rozdział 29

2.1K 166 20
                                    

 12 komentarzy(odp. na pytanie)-nowy rozdział


Dzisiaj chciałam wcielić mój plan w życie. Miałam ściśnięty żołądek i nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Możliwe, że to, co zamierzam zrobić nie jest najlepszym wyjściem, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nie ma nawet dziesiątej rano, więc poczekam jeszcze trochę. Mam nadzieję, że Hemmings nigdzie się dzisiaj nie wybiera, bo całe moje rozmyślanie pójdzie na marne, czego bardzo chciałabym uniknąć. Nie będę do niego dzwonić ani pisać, po prostu pojadę i niech się dzieje, co ma się dziać. Nie powiedziałam Hailie, co planuję zrobić, bo pewnie by mnie za to zabiła, albo sama pojechała do Luke'a i przytargałaby go do mnie za szmaty. 

 Wstałam i napiłam się herbaty, ponieważ jestem strasznie zestresowana. Cały ranek słuchałam muzyki, zdążyłam parę razy się rozmyślić, bo przecież możemy pogadać jutro w szkole. Wątpię, że przyjechałby po mnie rano. Ostatecznie stwierdziłam, że nie chcę jeszcze więcej spięć, dlatego postanowiłam jednak wybrać się do blondyna.

 Zjadłam obiad i przed drugą po południu byłam już w drodze do domu Hemmingsa. Wpadłam na pomysł, by zadzwonić do Caluma i zapytać, czy Luke nie siedzi czasem z nimi, wczoraj tak nie było, ale może dzisiaj już mu przeszło? Wybrałam numer Caluma i kiedy już miałam się rozłączyć, usłyszałam głos w słuchawce:

 - Crystal, no hej. Co tam? - był jakiś zdyszany i o mój Boże, czy ja...

 - Cześć, przeszkadzam? - zapytałam lekko speszona.

 - Nie, biegałem z pokoju do pokoju, żeby znaleźć telefon i nie uwierzysz! Był u Ashtona pod łóżkiem. - zaśmiałam się, Calum słynął z takich akcji, ale co poradzić.

 - Okej, chciałam zapytać, czy jest u was może Luke? - byłam trochę niepewna, nie chcę, żeby zaczął mnie wypytywać o co chodzi, ale nie wiem jak długa musiałaby być ta rozmowa, gdybym okrążyła temat.

 - Nie, a coś się stało? Nie ma go u ciebie? Wczoraj był jakiś taki zły, więc może-

 - Okej Cal, załapałam. Dzięki, jakby co nie mów nikomu, że pytałam, bo możesz mieć kłopoty. - musiałam go zastraszyć, bo znając życie od razu zadzwoniłby do Hemmingsa.

 - Jak chcesz. To wszystko?

 - Tak, dzięki, pa. - zignorowałam jego niegrzeczną odzywkę i rozłączyłam się.

 Przyśpieszyłam korku. Z jednej strony nie mogłam się już doczekać, żeby go zobaczyć, a z drugiej byłam zestresowana. To dziwne, nie widzieliśmy się dwa dni, a ja już tak bardzo się stęskniłam. Nie wiem co on ze mną zrobił.

 Kiedy zorientowałam się, że jestem niedaleko sklepu na osiedlu blondyna, zdałam sobie sprawę, że zostało mi najwięcej pięć minut drogi. Mój żołądek zaczął bawić się w akrobatę i wykonywał koziołki. Miałam ochotę zwrócić mój obiad. Nienawidzę tego, jak bardzo potrafię się stresować. Niby jestem wyluzowana, ale to niestety nie działa w każdej sytuacji. Podchodziłam do bloku blondyna i zorientowałam się, że nie mam jak wejść do klatki. Byłam już prawie przy drzwiach wejściowych, kiedy one otworzyły się i z korytarza wyszedł starszy pan. Wbiegłam szybko po schodkach.

 Stojąc na klatce schodowej, wzięłam głęboki oddech. Weszłam na górę, tego jak bardzo poddenerwowana byłam, nie da się opisać. Moje serce biło tak, jakby miało zaraz wyskoczyć. Nacisnęłam na dzwonek do domu Luke'a. Odczekałam chwilę i nagle spanikowałam, a co jak go nie ma, albo jak jest tam z jakąś dziewczyną?

 Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka, na co szybko podniosłam wzrok z moich stóp. Widziałam, jak drzwi otwierają się i myślałam, że zaraz zemdleje. Przede mną stanął Luke, w luźnych spodenkach, czarnej koszulce i z nieułożonymi włosami. Nie czekając ani chwili dłużej, prawie rzuciłam się na niego i zaczęłam namiętnie całować. Na początku nie wiedział o co chodzi, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Niemal wepchnęłam swój język do środka jego ust. Chłopak popchnął drzwi, tak by się zamknęły.

 Przyciągnęłam go jeszcze bliżej i owinęłam ręce wokół jego karku. Luke przycisnął mnie do ściany. Naprawdę mi na nim zależy. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie powinnam go tak długo trzymać. To wyjdzie nam obydwu na dobre i mam nadzieję, że nie będę żałować mojej decyzji. Blondyn odsunął się ode mnie, na minimalną odległość.

 - Crystal, ja.. -

 - Nic nie mów. - powiedziałam w jego usta. Nie ma czasu na rozmowę, niech korzysta, dopóki się nie rozmyśliłam.

 Po niedługim czasie skorzystał i już wiedziałam, że mimo rozmowy, która nas czeka, nie będę żałować.

*

 Obudziłam się, po jak się okazało, gdy spojrzałam na zegar, godzinnej drzemce. Było mi bardzo gorąco i ciężko. Spojrzałam na swoją klatkę piersiową, na której leżała głowa Luke'a. Spał i miał lekko rozchylone usta, co mnie kompletnie rozczuliło. Był przeuroczy, z grzywką opadającą na czoło i zaróżowionymi policzkami.

 - Luke, zgniatasz mnie trochę. - wplątałam swoją dłoń w jego włosy i gdyby tylko jutro nie był poniedziałek, leżałabym tak do wieczora.

 - Luke, proszę. - zaczęłam ciągnąć go delikatnie za włosy, na co on tylko mruknął, a ja westchnęłam.

 Prosiłam go jeszcze chwilę, co on totalnie zignorował. Postanowiłam zastosować mniej delikatne sposoby i chciałam wstać, ale on wszedł na mnie jeszcze bardziej, na co jęknęłam zrezygnowana.

 - Jeszcze ci mało, kochanie? Wydaje mi się, że moi sąsiedzi nas już znienawidzili. - zachichotałam i rumieniec wpłynął na moje policzki.

 - Zejdź ze mnie. Jesteś ciężki.

 - No dobra. Robię to tylko dlatego, że muszę ci coś powiedzieć. - znowu się zestresowałam, jak tak dalej pójdzie, to przez tego chłopaka wypadną mi wszystkie włosy.

 W koszulce Luke'a, usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Blondyn poszedł zrobić kawę i po chwili wrócił. Miał na sobie tylko bokserki, szczerze mówiąc mi to nie przeszkadzało, ale to szczegół.

 - Crystal, po pierwsze, przepraszam, że wtedy tak na ciebie naskoczyłem, nie powinienem był mówić tych rzeczy. Po prostu, nie wiem. Nie musiałaś przychodzić, nie chcę wywoływać na tobie presji i cię do czegokolwiek zmuszać, bo to nie moje zadanie. Muszę cię wspierać, a zachowałem się jak skończony kutas, przepraszam. - odjęło mi mowę, musiał długo myśleć nad tym co mi powiedzieć, bo wątpię, by będąc chłopakiem, zdołał wymyślić takie przeprosiny na poczekaniu.

 - W porządku Luke, ja też przepraszam, myślałam tylko o sobie. Najlepiej zapomnijmy o tym, jesteśmy już duzi i musimy zachowywać się i myśleć, jak duzi ludzie. - powiedziałam żartobliwie, niczym pięcioletnie dziecko.

 Do końca dnia, wygłupiliśmy się i rozmawialiśmy o niczym. Dwa dni, a ja tak bardzo się stęskniłam. Tylko, czy on też tak bardzo to odczuł? Czy ja się już zakochałam? Pamiętam, jakie było moje pierwsze wrażenie o nim i jestem w szoku, jak szybko to się zmieniło i jak szybko nienawiść zamieniła się w tak silną więź. Mam tylko nadzieję, że Luke odwzajemni moje uczucia.


****************************

słodko, co nie?

pomóżcie mi, nie wiem co mogłabym jeszcze napisać w tym ff, ale jednocześnie nie chcę go kończyć.

Zatem pytanie brzmi:

jeszcze max, czy min. 2 rozdziały???

mam myśleć dalej, czy nie?xd

bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz