18. Logan

614 27 0
                                    

   Nareszcie wyszliśmy z tego małego pomieszczenia. Jeszcze chwilę i prawdopodobnie dostałbym tam pierdolca.

   Ta dziewczyna działa na mnie w sposób w jaki nigdy nie powinna. Nie wiem dlaczego ale miała nade mną kontrolę. W dodatku taką, która mnie przerażała. Do tej pory nigdy nikomu nie pozwoliłem zbliżyć się do mnie w taki sposób.
W chwili kiedy rano spojrzałem w jej niesamowite oczy wiedziałem, że przepadłem. Czas na moment się zatrzymał. Zrozumiałem, że będę smażyć się w piekle, za złamanie ustalonego porządku świata. Ja i ona nigdy nie powinniśmy się spotkać. Na tej polanie powinienem odejść i nie oglądać się za siebie.
Nie wiem tylko dlaczego, teraz, nie żałowałem tamtej decyzji.

   Przynajmniej dwie sprawy przestały mnie dręczyć. Miałem ją nareszcie przy sobie, jak i zrozumiałem czemu nie mogłem wyobrazić sobie jej w żadnym przeciętnym kolorze oczu.
   Nie dość, że pachniała kusząco. Co było wręcz cudownym zaskoczeniem, ponieważ przy naszym pierwszym spotkaniu jej zapach nie istniał. To teraz niestety strasznie mącił mi w głowie. Ten jej przeklęty kolor oczu doskonale współgrał z jej zapachem. Pierwszy raz w życiu ujrzałem istotę o tak głęboko fiołkowej barwie tęczówek. Ich odcień wręcz hipnotyzowała. Mogłem patrzeć w nie godzinami. Prawdopodobnie już teraz miałem chwilę zawieszenia. Dlatego koniecznie potrzebowałem tego spaceru. Musiałem oczyścić umysł i powietrze wokół nas.
Przerażała mnie myśl o ponownym zamknięciu.

   Dodatkowo zastanawiała mnie kwestia naszych znamion. Nigdy nie słyszałam aby oznaczenia tak reagowały na dotyk, jak i na osobę która je posiada. To co czułem, jak mnie dotknęła, było niesamowite. Ornament ożył, jakby to był mistyczny i samodzielny byt, który zaistniał między nami.
Przez chwilę poczułem jakby dotknęła cząstki mej duszy. Nawet, gdy lekko wodziła palcem po swojej skórze, ja również to odczuwałem. To uczucie było wtedy podobne do trzepotu skrzydeł motyla, który muskał mnie po ręce. Musiałem podpytać się o to mojej matki, może wiedziała coś na ten temat.

  Wyszliśmy przed szpital. Słońce nareszcie wyszło zza chmur. Co prawda lato powoli się kończyło lecz dziś był bardzo ciepły dzień. Emily na moment przystanęła. Zamknęła oczy i na chwilę wystawiła twarz do słońca. W tym momencie odkryłem, że jej brązowy kolor włosów w pełnym słońcu zmienia się na miedziany, jej włosy iskrzyły w promieniach słońca. Jej twarz promieniała. Ewidentnie kochała słońce. Wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy. Jej widok znów mnie oczarował. Potrząsnęłam głową aby dojść do siebie.
- Logan weź się do cholery w garść- pomyślałam.

W końcu się do mnie odezwała -No to gdzie teraz ?

-Może pokażę ci z grubsza wioskę. Dodatkowo, przy okazji, mieszkańcy będą mieli chwilkę aby się do ciebie przyzwyczaić. Wiesz metoda małych kroczków. Następnie udamy się do mojego domu. Muszę w końcu zmienić ubranie na coś bardziej wygodniejszego. Kolejna noc na tym fotelu mnie zabije. - na te słowa Emily się uśmiechnęła.
- Niestety na razie będziesz na mnie skazana. No i na pewno Alice ma do ciebie masę pytań.

- Ok - odpowiedź Emily była krótka. Od tego momentu nic już nie mówiła.

   Najwidoczniej zrobiło jej się teraz gorąco, ponieważ ściągnęła bluzę i zawiązała ją sobie wokół tali.
Niestety to co ujrzałem nie poprawiło mojej nędznej sytuacji. Doszedłem do wniosku, że spacer w niczym mi już nie pomoże. Pod tą nieszczęsną bluzą Emily miała na sobie czarny obcisły t-shirt, który ciasno otulał jej gibkie ciało. Mój wilk chciał podejść do niej jeszcze bliżej.

   Oboje w końcu zrobiliśmy krok na przód. Życie w wiosce nie do końca wyglądało normalnie. Zresztą nie mogłem mieć do nich o to pretensji, nie w tej chwili. Przezorne matki, nie pozwoliły dziś bawić się swoim dzieciom na zewnątrz. Każdy zamężny mężczyzna znajdował się blisko swojego domostwa. Wyraźnie widać było, że ludzie byli w ciągłej gotowości, nikt z nich nie ufał dziewczynie. 
   Każdy mijany przez nas mieszkaniec standardowo  pochylał głowę w moją stronę, na znak szacunku dla mnie jak i dla mojej pozycji. Natomiast na dziewczynę, wszyscy co do jednego spoglądali z odwiecznym gniewem. W ich oczach malowała się wyraźna determinacja w razie konieczności obrony wioski i swoich najbliższych.
   Następnie, każdy przesuwał wzrok na jej długie ręce. W tym momencie na ich twarzach pojawiało się zaskoczenie i niedowierzanie. Widocznie czuli się zagubieni i niepewni jak mają postąpić. Te znaki od zawsze były dla nas jednoznaczne z władzą i potęgą. Były dla nas wręcz święte. Teraz niestety sprawiły, że wszyscy którzy je widzieli byli strasznie zagubieni.

Pierwsza (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz