rozdział 30

2.2K 162 18
                                    

 15 komentarzy>następny

Po przeprosinach Luke'a, znów było tak jak dawniej. Wszyscy byli szczęśliwi, nikt się nie kłócił. Spędzaliśmy wszyscy razem, ewentualnie ja sam na sam z Luke'iem, czas. Tak, jak dzisiaj. Jest piątkowy wieczór, a z tym jak wiadomo wiąże się impreza. Tym razem rzecz działa się u chłopaków. Przyszło bardzo, naprawdę bardzo, dużo ludzi. Wszyscy chcieli porządnie się upić, powód był nieznany, może dlatego, że chłopcy z naszej paczki serwują bardzo dobre drinki i na ich imprezach nikt nie przejmuje się, byciem nawalonym, byleby skosztować jak najwięcej. Różnorodność alkoholi przytłaczała, gdy tylko spojrzało się na to wszystko, buzowało w głowie. Sami gospodarze nie szczędzili sobie trunków. Mówiąc gospodarze, mam na myśli całą czwórkę, również Luke'a, ponieważ można uznać, że ma on dwa miejsca zamieszkania i w zależności od nastroju i sytuacji jest w jednym lub w drugim.

 Siedząc przy barze i sącząc drinka, słuchałam żali Hailie. Tym razem opowiadała, jak to jakiś, jej zdaniem, bardzo przystojny chłopak, dał jej kosza. Musiałam słuchać takich historii co najmniej raz na tydzień. Moja przyjaciółka należy do osób bardzo nachalnych i natarczywych. Nie dziwię się, że nie ma swojej drugiej połówki, bo jej zachowanie jest czasami po prostu odpychające. Rozumiem - jest jaka jest i nie powinna się zmieniać dla jakiegoś faceta, ale takim tokiem myślenia, w jej przypadku, nie zajdziemy zbyt daleko.

 Zaczęłam rozglądać się, za którymś z gospodarzy, jednak, na moje nieszczęście, nie potrafiłam dostrzec ani jednego. Nie wiem nawet gdzie jest i co robi Luke, co po dłuższym zastanowieniu zaczęło mnie martwić. Jednak, gdy jakaś niska szatynka podsunęła mi drinka, przestałam myśleć o blondynie.

 - Daj spokój, nie szukaj go. Jak kocha to się opamięta. - spojrzałam na nią z wytrzeszczonymi oczami.

 - A co jak nie wiem, czy kocha? - odwróciłam się w jej stronę i przechyliłam głowę w bok.

 - Po prostu to olej. Jak zrobi głupotę, znaczy, że nie jest ciebie wart, zapamiętaj. - pokiwałam twierdząco głową. Chwila, od kiedy ona wie, że mam chłopaka. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek spotkała tą dziewczynę.

 - Moment, skąd wiesz, za kim się rozglądałam? - słysząc to, posłała mi uśmiech.

 - Twój wzrok mówił sam za siebie. - odpowiedziała i odeszła. Szybko zniknęła w tłumie, a ja nie wiedziałam przez chwilę, co się w ogóle stało.

 Odwróciłam się w z powrotem w stronę Hailie, której jak się okazało, nie było już koło mnie. Znów zaczęłam się rozglądać, ale na daremno. Wypiłam jednym haustem drinka, przyniesionego przez szatynkę i oparłam głowę na dłoni. Zaczynało mi buzować w głowie, więc stwierdziłam, że jeszcze jeden, góra dwa drinki. Lubię pić, ale mój organizm ma różne reakcje na alkohol, dlatego wolę nie przesadzać. Podniosłam się z krzesła i zrobiłam kilka kroków w stronę blatu, na którym stały pozostałe trunki. Cały czas siedziałam w kuchni, więc obserwowałam już wcześniej co zostało. Wzięłam to, co chciałam i wróciłam na swoje miejsce.

 W tłumie ludzi mignęły mi kolorowe włosy, więc to pewnie Michael. Poczekam, może przyjdzie tutaj po wódkę i wtedy dowiem się gdzie reszta. Po chwili stało się tak, jak oczekiwałam i Clifford wszedł do kuchni. Pierwsze co pomyślałam, jak go zobaczyłam, że jest już porządnie pijany. Dostrzegł mnie, wyrzucił ręce w powietrze i zaczął przybliżać się do mnie, chciał chyba biec, ale średnio mu się to udawało.

 - Crys, skarbie, chodź do mnie! - przytulił mnie mocno do siebie, a ja zaśmiałam się.

 - Gdzie jest reszta? Trzeba będzie powoli wywalać tą hołotę. - Mike spojrzał na mnie jak na idiotkę.

 - Jesteśmy na górze, czeeemu nie przyszłaś? - zapytał, patrząc na mnie prawie nieprzytomnym wzrokiem.

 - Mikey, źle z tobą. Idziemy na górę.

 - Czekaj! Ashton kazał mi przynieść więcej wódki. Pomożesz? - wymamrotał praktycznie niesłyszalnie dla mnie. Podeszliśmy do blatu. Wzięłam pierwszą lepszą butelkę, tak jak Michael i poszliśmy na górę. Jak wszyscy są w stanie takim jak Mike, zabiorę im ten alkohol i ogłoszę koniec imprezy, bo większość i tak jest już mocno naprana. Starałam się zignorować buzowanie w głowie, bo sama jestem już wstawiona. Osoby, które trzymają się tak dobrze jak ja, można zliczyćć na palcach. Ja wiedziałam, że jeżeli nie pozostanę chociaż w miarę przy zmysłach, impreza się źle skończy.

 Michael parę razy prawie spadł ze schodów. Jest dwa razy cięższy ode mnie, więc nie lada wyczynem było wejście z nim po schodach. Weszliśmy do jednego z pokoi i sama nie wiem, czy widok, który tam zastałam był śmieszny czy straszny. Wszyscy byli tak pijani, że ledwo kontaktowali. Dało się usłyszeć wszechobecny hałas, od czego głowa jeszcze bardziej bolała. Nie wiem czy rano będzie im do śmiechu, tak jak jest teraz.

 - Dobra kochani, kończymy imprezę. - klasnęłam w dłonie, mówiąc dość donośnym tonem głosu, spotkało się to z pomrukami niezadowolenia.

 - Ostatnia runda! - krzyknął ktoś w rogu pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę. Calum leżał obok siedzącej w kółku, razem z Luke'iem i Ashtonem, Hailie i jak przypuszczam, już zgonował. W środku okręgu była butelka. Wywróciłam oczami. Podeszłam do nich i szybko zakończyłam grę. Większość nie miała z tym problemu, bo była już pierwsza, o czym ich poinformowałam, więc tak czy tak zaczęli się zbierać. Mam na myśli, próbowali wstać z podłogi, co było dość zabawne.

 - Kochanie, daj spokój, dobrze się bawimy. Szukałem cię. Długo cię szukałem, wiesz? - Luke mamrotał coś, tuląc się do mojej nogi. Zmarszczyłam czoło, ale on i tak mówił pod nosem z zamkniętymi oczami. Hailie zaczęła się głośno śmiać, co zwróciło naszą uwagę. Z odległości można było zauważyć, że jest mocno pijana. Nie mam pojęcia kiedy zdążyła się tak upić.

 - Pamiętasz jak się zakładałyśmy o to, że go w sobie rozkochasz? Wątpiłam, że ci się uda, a jednak. - powiedziała, jakby była totalną idiotką i zaśmiała się pijacko. Otworzyłam oczy szeroko, Hemmings również to zrobił.

 - Hailie, o czym ty kurwa gadasz? - zaczął blondyn. Wstał powoli, ale stracił równowagę. Oparł się o mnie i uniósł brwi, spoglądając w moje oczy.

 - Luke, daj spokój, jesteście pijani. Chodźmy spać, okej? - zapytałam spokojnie, miałam nadzieję, że zostawi ten temat. 

 - Jutro mi wszystko wytłumaczysz. - powiedział cicho, posyłając mi nieprzytomny wzrok. - Bo teraz jestem strasznie zmęczony. - wyszłam z Hemmingsem z pomieszczenia i skierowaliśmy się do jego pokoju. Położyłam Luke'a i poszłam umyć zęby oraz przebrać się w piżamę. Po powrocie, weszłam do łóżka i przytuliłam się do ledwo kontaktującego blondyna. Teraz pozostaje mi tylko prosić Boga, by mój chłopak nie pamiętał rano tego, co powiedziała Hailie.


***********

wow, powróciłam do żywych, fajnie co?

chciałam dodać wcześniej, ale w sobotę moja przyjaciółka miała urodziny i cały dzień mnie nie było, w niedziele nie byłam w stanie, bo sami wiecie co i jak, a na dodatek ta sama przyjaciółka przyszła do mnie na noc, dodaje dzisiaj, bo jutro jako iż mam ferie i planuje z nich korzystać i jutro nie bedzie mnie w domu. Jak będę w stanie, dodam jutro w nocy rozdział na cheerleader.

bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz