostatnie półgodziny na dopakowanie ubrań i przygotowanie siebie do stanu reprezentatywnego.

— Gdybym nie zobaczyła na twoich cyckach fioletowych plam i nie dostrzegłabym tej niewielkiej zmiany w sposobie twojego bycia, to prędko nie dowiedziałabym się, że go przeleciałaś!

 W kwestiach formalności, to on przeleciał mnie. Bardzo mocno i dogłębnie.

— Przepraszam. Następnym razem zadzwonię do ciebie, kiedy będę w trakcie orgazmu. Pasuje?

 Napinając mięśnie, wykorzystując swoją siłę zepchnęłam ją z siebie i zmieniłam pozycję. Teraz to ja siedziałam na niej.

— Tak! Tak powinnaś postąpić. Zaraz po napisać mi wiadomość albo zadzwonić. — Zeszła odrobine z tonu. Zmieniła minę z pretensjonalnej na ciekawską. Uśmiechnęła się zadziornie. — Jaki był? I jak do tego doszło?

 Jaki był Rush? Dziki, nieokiełznany, lekko agresywny. Nie bawił się w półśrodki. Brał co chciał i jak chciał. Nie był przy tym delikatny. Robił to dobrze. Dawno nie przeżyłam tak gwałtownego seksu pełnego złości i pasji. Dawno nie byłam tak sponiewierana i zadowolona. Przede wszystkim zaspokojona. Nasze gierki budowały to napięcie. Nasze odzywki nakręcały nas do dalszego przekraczania granic. Nie nasycałam się nim, a on mną. Te brudne pocałunki, te macanki – chciałam więcej.

— Aa! — pisnęła, raniąc mi uszy. — Kurwa, dawno nie widziałam tych psotnych ogników w twoich ślepiach. Czyli było ostro?

— Było — przyznałam szeptem. Na samą myśl o tym incydencie robiło mi się czerwono przed oczami. Robiłam się podniecona i niespokojna. — Wziął mnie, kiedy był na mnie wkurwiony. Z każdym ruchem czułam jak wyrzuca swoją frustrację.

— Jakiego ma kutasa?

 Wyrzuciłam ręce do góry załamana jej bezpośredniością. Ale co się dziwiłam? Przecież to Daphne. Gdybym miała to nagrane, to odtwarzałaby to w pętli.

— Idealnego. — Westchnęłam. — Grubego. Perfekcyjnie się we mnie odnalazł.

— Zaczynam ci zazdrościć. Przelecieć prokuratora? Tylko ty mogłaś to zrobić.

 Opadłam na skrawek materaca obok niej. Wlepiłam spojrzenie w sufit. Oddychałam powoli zastanawiając się nad kuriozalnością sytuacji. Przekroczyliśmy granice, która z moralnego punktu widzenia nie powinna zostać przekroczona. Ale czy, gdybym mogła cofnąć czas i to powtórzyć, to czy bym to zrobiła? Bez zastanowienia.

Nietuzinkowe Morderstwa #1 Dylogii Nietuzinkowe MorderstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz