rozdział 6

5.5K 332 25
                                    

Resztę dnia spędziłam nie odzywając się do Luke'a. Chyba zabolało go to co powiedziałam, bo on również nie był skory do wymiany zdań. To nawet dobrze, szczerze? Nie interesowało mnie jak się poczuł. Jestem Crystal Cooper, nigdy nie obchodzą mnie uczucia innych. Od dziecka tak mam, zawsze patrzyłam tylko na siebie. W sumie, to jestem z tego dumna. Raz dałam się wpuścić w maliny, teraz nie ma takiej opcji. Nikt, a tym bardziej ktoś taki jak Hemmings, nie będzie mi pyskować.

Kiedy zadzwonił dzwonek, sygnalizujący koniec lekcji - naszej jak się okazało ostatniej, bo nie było tej jędzy, zwanej nauczycielką matematyki - wyszliśmy całą grupą ze szkoły, oczywiście Luke wlókł się za nami sprawdzając coś na swoim telefonie, Boże daj mi cierpliwości. Jak jest już z nami, to mógłby się chociaż udzielać. On jest dokładnie taki, na jakiego wygląda, przynajmniej tak mi się wydaję, a moje przeczucia zazwyczaj są niemylne. Psuje nam reputacje. Wywalili go ze szkoły za pobicie i teraz wlecze się za nami, byleby nie było, że jest w tej szkole sam, a te matoły oczywiście nic sobie z tego nie robią. Dla nich jest super, bo mogą sobie razem pograć w fifę. Muszę pogadać z Hailie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Caluma:

- Jedziesz z nami? - zapytał brunet uśmiechając się serdecznie

- Yyh, nie, przejdę się. - odpowiedziałam chyba nie do końca wiedząc co mówię.

- Na pewno? To trochę daleko i...

- Odprowadzę ją. - przerwał Calumowi głos, uwaga panie i panowie, Luke'a Hemmingsa. Zaśmiałam się gorzko.

- Chyba się przesłyszałam. - powiedziałam z kpiną.

- Chyba jednak nie. - blondyn powiedział poważnie, łapiąc moją rękę i ciągnąc mnie w stronę mojego domu.

- Co do kurwy, Luke! - wykrzyknęłam, oczekując odpowiedzi, na nie do końca pytanie.

- Ty mi powiedz. - odpowiedział spokojnie. Czy ktoś może mi powiedzieć co się dzieję? - O co ci dzisiaj chodziło? Nie szukam wrogów, raczej przyjaciół.

- Nie zamierzam być twoją przyjaciółką. Po prostu nie pasujesz do nas, okej? Do tego, jesteś pyskaty. Do mnie się nie pyskuje. - powiedziałam ze złością. Nie wiem w sumie dlaczego tak reagowałam, po prostu coś mi w tym blondynie nie pasowało. Oczywiście, nie można zaprzeczyć temu iż jest przystojny, ale wygląd to nie wszystko. Nie jestem jak większość dziewczyn z mojej szkoły. Nie lecę na ładny uśmiech i jedno mrugnięcie, nie słysząc odzewu ze strony niebieskookiego, kontynuowałam:

- Z tymi trzema kretynami jest inaczej, oni żyją chwilą, a Hailie jest naiwna. Ja zawsze mam wszystko na głowie. Nie mam zamiaru wplątywać się w twoje sprawy. Nie jesteśmy jakimś gangiem, który daje wszystkim po twarzy za krzywe spojrzenie. Nie wiem kim i jaki byłeś w poprzedniej szkolę, ale pamiętaj - jak cię widzą, tak cię piszą. - skończyłam swój krótki monolog, a Hemmingsowi mina zrzedła. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Cóż, znów wygrałam.

- Więc o to ci chodzi? Masz mnie za bandytę? Okej, nie byłem święty, ale nie będę ci się tłumaczyć.

- Nikt ci nie każe. Powiedziałam to co miałam do powiedzenia i to by było na tyle. Nie obchodzi mnie twoja przeszłość, ale jeżeli chcesz, bym chociaż cię trawiła musisz przestać zwracać się do mnie w sposób, w jakim się zwracasz. - powiedziałam patrząc przed siebie. Nie dam sobą pomiatać jakiemuś kretynowi.

- To ty powiedziałaś mi dzisiaj, że wszędzie gdzie jestem, jest problem! Zwracaj się do mnie z szacunkiem, wtedy ja też będę. Czego oczekujesz? Nie jesteś jakąś księżniczką, przykre co? Chcesz pomiatać wszystkimi i jeszcze oczekujesz uprzejmego traktowania! - prawie krzyczał z wyrzutem w głosie. Och, czyżby Hemmings był problematycznym i wybuchowym dzieciakiem? Parsknęłam śmiechem i zareplikowałam:

- Przypomnę ci, że nim to powiedziałam, byłeś dla mnie niemiły.

- Bo zaczęłaś wyskakiwać z dziwnymi zarzutami! Ashton powiedział...

- Ash powiedział, że możesz trzymać się z nami, bo fajne gra mu się z tobą w fifę! Nawet nie potrafisz porozmawiać, jesteś przyklejony do telefonu! Jesteśmy w piątkę przyjaciółmi od wielu lat, a ty wziąłeś się z nie wiadomo jakiej dupy! - tym razem ja też nie wytrzymałam i zaczęłam wykłócać się z chłopakiem trochę bardziej donośniejszym głosem. Niektóre spacerujące osoby krzywo się na nas patrzyły, ale nie interesowało mnie to za bardzo.

- Chodziło mi o to, że Ashton powiedział, że się dogadamy, więc próbuję cię rozgryźć, ale miło wiedzieć jakie macie o mnie zdanie. - powiedział ciszej, chyba uraziły go moje słowa, znowu i znowu mnie to nie obchodzi. Nie, nie mam litości.

- Kiedyś musiałeś się dowiedzieć, że jesteś piątym kołem u wozu.

***********************************************

Znów trochę krótko, ugh. Więc tak WYJEŻDŻAM, postaram się dodać coś w środę/czwartek bo w sobotę 27 czerwca wyjeżdżam bardzo, bardzo wcześnie bo o 2 w nocy/nad ranem. Więc najprawdopodobniej od 27.06 do 12.07 nic nie dodam. Może uda mi się napisać na telefonie jakiś krótki rozdział czy coś, ale wątpię, chociaż postaram się. Także to by było na tyle :)

hannah x

bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz