rozdział 28

2.2K 178 17
                                    

 7 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ


Wraz z moim chłopakiem, leżeliśmy na kanapie wtuleni w siebie i oglądaliśmy jakiś film. Od czasu, gdy chłopcy i Hailie dowiedzieli się o nas, minęły dwa tygodnie. Jakoś to przeżyli, ba, nawet się przyzwyczaili. Luke, jak zawsze, nie okazywał zbytniego zainteresowania filmem. Zaczął całować moje ramię. Przeszedł mnie dreszcz, na co blondyn uśmiechnął się przebiegle. Przeniósł się z pocałunkami na moją szyję. Dobrze wie, że to uwielbiam, a ja wiedziałam, do czego zmierzał, kiedy włożył mi ręce pod koszulkę.

 - Luke, oglądam film. - okej, to była najgłupsza wymówka jaką kiedykolwiek wymyśliłam. Chłopak parsknął śmiechem.

 - A tak, przepraszam. - odsunął się i usiadł prosto. Czy on jest poważny? Jego zachowanie czasami pozostawia wiele do życzenia.

 - Daj spokój kochanie, nie dzisiaj. - Luke westchnął zrezygnowany.

 - A kiedy? Rozumiałbym, gdybyś była dziewicą, ja tylko chcę zacieśnić nasz związek!

 - Nie wydaję mi się, wiesz? Chyba raczej masz za ciasno w gaciach, a nie za luźno w związku. Myślałam, że nie czekasz tylko na jedno. - spojrzałam na niego zrezygnowana, może troszkę przeciągałam nasz pierwszy raz, ale co z tego? Powinien się do mnie dostosować. Mam przykre wspomnienia, więc mam prawo.

 - Crystal, bo tak jest, ale mnie już znudziło to czekanie! Mam swoje potrzeby. - westchnął. - Nie ufasz mi? Jeżeli tak, to-

 - Ufam. Ufam ci, ale nie chcę przeżywać tego znowu, rozumiesz? Ja wiem, że nie jesteś taki jak Thomas, ale nadal się boję! - Luke nie wyglądał na zadowolonego. Miałam wrażenie, że zaraz coś kopnie, albo rozwali. Jemu chyba naprawdę bardzo na tym zależy.

 - Cały czas masz jedną wymówkę. Już powoli zaczyna mnie to męczyć, słyszysz samą siebie? Wiesz, że jestem inny, a i tak dalej jest to samo! Jakbym wiedział, że masz aż taką traumę, wysłałbym cię na terapię, to jest chore. Wiesz co? Mam dość, zadzwoń, jak ci przejdzie. - nim zdałam sobie sprawę z tego, co powiedział, jego już nie było.

 Usłyszałam trzask drzwi frontowych. Usiadłam na kanapie i schowałam głowę w dłoniach. Spojrzałam na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą leżeliśmy i miałam ochotę płakać. Nie mam pojęcia, czy to wszystko to moja wina. Może faktycznie za bardzo go męczę, ale powinien to zrozumieć.

 Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Hailie. Jest piątek, mój tata wróci późno, o ile wróci. Blondynka mówiła mi w szkole, jeszcze jakąś godzinę temu, że nie ma na dzisiaj planów. Odebrała telefon, a ja powiedziałam jej żeby szybko przyjechała, bo pokłóciłam się z Luke'iem. 

 Po niecałych trzydziestu minutach do mojego domu wpadła cała zdyszana Hailie. W ręce trzymała siatkę z zakupami. Pośród owoców, które kazałam jej kupić, znalazła się także moja ulubiona czekolada i lody. Przyjaciółka spojrzała na mnie smutno. Włączyłyśmy muzykę i usiadłyśmy na kanapie.

 - Opowiadaj, co wymyślił. - zaczęła. - Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę mu już przywalić.

 - Hailie, ale to nie do końca jego wina. - szczegółowo streściłam Hailie całe zdarzenie. - Nie mam pojęcia co zrobić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie wiem, co sobie wyobrażałam, przecież to było wiadome, że on nie będzie czekał w nieskończoność.

 - To dziwne, że tak nagle go naszło. Nie kłóciliście się prawie wcale. Nie powinnaś się obwiniać, jesteś w sytuacji w jakiej jesteś. Masz pełne prawo, by nie iść z nim do łóżka, tak długo, jak tylko chcesz. - poniekąd ma rację, jednak dalej nie wiem co o tym myśleć.

 - Głupio mi, może zadzwonię do niego, co? - nie mam ochoty na rozmowę z nim, ale działaliśmy trochę impulsywnie, gdybyśmy tylko podeszli do tego spokojniej, nie byłoby tej bezsensownej sprzeczki.

 - On uważa, że najlepiej wysłać cię na terapię! Poczekaj, sam zadzwoni. - postanowiłam posłuchać pani Dobra Rada.

 Do końca dnia niby się już nie przejmowałam, ale siedziało mi to w świadomości, bo co, jeżeli on z tej frustracji mnie zdradził? Mam nadzieję, że się powstrzyma, bo przecież tak bardzo chciałam uniknąć powtórki, a zdałam sobie sprawę, jak bardzo mogłam się do niej przyczynić.

*

 Obudziłam się po dziewiątej. Sprawdziłam telefon, czy czasem ktoś przypadkiem nie wysłał mi wiadomości z przeprosinami, ale jak zwykle, liczyłam na zbyt wiele.

 Wybrałam się z Hailie do centrum, zaraz po tym, jak zjadłyśmy obiad, który ugotował mój tata, który cudem był dzisiaj w domu. Chodziłyśmy od sklepu, do sklepu. Blondynka zaproponowała mi imprezę, ale na samo to słowo przewracało mi się w żołądku, bo w dalszym ciągu miałam w głowie moje wczorajsze przemyślenia.

 Siedziałyśmy w kawiarni i piłyśmy kawę, kiedy mój telefon zaczął wibrować na stoliku. Na ekranie wyświetliło się imię Michaela, więc z minimalnym rozczarowaniem odebrałam.

 - Hej Mikey, co jest? - zapytałam, ale nie wiedzieć czemu, poczułam nieprzyjemny skurcz w brzuchu.

 - Kochana, to ja pytam, co jest? - zmarszczyłam brwi, nie do końca domyślałam się o co może mu chodzić.

 - Nic nie jest? Nie rozumiem, do rzeczy. - widziałam, jak Hailie patrzy na mnie pytająco, ale wzruszyłam ramionami.

 - Wyjaśnisz mi, czemu Hemmings wczoraj spił się tak, że nie kontaktował? Nie było dwunastej, a my już musieliśmy odwozić go do domu. Dzisiaj jak się obudził, od razu poszedł do siebie i nie chciał nic mówić. - moje oczy rozszerzyły się. Moja przyjaciółka od razu to zobaczyła i wiedziałam, że nie będę miała spokoju.

 - N-nie wiem. - skłamałam, jednak szybko zdałam sobie sprawę, że to nie przejdzie.

 - Wiesz, że jeżeli nie powiesz mi teraz, przyjadę do ciebie, albo od razu do niego i skopie mu dupę. - Michael był śmiertelnie poważny, co mnie zestresowało.

 - Mike, po prostu się pokłóciliśmy, okej? To nic takiego, sprzeczki się zdarzają. Do poniedziałku na pewno już wszystko będzie w porządku. - sama nie byłam do końca przekonana swoich słów. Moja pewność, że on przyjdzie, zadzwoni, lub chociaż napisze, powoli ulatywała.

 - Nie brzmisz przekonująco. Pamiętaj, że możesz mi, nam, wszystko powiedzieć. Teraz dam ci spokój, bo nic nie wskóram, ale jeżeli do poniedziałku dalej będzie tak samo, wiesz co będzie, prawda?

 - Tak, załapałam. Dzięki, Michael. - szybko zakończyłam połączenie i przekazałam Hailie to, o czym oznajmił mi przed chwilą przyjaciel.

 - Mój Boże, musicie porozmawiać. Nie zostawię tak tego. - westchnęłam i przytaknęłam.

 - Ale ja się boję. Co jak on mnie wyśmieje, albo jak już przeleciał inną, co?

 Blondynka spojrzała na mnie jak na idiotkę.

 - Tylko skończeni kretyni tak robią, wątpię, by posunął się aż tak daleko.

 Dopiłyśmy kawę i wyszłyśmy. Moja przyjaciółka mówiła coś do mnie, ale ja byłam zbyt zajęta rozmyślaniem, jak pogodzić się z Luke'iem, gdy nagle wpadłam na pomysł, być może głupi, ale wydaje mi się, że to jedyna opcja, by nie wywołać kolejnej kłótni. Uśmiech wpełzł mi na usta, już wiem, co będę jutro robić. Zapowiada się niedziela ciekawa jak nigdy.

***********

wracam, tym razem z prawdziwym rozdziałem

oh ta Crystal taka zmienna piczka.

pogodzą się, czy nie? jak myślicie?

MOGLIBYŚCIE ZAJRZEĆ NA MOJE NOWE OPOWIADANIE? BYĆ MOŻE WAS ZACIEKAWI, DOPIERO SIĘ ROZKRĘCA.

bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz