rozdział 27

2.5K 207 7
                                    

   dużo votes(min.60) i dużo komentarzy(min. 6) = nowy rozdział

Mój najlepszy przyjaciel, budzik, zadzwonił. Dzisiaj jest piątek, za trzy dni mój związek z blondynem osiągnie miesiąc. Wszystko układało się dobrze, nasi przyjaciele raczej nic nie podejrzewali. Moją jedyną motywacją na wstanie, jest tak właściwie nic. Mimo tego, jak bardzo mi się nie chciało, zwlekłam się z łóżka. Luke regularnie przyjeżdża po mnie i po Hailie, dzięki temu przynajmniej chodzi do szkoły, a ja mam prawie pół godziny więcej spania.

   Lekcje mijały dość szybko, biorąc pod uwagę to, że z sześciu godzin, dwoma ostatnimi jest w-f. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, że moje życie wygląda tak samo. Zerowy kontakt z tatą, za każdym razem kiedy chcę nawiązać rozmowę, on mnie zbywa. Wychodzę - nie ma go. Przychodzę - rzadko bywa, że jest. Kiedyś było lepiej, dopóki nie zmienił pracy. Ciągnie się schemat szkoła>dom Luke'a/spotkanie z przyjaciółmi>dom i od początku. Imprezowanie weszło mi w krew, nie jestem z tego za bardzo zadowolona. Nawet z Hemmingsem się nie kłócę. Poważnie. Jak ognia zaczął unikać kłótni ze mną, co, zważając na nasze charaktery musi być dla niego trudne, czasami to nawet widać. Mam ochotę coś zmienić, tylko co? Chłopaka? Kolor włosów? Towarzystwo?

   Po głębszym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że zmiana koloru włosów jest dobrym pomysłem. Od początku liceum miałam tą samą bordową górę i jasne końcówki. Poprosiłam Hailie, by poszła ze mną po szkole po farbę. Tak też uczyniłyśmy, choć ciężko było wytłumaczyć chłopakom, gdzie, po co, dlaczego i jak idziemy, nie podając głównego powodu.

 - Więc myślałaś już o jakimś kolorze? - moja przyjaciółka wpatrywała się w półkę, na której stały różnorakie farby.

 - Nie, wpadłam na to przed w-fem, chwilę przed tym jak poprosiłam cię, żebyś ze mną tu przyszła. - miałam już wiele kolorów na głowie, zaczęłam się farbować już w podstawówce.

 - Trudno wybrać taki, którego jeszcze nie miałaś. - tak, zdecydowanie czytamy sobie w myślach.

 - I tak nie przebiję Michaela. - parsknęłyśmy śmiechem i jeszcze chwilę się zastanawiałyśmy.

 - Co powiesz na czarny? - zapytałam blondynkę, mimo, że bałam się farbować włosy na aż tak ciemny kolor. Chodzi o to, że były już bardzo ciemne, ale nigdy czarne.

 - Myślę, że by ci pasował. Gorzej jak będziesz chciała z niego zejść.

 - Dobra, pieprzyć, zróbmy to. Koniec z kupowaniem platynowego blondu i bordo. - podjęłam decyzję i nie obchodziło mnie, czy za miesiąc czy dwa, będę tego żałować. Zacznę się przejmować, jak przyjdzie na to czas.

   Wzięłyśmy dwa opakowania, na wszelki wypadek. Hailie zaproponowała, żeby iść do niej. Jej rodzice wyjechali na weekend już w samo południe.

 - Zrobię ci te włosy i zaprosimy chłopaków! - przytaknęłam, ale miałam jedną obawę. Co jak kolor włosów nic nie zmieni? Mój tata i nauczyciele będą krzywo patrzeć przez jakieś 2 dni, a poza tym, nic się nie zmieni. Trudno, potem pomyślę, co jeszcze przydałoby się zrobić.

   Jadłam jakiś makaron, kiedy Hailie przygotowywała wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy skończyła, a ja jeszcze nie, stwierdziła, że przejrzy coś na telefonie.

 - A może zrobimy bordowe ombre? - nagle rzuciła moja przyjaciółka, a ja się skrzywiłam.

 - Nie, rzygam już tym kolorem. Zróbmy to, co planowałyśmy, pomyślimy za jakiś miesiąc, albo dwa, ok? - zapytałam, wkładając ostatnią łyżkę makaronu do ust, a blondynka przytaknęła.

bad girl | lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz