rozdział 18

2.7K 181 3
                                    

*kontynuacja rozdziału 17*


Moje serce przyśpieszyło mimowolnie. Miałam wrażenie, że zaraz zacznę się dusić. Thomas wpatrywał się we mnie z głupim uśmiechem. Przełknęłam ślinę i po prostu tam stałam. Było mi strasznie ciężko pozbierać się po jego zdradzie, byłam taka naiwna. Wierzyłam, że on mnie szczerze kocha i że razem możemy wszystko. Kiedy dowiedziałam się, że tamten zdradzony chłopak go pobił zmartwiłam się, ale Hailie bardzo szybko wybiła mi z głowy chęć zadzwonienia do niego i spytania czy wszystko w porządku. On kiedy nakryłam go w łóżku z tą szmatą nawet nie próbował mi się wytłumaczyć. Nawet Calum zauważył, że Thomasowi na mnie nie zależy, że się na nim przejadę. Każdy mi to mówił. Wiele razy. Ja oczywiście musiałam postawić na swoim i byłam pewna, że to poważny związek, bo Tho stwarzał takie pozory. Jedno trzeba mu przyznać, nie jest tylko wyrachowanym naciągaczem, a zajebiście przystojnym, wyrachowanym naciągaczem. Jego ciało przyozdabia wiele tatuaży, co według mnie jest bardzo pociągające. Zauważyłam jak podchodzi coraz bliżej, ale nim doszło to do mnie i nim zdążyłam zrobić krok w tył, on już pochylał się i powiedział do mojego ucha:

- Dawno się nie widzieliśmy, Taly. - Teraz naprawdę zamarłam. Użył "zdrobnienia" mojego imienia, które używał tylko on, zresztą sam je wymyślił.

- C-co ty tutaj do cholery robisz? - Zapytałam z odrazą i złością w głosie odsuwając się od niego. Spojrzałam w tył i nie zobaczyłam nikogo, kogo miałam nadzieje zobaczyć. Gdzie podziałała się ta banda? Do wkurzania mnie są pierwsi, a jak jestem blisko zawału nie ma ani jednego z nich.

- Jak to co? Bawię się. - Odpowiedział mi z nonszalancją. Miałam ochotę uderzyć go w twarz, najlepiej jakimś młotkiem. - Czyżbyś szukała swoich przyjaciół? Nie zrobię ci krzywdy, możemy zabawić się jak - zastanowił się przez kilka sekund - jakieś trzy miesiące temu. - wysłał mi obrzydliwy uśmiech. Teraz miałam jedynie ochotę zrzygać mu się na twarz, żałowałam każdej spędzonej sekundy z tym człowiekiem.

- Nigdy w życiu. - uniósł brew przez to z jaką wściekłością wypowiedziałam te słowa.

- Och nie denerwuj się tak, księżniczko. - Ze złości oddychałam ciężko, chciałam po prostu uciec i wpaść pod jakiś samochód, ale nie mogę okazać słabości temu dupkowi. - Kiedyś było nam tak dobrze. - Położył rękę na wysokości mojego biodra a ja odskoczyłam od niego, tak jakby jego dotyk był w stanie mnie poparzyć.

- No właśnie, kiedyś było, dopóki nie zjebałeś. Zejdź mi z oczu, jesteś obrzydliwy. - W sumie nie wiem czemu mu to wypomniałam, bo to przecież nie tak, że go to obchodzi.

- Daj spokój. - Wywrócił oczami i znów zaczął się zbliżać. Tak bardzo go nienawidzę, między innymi właśnie przez to, że nic go nie obchodzi. Nie widzi, że zrobił coś złego w zdradzeniu mnie. Dla niego to błahostka, bo to nie on został skrzywdzony. Zrobiłam krok w tył.

- Odejdź. - Thomas nic nie zrobił sobie z moich słów, kiedy nagle usłyszałam głos i zobaczyłam wysokiego blondyna:

- Powiedziała, że masz odejść. - Zdołałam zauważyć wściekłość w oczach Luke'a. Nie rozumiem, czemu aż tak się wkurzył.

- Och, Lukey, jak miło cię widzieć! - Thomas zawołał z kpiną w głosie.

- Crystal, idź do Hailie. - Luke zwrócił się do mnie, a ja spojrzałam na niego pytająco, nim jednak zdążyłam cokolwiek zrobić lub powiedzieć, Thomas odezwał się:

- O, widzę, że znasz już Taly. Przykro mi, że po tym jak Cait się tobą znudziła, zabrałeś się za moją byłą. Założyliście jakiś klub złamanych serc, czy jak?

- O czym on mówi Luke? - Zapytałam zmieszana. - O co ci chodzi? Jesteś nienormalny! - Z tych wszystkich emocji prawie się rozpłakałam. Muszę dać radę, nie mogę się rozryczeć przed tym gnojem. Spojrzałam na blondyna i widziałam, że długo nie wytrzyma. Muszę go stąd wyprowadzić, nim rzuci się na Thomasa.

- Czyżby twój kochaś ci nie powiedział ci za co wywalili go z budy? Pobił mnie bo spałem z jego dziewczyną-dziwką. - Chłopak roześmiał się. Nie wiem co go bawi, chyba to, że ma jakiś poważny problem ze sobą. W sumie to nie wiem, czy mnie na jego miejscu byłoby do śmiechu.

Po tych słowach Luke najwyraźniej nie wytrzymał. Przywalił Thomasowi prosto w szczękę. Nie wiedząc co robić, po prostu stałam. Sparaliżowało mnie, za dużo wstrząsających informacji. Kiedy zaczynało do mnie dochodzić co się dzieje, Ashton i Michael podbiegli by ich rozdzielić. Mike oddalił się z Thomasem, a ja dalej nie wiedziałam co zrobić. Luke podszedł bliżej mnie, zauważyłam, że kilka osób zainteresowało się sprzeczką, pieprzeni plotkarze. Jestem pewna, że teraz przez najbliższy tydzień lepszą opcją będzie siedzenie w domu niż pójście do szkoły. Spojrzałam na Luke'a, miał rozwaloną górną wargę z prawej strony. Krew leciała również z miejsca, w którym ma kolczyk.

- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytałam, jednak bez jakichkolwiek pretensji.

- Nie pytałaś, uznałem, że nie musisz wiedzieć kogo, jak i z jakich okoliczności pobiłem. Chodźmy stąd, straciłem ochotę na imprezowanie.

Skinęłam głową i od razu podeszliśmy do naszych przyjaciół, z zamiarem pożegnania się. Pewnie oni też stracili nastrój, jednak wydaje mi się, że mimo to Luke wywinie nas, bo mam wrażenie, że musimy porozmawiać.

I to nie będzie pogadanka o pogodzie.

**********************************

bum, no i mamy 18, szybko co? sama jestem zdziwiona, że tak szybko, ale wrócił mi zapał i wena. nie wiem na jak długo, ale wiem, że muszę to wykorzystać.

co do rozdziału - mam mieszane uczucia. sama nie wiem czemu, ale ok.

nie będę już zanudzać bo nie wiem co mogłabym tu więcej napisać i tak nikt tego nie czyta.

także do następnego!

ps sory za avril sprzed 7 lat, ale to jest >>>>>

ps2 DODAŁAM OBSADĘ, jakby kogoś to interesowało, czy coś.

hana banana


bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz