rozdział 14

3.5K 233 7
                                    

   Po nudnym, a może nie takim nudnym?, dniu w szkole wróciłam do domu i zjadłam mały talerz makaronu z sosem, który przygotował tata. Mój żołądek nie jest zbyt duży, bo cóż, by osiągnąć wagę, jaką mam teraz używałam pewnych sposobów. Tata oczywiście nie zorientował się, że planuję schudnąć nie jedząc/wyrzucając obiady do śmieci. To drugie robiłam z bólem serca, bo wiedziałam, że mój tata jest zapracowany, a jeszcze musiał stać przy garach. Dlatego kiedy pytał co zrobić na obiad, mówiłam "nic". Spoglądał na mnie krzywo i mówił, że przecież muszę coś jeść, ale zawsze było "kupię sobie coś na mieście", "sama zrobię sobie jedzenie". Teraz kiedy spożywam jakiś posiłek, jest on mały. Jednak, kiedy coś skonsumuję czuję się z tym źle. Po prostu myśl "będziesz gruba" jest silna, chociaż teraz nauczyłam się to ignorować, ale kiedyś ćwiczyłam do utraty sił, a i tak miałam ich mało.

   Resztę popołudnia przesiedziałam na rozmyślaniu, co będę robić z Lukiem. Doszłam do wniosku, że możemy obejrzeć jakiś film. Ale czy on powiedział, że przyjdzie o siódmej? Chyba tak, a mój tata wychodzi po ósmej.. Mój Boże, dobrze, że jest szósta.

Do Luke:

"Luke, zapomniałam, że mój tata wychodzi koło 8:40pm!"

Od Luke:

"Czy to jest żart pls powiedz, że tak. Dobra, będę koło 9."

Wal się frajerze.

Najzwyczajniej w świecie wypadło mi to z głowy, a jakby nie było, to dość istotny szczegół...

Z braku pomysłu, co mogę robić, przebrałam się i wyszłam trochę pobiegać. Lubię trzymać kondycję, ale nie zawsze mi się chcę. Muszę to zmienić. Albo nie biegam wcale, albo co najmniej 3 razy w tygodniu, a nie jeden. Po skończonym treningu weszłam jeszcze do sklepu po jakiś sok. Nie wiem co dokładnie Hemmings lubi pić. Przypuszczam, że piwo, ale ja mu tego nie jestem w stanie niestety załatwić. Kupiłam sok pomarańczowy i colę, przypuszczając, że powinno być ok. Ma problem jeżeli nie lubi coli, bo ja nie piję tego gówna, trudno. Schowałam resztę do stanika, bo jakby nie było jest on niezawodnym portfelem i nie tylko. W domu schowałam napoje do lodówki i skierowałam się w stronę łazienki, bo jednak mimo niskiego poziomu tkanki tłuszczowej troszkę się spociłam, a poza tym tak czy tak musiałabym się umyć, a wątpię by blondyn dałby mi to zrobić w spokoju. Chwila, właśnie zdałam sobie sprawę z tego co ja tak w ogóle planuję. Mam zamiar spędzić wieczór z chłopakiem, którego ledwie znam. Sam na sam w moim domu. Ale chyba nie może być tak źle, ugh muszę przestać panikować. Jakby co mam gaz pieprzowy, który dała mi babcia. Mówię serio, ona sama nosi jeden w kieszeni. Wyszłam spod szybkiego prysznica i zdecydowałam, że ogolę nogi. Noce są w miarę ciepłe i nie chcę siedzieć w długich spodniach, a włoski od rozpoczęcia roku szkolnego zdążyły odrosnąć. Wyszłam w ręczniku po majtki, dresowe spodenki i biały tank top. Ubrałam się po czym zmyłam resztki makijażu, posmarowałam twarz kremem. Spryskałam włosy odżywką, rozczesałam i zrobiłam warkocza. Poprawiłam stanik, który miałam na sobie w szkole, dobrze, że jest biały, bo nie chciało mi się wyciągać czystego. Zeszłam na dół akurat trafiając na tatę, który szykował się do wyjścia.

- Nie szalej za bardzo, masz szkołę, pamiętasz? - wywróciłam oczami, no bo przecież mam już siedemnaście lat, halo.

- Okej, już się umyłam. Dasz mi pieniądze, bo chcę zamówić sobie coś do jedzenia?- powiedziałam, spoglądając na niego błagalnym wzrokiem, na co westchnął.

- Dobra, ale zjedz i idź spać, nie chcę telefonów ze szkoły, że znowu cię nie ma.

- Jasne, dzięki tato. - pocałowałam go w policzek po czym opuścił dom.

Położyłam 20 dolarów na blacie w kuchni i nalałam sobie wody do szklanki, myśląc nad jakimś horrorem, który mogliśmy obejrzeć z Hemmingsem. Kurwa, zapomniałam mu powiedzieć, żeby przyniósł jakiś jeśli ma, chociaż wątpię, że miałby jakiś, którego nie oglądałam, bo jestem miłośniczką filmów tego gatunku. Wypiłam zawartość szklanki i usłyszałam dzwonek do drzwi. No to jedziemy.

- Cześć. - przywitałam się i wysłałam Luke'owi miły, na miarę moich możliwości, uśmiech. Chłopak tylko zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się.

- Hej - powitał mnie, wchodząc w głąb domu.

- Wolisz pizzę czy chińszczyznę? - zapytałam, ponieważ troszkę zgłodniałam i miałam małą nadzieję, że wybierze drugą opcję.

- Chińszczyzna, już dzisiaj jadłem pizzę. - powiedział i rozsiadł się na kanapie, a ja bez zbędnych komentarzy zamówiłam jedzenie.

- Hej, obejrzymy film? Pożyczyłem pendrive'a brata, ma tam sporo wszystkiego. - usłyszałam głos blondyna, kiedy nalewałam coli i soku do szklanek.

- Dziękuję, że chociaż ty myślisz, miałam ci powiedzieć, żebyś coś skombinował, ale zapomniałam.

- Zauważyłem, że masz słabą pamięć, Cooper. - powiedział, uśmiechając się, najprawdopodobniej żebym przypadkiem nie wzięła na poważnie jego słów.

- Ta, czasami zapominam, żeby iść do szkoły. - westchnęłam, udając, że się tym przejmuję. Luke parsknął śmiechem i odpowiedział z rozbawieniem:

- Ja też, czasami nawet celowo.

*********************************************

już powoli się rozkręcam!! w następnym rozdziale crystal opisze co się działo podczas tego wieczoru bo dzisiaj już jestem zbyt zmęczona i mogłoby się zrobić małe zamieszanie bo już teraz przyłapywałam się na pisaniu czegoś innego niż to co mam w głowie.

 słabo coś z komentarzami i gwiazdkami, mam wrażenie, jakbym pisała dla siebie

przepraszam za błędy :)

                                                                                                                                                                                                  hannah

bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz