Rozdział 15.

583 41 7
                                    


Rush 

 Najbardziej w swojej pracy nienawidziłem kłamliwych ludzi, którzy szukając sposobu na ochronę własnego dupska kłamali w zeznaniach i nienawidziłem papierkowej roboty. Szczególnie jej nienawidziłem, kiedy musiałem ją wypełnić zaraz po dostaniu jakiejś sprawy, kiedy byłem ponad dobę na nogach.

 Kończyłem zdanie, gdy dotarł do mnie cichy skowyt. Odłożywszy na bok długopis i zakończony wstępny raport oparłem plecy o oparcie fotela i wbiłem spojrzenie w drzemiącą dziewczynę. Spała w najlepsze mając głowę skierowaną w moją stronę. Podpierała ją na złożonych rękach. Pokładała się na niewielkiej ilości blatu wykrzywiając nienaturalnie kręgosłup. Musiała się podpierać nogami o biurko, inaczej dawno zleciałaby na ziemie.

 Z rozchylonych ciemnych ust, stale pachnących wiśnią, wydobywał się usłyszany przeze mnie dźwięk. Śpiąc wyglądała jeszcze bardziej niewinnie i łagodnie niż gdy była przytomna. Długie rzęsy rzucały cień na zaróżowione i zdobione mocnym makijażem poliki. Odsunięty kołnierz kurtki odsłaniał skrawek zarumienionego dekoltu.

 Przełknąłem ciężko gule w gardle i zacisnąłem pięści na wspomnienie jej cycków, które ochoczo przede mną odsłoniła. Prowokowały mnie. Zachęcały bym wziął je w posiadanie. Bym zbadał ich kształt i ciężar. Bym kciukami podrażnił różowe sutki stojące na baczność od jej podniecenia.

  Adria Hunt swoim wyglądem stwarzała pozór łagodnego stworzenia o bystrym spojrzeniu. Jednak ja zdążyłem poznać, że za skorupą łagodnej postaci skrywał się prawdziwy demon. Głodny demon, który pragnął wyrwać się z łańcuchów i zgrzeszyć. Prowokowała mnie, mimo że odnosiłem wrażenie, że wiedziała jakie mogą być tego konsekwencje. Z premedytacją dążyła do ich przekroczenia, a ja jej nie zatrzymywałem. Nie ukrywałem przed sobą, że ta dziewucha mnie pociągała. Nie brakowało jej wdzięku i atutów. Nie była też pustą lalą. Nie potrafiłem się zdecydować czy bardziej imponował mi jej intelekt czy uroda, którą potrafiła wykorzystać. Choć, po chwili zastanowienia, wolałem gdy łączyła to w całość. Prowadziła grę wykorzystując wdzięki i spryt.

 Z ogromną przyjemnością pozwoliłem jej na przekraczanie granic, ciekawy jak bardzo była zdesperowana i podniecona. Oboje się testowaliśmy i oboje mieliśmy świadomość, że nie powinno mieć to miejsca. I nie chodziło o fakt, że była ode mnie młodsza. Sam nie posiadałem do tego większych zarzutów. Była pełnoletnia. Dorosła. Ja również. Wchodząc w tę intrygującą grę, każde z nas robiło to świadomie i bez przymusu. Nie robiliśmy nic zakazanego. Obiekcje pojawiały się już na wspomnienie o jej statusie. Była moją stażystką. W świetle innych odbiorców byłoby to niepoprawne i nieetyczne.

 Zatem dobrze, że nie przejmowałem się opinią innych.

 Od nas samych zależało co uważaliśmy za nieetyczne i niepoprawne. A tak się składało, że kręciło mnie to co niepoprawne. I miałem sposobność sądzić, że Adrię również.

 Słysząc wzmożone hałasy na korytarzu zerknąłem na godzinę. Było chwile przed siódmą. Zmieniali się funkcjonariusze. Zaraz też powinni pojawić się agenci. Adria poruszyła się niespokojnie. Zmieniła pozycję chowając się za włosami i wciskając twarz w ręce. Gwar zaburzał jej drzemkę.

 Mając chwile zanim zerwaliby się tu tłumnie sięgnąłem po kartkę, którą wypełniła z dwóch stron. Przebiegłem po nich pobieżnie. Sprawozdanie potraktowała jako swój raport. Nawet się podpisała na dole, więc nie musiałem prosić jej by złożyła parafkę. Zrobiła to bez wcześniejszego przypomnienia. Pomyślała o tym. Postawiłem obok pieczątkę i również złożyłem podpis. Jako jej opiekun musiałem prowadzić dokumentację jej pracy jako stażystki. Poza tym z takich dokumentów mogłem poznać większy zakres jej perspektywy. Poznać więcej szczegółów, które dostrzegła, a o których mi nie wspomniała. Mogłem poznać sposób jej analizy otoczenia. Bo był on swego rodzaju wyjątkowy.

Nietuzinkowe Morderstwa #1 Dylogii Nietuzinkowe MorderstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz