rozdział 21

3.1K 184 3
                                    

   Obudziłam się i przez kilka sekund nie wiedziałam gdzie jestem, zawsze tak mam mimo, że rzadko zdarza mi się nocować w zupełnie nowych miejscach. Odwróciłam się na drugi bok i moim oczom ukazał się, śpiący jak małe dziecko, Luke Hemmings. Parsknęłam śmiechem, bo wyglądał co najmniej śmiesznie z grzywką, która opadała mu na czoło i z rozwartymi ustami. Może nawet trochę... słodko? Zrobiłam mu zdjęcie, by w razie czego móc go czym zaszantażować. Nie chciało mi się leżeć w łóżku, więc postanowiłam, że się troszkę, a może bardzo, rozgoszczę. Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody. Zaparzyłam kawę, dla mnie i dla Luke'a chociaż nie wiem kiedy się obudzi, ale nie będę aż tak niemiła. Zajrzałam do lodówki i tak jak się spodziewałam, nie było tam zbyt wielu produktów. Większość z nich to oczywiście piwo. Nie znalazłam nic ciekawego, więc ją zamknęłam i rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu. Natrafiłam wzrokiem na miskę z owocami, wow. Wzięłam banana, mandarynkę i swoją kawę po czym udałam się na kanapę. Włączyłam telewizję i znalazłam program, który nawet dało się oglądać. Po zjedzeniu śniadania, oglądałam jeszcze trochę. Zorientowałam się, że jest już po 12, więc poszłam zobaczyć co u Hemmingsa i ewentualnie go obudzić. Spał w najlepsze, więc wzięłam moje ubrania i poszłam do łazienki. W takich momentach cieszę się, że noszę w torebce zapasowe majtki i szczoteczkę do zębów. Odświeżyłam się i kiedy byłam już w bieliźnie, zorientowałam się, że przecież mam tylko sukienkę, więc dałam sobie spokój i ubrałam z powrotem koszulkę Luke'a. Pomalowałam rzęsy, ponieważ kosmetyczkę, jak chyba każda młoda kobieta, również noszę w swojej torebce. Rozczesałam włosy i wróciłam do sypialni, w której dalej spał Hemmings. Była już 13:20, dlatego stwierdziłam, że czas najwyższy obudzić śpiącą królewnę, zrobiłam już wszystko co mogłam zrobić i nie chciało mi się siedzieć samej i się nudzić. Przypomniało mi się, że wypadałoby zadzwonić jeszcze do taty. Tak też zrobiłam i powiedziałam, że żyję i będę w domu do dwóch godzin. Włożyłam telefon do torebki i podeszłam do łóżka. Nachyliłam się i szturchnęłam blondyna, ale oczywiście nic mi to nie dało. 

 - Luke, wstawaj. - powtórzyłam czynność, trochę energiczniej. - Słyszysz? No dalej, wstawaj. - uszczypnęłam go w policzek. Otworzył oczy i miał minę jakby zaraz miał mnie zabić, ale jak zdał sobie sprawę, że to ja jego spojrzenie minimalnie złagodniało.

 - Która godzina? - powiedział zaspanym głosem i pieprzyć wszystko, ale to było gorące.

 - W pół do drugiej. Zjadłam, umyłam się i zadzwoniłam do taty, możesz mnie odwieźć. - oznajmiłam mu, ale chyba trochę za szybko, jak na jego mózg, do tego od razu po przebudzeniu.

 - Mhm. - mruknął i z powrotem zamknął oczy. Serio? 

 - Boże, ile można spać. - westchnęłam. - Wygląda na to, że muszę wrócić do domu sama. - odeszłam od łóżka, ale Luke odezwał się:

 - Czekaj moment, ok?  Zaraz wstanę, spokojnie. - powiedział i wziął swój telefon z szafki nocnej. Zaczął przeglądać instagrama. Polubił kilka zdjęć po czym odłożył urządzenie i zrobił to co zapewniał przez chwilą. Udał się do kuchni, a ja zaraz za nim.

 - Zrobiłam ci kawę, jakieś półtora godziny temu. - oznajmiałam, siadając przy wysepce i odwracając się na krześle w stronę blondyna.

 - Ta, dzięki. - podgrzał napój w mikrofalówce i usiadł koło mnie. - Tak w ogóle, to jak ci się spało?

 - W porządku, masz wygodne łóżko. - odpowiedziałam i dostałam smsa, orientując się przy tym, że nie wiem od kiedy trzymałam w ręce mój telefon.

"Spotkajmy się dziś o 16 u chłopaków" Zmarszczyłam brwi, bo po co niby mam tam iść?

"Czemu tak wcześnie?"

 - Kto to? - zapytał Luke, patrząc w mój telefon, po czym spojrzał na mnie.

 - Hailie, mamy przyjść dziś o czwartej do chłopców, nie wiem po co. - wywróciłam oczami i usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa.

"Żeby się trochę zintegrować, nie bądź już taka aspołeczna"  Wywróciłam oczami po raz drugi i już nic nie odpisałam.

 - Jak twoja warga?

 - Spoko, przeżyje. - wstał i włożył pusty kubek po kawie do zmywarki. - Wydaje mi się, że powinniśmy się zbierać, skoro mamy być tam za dwie godziny. Idź się przebrać do łazienki. - skinęłam głową i podniosłam się z miejsca, a Luke niedyskretnie przejechał po mnie wzrokiem. - W sumie to nie musisz się przebierać. - uśmieszek na jego ustach mówił sam za siebie.

 - Dzięki, ale chyba jednak to zrobię. - wywróciłam oczami, chyba po raz setny dzisiaj. Kiedy byłam już w łazience, pomyślałam sobie, że jak tata mnie zobaczy, od razu się zorientuje, że coś jest nie tak, bo zawsze jak po imprezie idziemy do mnie lub do Ilie, pożyczamy sobie jakieś ciuchy, których zazwyczaj nie oddajemy i takim sposobem w naszych szafach znajduje się około miliona moich i jej ubrań, włącznie z majtkami.

  - Okej, jestem gotowa. - powiedziałam wychodząc z łazienki.

 - Ja też. Chodź. - wzięłam wszystkie swoje rzeczy i skierowaliśmy się w stronę schodów. Gdy byliśmy już w samochodzie, Luke odezwał się:

 - Przyjadę po ciebie za półtora godziny. - spojrzałam na zegarek, jest 14:15.

 - Okej. - rozmawialiśmy jeszcze chwilę o totalnie nie ważnych rzeczach, kiedy zorientowałam się, że jesteśmy pod moim domem. Podziękowałam chłopakowi i uśmiechnęliśmy się do siebie. Gdy wychodziłam, modliłam się by mój tata nie zauważył, że wysiadam z jakiegoś obcego samochodu, co mimo wszystko, było mało prawdopodobne, ale gdyby tak się stało, ojciec przeprowadziłby ze mną wywiad.

 - Hej tato! - weszłam do domu i pobiegłam na górę, by się przebrać. Założyłam jakieś krótkie dresowe spodenki i luźny, biały crop top i z powrotem zeszłam na dół.

 - Idę za niedługo do Ashtona. - oznajmiałam tacie. Wyjęłam z lodówki warzywa na patelnię.

 - Prawie cały czas nie ma cię w domu, a szkoła się zaczęła. Odrobiłaś lekcje? 

 - Serio tato? Nie mam zbyt dużo zadania, zajmę się tym jutro, obiecuję. - posłałam w jego stronę jak najmilszy uśmiech i wróciłam do przygotowywania sobie obiadu. Po zjedzeniu, poleżałam chwilę na kanapie, ale szybko wstałam i poszłam się szykować. Spojrzałam na ekran mojego telefonu, który się ładował. 15:00. Ok, mam jeszcze dużo czasu. Zawsze tak mówię i paradoksalnie zawsze się spóźniam. Nałożyłam maseczkę na twarz i pomalowałam na nowo paznokcie u stóp. Zrobiłam delikatny makijaż i miałam jeszcze pięć minut na wybór jakiegoś stroju, idealnie (Crystal ubrała to co jest na obrazku u góry). Włożyłam brakujące rzeczy do torebki, wzięłam telefon i zeszłam na dół. Jak się okazało Hemmings już na mnie czeka, bo jest 15:50, ups? Ubrałam szybko buty, pożegnałam się z tatą i wyszłam z domu.

 - Masz zegarek? - zapytał zdenerwowany blondyn.

 - Jak mamy się razem zadawać, to radzę ci się przyzwyczaić. - mrugnęłam, a on już nic więcej nie powiedział.


************************

mój boże, jeszcze chyba nigdy pisanie nie szło mi tak mozolnie, to takie trochę lanie wody. Przepraszam, jeżeli to zauważyliście, ale jestem nie do życia.

chyba zacznę pisać dłuższe rozdziały.

hannah


bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz