19. Emily

592 31 0
                                    

   Właśnie siedziałam na zimnym metalowym stołku. Przy długim roboczym blacie wciąż czekałam na Alice. Dziewczyna zniknęła jakiś czas temu pod pretekstem szukania odczynników do preparatów.
   Po drugiej stronie pokoju, przy długim stole siedział Ben ze swoim Alfę. Od godziny ślęczeli nad wielką stertą teczek. Zastanawiałam się ile razy Logan musiał odmówić swojemu becie współpracy w tym temacie. Ilość dokumentów, które teraz musieli przejrzeć była imponująca, a ponoć to dopiero początek. Logan co pewien czas przerywał swoją pracę aby mi się przyglądnąć. Sprawiało to wrażenie jakby się upewniał, że wciąż siedzę na swoim miejscu.
Przy tej pracy wyglądał na starszego i bardziej odpowiedzialnego. Nagle zniknęła u niego ta, chłopięca radość. Teraz o ile to jeszcze możliwe wydawał się większy i wyglądał jak prawdziwy władca, który rozwiązuje problemy swojego stada.

   Właśnie siedzieliśmy w laboratorium. Na dworze zapadł już wieczór. Postanowiłam zgodzić się na propozycję Alice odnośnie badania krwi. Zresztą sama byłam bardzo ciekawa co spowodowało u mnie te zmiany. Czemu nagle przejęłam tą tajemniczą moc od Logana.

W końcu ta zwariowana dziewczyna dotarła do nas z wielkim pudłem.

- Dobrze Emily zaraz sprobujemy pobrać ci krew. Tylko wszystko sobie tu przygotuję. - ze skupieniem na twarzy i o dziwo, ze stoickim spokojem po kilku minutach była gotowa. Z wielką uwagą przyglądała się swojemu zestawowi. 

- Podaj mi rękę. Zastanawiam się czy ta igła przebije ci skórę. Niech to... -ewidentnie igła wygięła się na moim zgięciu łokciowym. - No to chyba mamy problem.

W tym samym momencie poczułam się bardzo dziwnie. Miałam wrażenie, że już kiedyś widziałam podobną scenę. Tylko wtedy czynność ta przyniosła inne zakończenie. Pamiętam, że...

-Emily wszystko z tobą dobrze? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha- moja pani doktor ewidentnie się zaniepokoiła.

- Tak, wszytko w prządku. - szybko uleciała mi poprzednia myśl z głowy. -To może ja sama.

Logan i Ben przerwali na chwilę swoją pracę.  Patrzyli się na mnie z dużym skupieniem.

- Alice do czego chcesz zebrać moją krew?

- Sądzę, że na początek ta fiolka wystarczy.

Niestety byłam zmuszona nadgryźć swój nadgarstek. Wiedziałam, że ból będzie chwilowy, a rana w mig się zagoi. Jednak strasznie nie lubiłam uczucia wbijania się kłów w skórę. Logan ze ściągniętymi brwiami wciąż patrzył mi prosto w oczy.

Po przekazaniu dziewczynie fiolki, momentalnie Alice zastygła nad swoim mikroskopem. Ciągle cicho, bez ładu i składu szeptała coś do siebie.

-Emily mam teraz drugą prośbę. Czy mogłabyś przynieść swój worek z krwią- w końcu znów się do mnie odezwała.

- Ale to moja ostatnia porcja. - bałam się, że bez niej będę bezbronna i w razie konieczności osłabiona.

- Spokojnie jutro ma przyjechać do nas mój chłopak, Rick. Ma przywieźć ze sobą duży zapas świeżej krwi. Kochanie na pewno u nas jej ci nie zabraknie, nie martw się na zapas. Wystarczy mi kropla do badań. Muszę coś sprawdzić pod mikroskopem.

- To... to bardzo miłe z waszej strony. Dziękuję Alice. W takim razie zaraz wracam. - poczułam dużą ulgę odnośnie zapewnienia mi dalszych porcji krwi. Byłam im wdzięczna, że zadbali o moje potrzeby, w końcu nie był to ich obowiązek. 

  Za mną jak cień, na korytarz, wyszedł Logan.
- Emily poczekaj. Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - szeptał. Widocznie był czymś zmartwiony.
- W czasie próby pobrania krwi byłaś bledsza niż zazwyczaj , coś się stało?

Pierwsza (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz