Wszyscy, bez wyjątku, rodzimy się jako nędzne stworzenia.
Wegetujemy niekompletni... aż nastąpią wyczekiwane w bólu Powtórne Narodziny.
Wieczny ogień wraz z kroplą naszej krwi, wykuwa utracone przeznaczenie.
Poznając wartość swego istnienia, doznamy łaski na dalsze bytowanie.~ • ~
Nareszcie nastał tak długo wyczekiwany przez wszystkich dzień. Dziś wieczorem jedyna, bliska mi osoba na tym świecie, otrzyma wraz z innymi młodocianymi wampirami wezwanie do stawienia się na wymarzonej przez nas wszystkich uczelni. Za moment, na pewien krótki czas, się rozdzielimy. O dziwo, zważając na moją obecną sytuację, nie przeraża mnie ta czekająca już na mnie chwila bolesnej rozłąki.
Nadchodzący wieczór jest bowiem, dla niej, jedyną nadzieją i jedynym ratunkiem.
Dziś pojawi się tak długo wyczekiwana szansa na dalsze szczęśliwe życie. Moja przyjaciółka, będzie nareszcie wolna i bezpieczna. Im dalej od tego przeklętego miejsca i bagna, w którym żyjemy, tym lepiej dla nas wszystkich.Natasza należała do grupy szczęśliwców, którzy w tym roku ukończą siedemnasty rok życia. Niestety mi, jako jedynej w wiosce i z tego pokolenia, nie dane było to szczęście. Jako ostatnia ze wszystkich młodocianych wampirów urodziłam się byt późno. Moje siedemnaste urodziny przypadały bowiem na kolejny rok. Te trzy nędzne miesiące, stały się moim przekleństwem.
Od najmłodszych lat obie wspierałyśmy się nawzajem. Połączył nas podobny temperament jak i ogromna niechęć do mego ojca. Byłyśmy dla siebie niemal jak siostry. Wytrwale przeciwstawiałyśmy się memu ojcu i jedynemu oprawcy. Obie, nie czułyśmy przed nim strachu. Wszelkie konsekwencje za swoje czyny, dobre czy złe, ponosiłyśmy wspólnie na oczach całej wioski. Z biegiem lat, za zamkniętymi drzwiami mojego domostwa, wszystko diametralnie się zmieniło. Mój ojciec odkrył swoje powołanie i przez większość mego nędznego żywota, był moim sędzią i głównie katem. W szaleńczej furii, karmił się codziennie moim cierpieniem.
Nikt z wioski mu się nie przeciwstawiał, nikt nigdy nie podważał jego wyroku i żaden z mieszkańców nie stanął w mojej obronie. Choć każdy słyszał wyraźnie, co działo się za zamkniętymi drzwiami naszego domostwa, wszyscy byli nieczuli na moją niedolę.
Jako władca, tego małego i przeklętego klanu, miał on władzę niemal absolutną. Bez żadnych konsekwencji decydował o życiu każdego, prawowitego mieszkańca tej wioski.
Niestety dla mnie, pewnej granicy nigdy nie mógł przekroczyć. Mężczyzna ów, choć bardzo tego pragnął, nie mógł skrócić moich męczarni. Co noc nie mogłam zdecydować, czy to go złościło, czy może napędzała do coraz to bardziej finezyjnych tortur.
Młode wampiry, przed Ceremonią Ponownych Narodzin, nie należały do niego. Były pod specjalną i wyjątkową ochroną. Lucjan, w naszym przypadku, nie mógł samodzielnie wymierzyć tej najważniejszej i najcięższej kary. Według nielicznych praw, które musieliśmy bezwzględnie przestrzegać, władzę nad naszym młodym i nędznym żywotem miał w swych rękach ktoś zupełnie inny, ktoś bardziej potężniejszy i mroczniejszy. Nasz odwieczny i bezlitosny król, Rafael, rościł sobie to prawo i nigdy, przenigdy nie tolerował odstępstw od niego. Strach przed swym władczą skutecznie temperował zapędy Lucjana.
Dopiero po Ceremonii Pełnoletności i przydziale do odpowiedniej wioski stawaliśmy się współwłasnością danego klanu i władcy panującego na posiadanym przez niego terenie.
Lucjan, pomimo zakazu, często sprawdzał moją wytrzymałość. Z chorą satysfakcją, umiejętnie swymi okrutnymi czynami, przesuwał cienką granicę między mym życiem, a śmiercią. Dzięki naszej wrodzonej umiejętności, do regeneracji, był wręcz bezkarny. Z uporem karał me ciało, ale ono nigdy się nie poddawało.
Mój ojciec stał się szaleńcem i tyranem, który bezustannie znęcał się nade mną i pomimo, że z racji obowiązku stał się dawcą nasienia dla mojej matki nic to w naszej relacji nie poprawiało. Wręcz przeciwnie nasze powiązania rodzinne działały na moją niekorzyść. Byłam dla niego nikim, byłam błędem i ogromnym rozczarowaniem. Śmieciem, którego należało zdeptać i unicestwić. Byłam czymś co nie miało prawa zaistnieć, rysą na jego ponoć nieskalanym życiorysie. Swoją nienawiść przelewał na mnie każdego dnia i każdej nocy. Jestem pewna, że gdyby nie nasze prawo już dawno byłabym martwa, a on zatańczyłby ze szczęścia na moim grobie.
CZYTASZ
Pierwsza (TOM 1)
Werewolf„Nagle naszła mnie nieodparta ochota aby znów dotknąć jego oznaczeń. Dosłownie przyzywały mnie do siebie. Były jak magnez przyciągający mnie do niego. Zagryzłam dolną wargę i wyciągnęłam rękę w jedynym i możliwym, w tej chwili kierunku. Logan przes...