Po powrocie do domu usiadłam w hamaku. Patrząc w gwiazdy, czekałam na powrót Logana w jego przydomowym ogrodzie. Migoczące gwiazdy przypominały mi o cudownych refleksach w jego miękkim futrze. Niestety przez resztę nocy nie wrócił do domu. Najwidoczniej musiały go zatrzymać jakieś obowiązki.
- Cóż Praca - pomyślałam.
Przez cały ten czas chciałam ponownie go zobaczyć. Pragnęłam porozmawiać z nim o naszym spotkaniu w lesie. Byłam ciekawa jakie to uczucie być w innej formie. Zastanawiałam się, co wtedy czuje i czy jest w pełni świadomy swojej wilczej formy?
Ich możliwość przeistaczania się strasznie mnie fascynowała. Musiałam to przyznać, jego wilk robił imponujące wrażenie.No cóż nasza rozmowa musiała chyba jeszcze poczekać. Wiedziałam, że ma swoje życie i swoje obowiązki, które nie mogły na nic czekać. Odpowiadał w końcu za tyle istnień. Cieszyłam się, że dziś znów będę miała możliwość spojrzeć mu w oczy.
O świcie samotnie udałam się na górę, do swojej sypialni. Po dzisiejszych, a raczej wczorajszych przeżyciach musiałam koniecznie się zdrzemnąć. Za raz czekało mnie kolejne spotkanie z Benem i jego nowymi zabawkami.
Właśnie wychodziłam z domu, gdy za drzwiami wpadłam na Bena.
- O, część Emily, mamy dziś piękny dzień, co? - najwidoczniej uszczęśliwiała go myśl o ponownym katowaniu mojego ciała.
- Hej Ben, tja... A czym to moja skromna osoba zasłużyła sobie, że raczyłeś po nią przyjść ? -uśmiechnęłam się do tej góry mięśni.
- A, było mi po drodze. - machnął ręką, a ja popatrzyłam się na niego przez przymrużone oczy. Ewidentnie coś kombinował, czułam podstęp.
- No dobra. Zapomniałem ci wieczorem powiedzieć, że zmieniamy lokal. Pora się zintegrować. Od dziś ćwiczysz z całą resztą na sali ćwiczeń. To ten, duży budynek przy szpitalu. Tam, mamy siłownię i cały bajerancki sprzęt - wyszczerzył zęby.
- Łące na razie odpuścimy - mrugnął do mnie oczko.- Ok- przełknęłam ślinę. - A..a inni nie będą mieć o to pretensji? Czy Logan o tym wie? Bo wiesz, będę miała lekki problem aby wtopić się w otoczenie- bałam się jak inni mogą zareagować na moją odmienność. Metoda małych kroczków przestała mnie chyba już obowiązywać. Jeszcze nikogo tu tak na prawdę nie poznałam, oczywiście oprócz Logana i jego najbliższych.
- Wszystko będzie w porządku- machnął ręką. - Nikim i niczym się nie martw- poklepał mnie pocieszająco po plecach.
- A, i zapomniałem ci przekazać. Po twoim wyjściu Logan miał telefon i musiał pilnie wyjechać na granicę. Mają tam lekkie...hmm komplikacje. Skarbie nie patrz tak na mnie tymi sarnimi oczyma. Kazał ci powiedzieć, że wróci na ceremonię, więc się nie martw. Co do ćwiczeń to z pewnością przyda ci się jakiś partner na poziomie. Akurat mamy nieparzystą ilość w grupie, więc się nam na pewno tam przydasz. W końcu mam w tym doświadczenie, nie? Nie podważaj więc mojej decyzji i nie marudź. Idziemy! - najwidoczniej nieomylna dusza trenera ponownie się w nim obudziła.- Ok, w takim razie zdaje się na ciebie. Prowadź mistrzu.
Idąc do sali ćwiczeń myślałam o Loganie. Nagle w tej zatłoczonej wiosce poczułam się bardzo osamotniona. Brakowało mi go. Dziwnie było tu być, wśród tych wszystkich istot bez niego.
W takim razie, w lesie na prawdę musiał się ze mną żegnać. Teraz, rozumiałam jego smutek. Szkoda, że tego nie wiedział wcześniej. Nie wypuściłabym go tak szybko. Miałam nadzieję, że ten tydzień prędko minie. Cieszyła mnie myśl odnośnie jego obietnicy powrotu na ceremonię. Nie będę tam sama. Nie mogłam się doczekać kiedy ponownie się zobaczymy. Potrzebowałam go bardzo na tej ceremonii. Strasznie się jej obawiałam, jak i tego w jaki sposób może się ona dla mnie zakończyć. Wiedziałam, że bez względu na finał, będę mogła mieć w nim oparcie.
CZYTASZ
Pierwsza (TOM 1)
Werewolf„Nagle naszła mnie nieodparta ochota aby znów dotknąć jego oznaczeń. Dosłownie przyzywały mnie do siebie. Były jak magnez przyciągający mnie do niego. Zagryzłam dolną wargę i wyciągnęłam rękę w jedynym i możliwym, w tej chwili kierunku. Logan przes...