rozdział 17

3.2K 195 3
                                    

Do końca tygodnia jakoś zleciało, normalnie rozmawiałam z Hemmingsem. W czwartek byliśmy wszyscy u chłopaków, Michael opowiadał, że zaczął kręcić z jakąś dziewczyną, ale jak to na Clifforda przystało wątpię by to było coś poważnego. Chociaż? Ludzie potrafią zaskakiwać, a tym bardziej Mike. Ale w związek trzeba się zaangażować. Najdłużej był z dziewczyną miesiąc. Potem tak sobie ją rzucił, bo zaczęło mu się nudzić. Michael zdecydowanie nie jest dobrym materiałem na chłopaka. Dzisiaj, w piątek, znajomy ze szkoły organizuje domówkę, na którą oczywiście idziemy. Do wyjścia zostało nam mniej więcej trzydzieści minut. Hailie szykuje się już drugą godzinę i nie powiem, wygląda wspaniale. Kiedy moja przyjaciółka mówi mi o najnowszych plotkach, ja stoję przed szafą i nie mam pojęcia co mogę włożyć. Na szczęście blondynka upewniła się wcześniej, że mam wystarczająco dobry makijaż, więc przynajmniej o to nie muszę się już martwić. Ja i moje odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę.

- Włóż tą bordową sukienkę, którą kupiłaś w zeszłym miesiącu, jest zajebista. Hemmings padnie. - usłyszałam z tyłu głos Hailie, która kończyła już się przygotowywać.

- O mój Boże, całkiem o niej zapomniałam! - nie wiem, co zrobiłabym bez przyjaciółki jaką jest Ilie. Moja pamięć jest totalnie do dupy, ale ona przypomina mi o wszystkim. Prychnęłam na drugą część jej wypowiedzi. - Nie obchodzi mnie Hemmings.

- Obchodzi, bo dzięki niemu możesz wygrać fajną sumkę. - Cóż, jej wcześniej wspomnianą zaletę, skutecznie zasłaniają pewne wady, jak to, że jest materialistką. - Widać, że się w to wkręciłaś, to dobrze, że go polubiłaś, ale nie zapędzaj się zbytnio, bo wiesz, dzięki temu możesz zyskać pieniądze, ale nie kupisz sobie za nie nowych uczuć. - No tak, ma rację, ale ja już od pewnego czasu zdaję sobie z tego sprawę. Jednak i tak nie mam pojęcia jak to rozegrać. Muszę się w końcu nad tym dobrze zastanowić.

- Wiem Ilie. Nie za bardzo mam rozplanowaną strategię jak rozkochać i się nie zakochać. O Boże, to głupio brzmi. A wiesz, że ja zawsze obdarzam uczuciem największego dupka w mieście. Znaczy, jeszcze się nie zakochałam, ale rozumiesz. Myślałam, że jestem twarda, ale pod tym względem to bardzo trudne, tym bardziej, że się tak dobrze dogadujemy.

- Tak, wiem o co ci chodzi. Przykro mi, ale nie mam dla ciebie żadnych wartościowych rad. Hej, po imprezie przyjdziemy do ciebie. Wstaniemy po południu, najprawdopodobniej, a resztę soboty spędzimy na wymyślaniu jakiegoś planu. Faktycznie, weszłaś w to od razu, nie za bardzo się przygotowałaś. Trzeba pomyśleć nad czymś sensownym póki nie jest za późno. A teraz się ubieraj bo mamy niecałe 20 minut! - przyjaciółka uśmiechnęła się i nie powiem dodała mi tymi słowami otuchy. Czasem zapominam jak cudowna ona jest.

Dwie minuty przed czasem jesteśmy w pełni gotowe. Zeszłyśmy na dół oświadczyć mojemu tacie, że zaraz wychodzimy. Idzie na noc do pracy, więc powiedziałam mu, że wrócimy najprawdopodobniej kiedy go jeszcze nie będzie. Zapewniłam, że będziemy bezpieczne bo jedziemy z Ashtonem, to może nie było przekonującym argumentem, ale co mogę zrobić. Ash jest idiotą, ale nie dałby mnie skrzywdzić, sama zresztą też potrafię dać sobie radę. Chyba, że facet ma metr osiemdziesiąt pięć i 43 cm w bicepsie.

Tak więc wsiadłyśmy do samochodu mojego kuzyna. Nie ma z nim reszty. Przynajmniej raz użyli mózgów i pomyśleli naprzód, że nie zmieścimy się w jednym aucie.

- W ogóle, to ładnie wyglądacie. - zaczął niewinnie Ashton, dodając uśmiech do wypowiedzi.

- Okej, gdzie reszta? - Hailie postanowiła najwyraźniej olać komplement.

- Kiedy wyjeżdżałem, oni się zbierali, więc pewnie są już na miejscu. - Szatyn wytłumaczył.

- Okej. - powiedziałyśmy w tym samym momencie, po czym się zaśmiałyśmy.

- Czasami zachowujecie się jak identycznie zaprogramowane roboty, czy coś, trochę mnie to przeraża. - Ashton skomentował, jednak cały czas był skupiony na drodze.

- Więc my musimy popadać w paranoję ze świadomością, że prawie każdy facet robi to samo, leży i ogląda mecze, wyobraź sobie ile mężczyzn teraz to robi, coś strasznego, nie?

Ashton nic nie odpowiedział, pewnie dlatego, że samochód zatrzymał się pod dość dużym, ładnym domem. Weszliśmy bez pukania, bo muzyka dudniła tak głośno, że pewnie prędzej wroślibyśmy w ziemię, niż ktokolwiek by nam otworzył. Wchodząc do środka od razu zauważyliśmy pseudo Azjatę, tęczowego i, po prostu, Luke'a. Musiałabym się bardzo dokładnie zastanowić, jaką ksywkę mu nadać żeby była najbardziej dopasowana. Do Hemmingsa nic nie pasuje w stu procentach, on jest wszystkim po trochu. Czułam na sobie czyjeś palące spojrzenie. Odwróciłam głowę w lewo, od razu tego żałując. Teraz miałam jedynie ochotę uciec z tego miejsca jak najdalej, po prostu zniknąć. Jednak nie mogłam, bo w naszą stronę zmierzali już chłopcy. Uśmiechnęłam się w ich stronę, starając zapomnieć kogo przed chwilą zobaczyłam. Mam nadzieję, że da mi spokój, że da sobie spokój. Niestety, jak to mówią, nadzieja matką głupich, a ja już po kilku sekundach poczułam jak ktoś puka mnie w plecy. Na moment zacisnęłam powieki i odwróciłam się.

Thomas.

*****************************

o mój boże, ja żyje??!?!!????? pewnie już o mnie zapomnieliście cri
w każdym razie wracam do żywych i szczerze to nie wiem jak często będę dodawać rozdziały, bo nauka na pierwszym miejscu, a tym bardziej, że teraz nie było mnie tydzień w szkole przez chorobę.
wcześniej wattpada zawaliłam również przez szkołę lol

ps Thomas to ex bf Crystal, tak, było, rozdział 12, jakby ktoś zapomniał, nie zdziwiłabym się :')

hana banana


bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz