4. Emily

883 32 0
                                    

   Minęło już kilka dobrych dni odkąd pozostawiłam za sobą wioskę i wszystko co się z nią wiązało. Starałam się nie wracać pamięcią do tego co tam zaszło.
   Wiem, że już za kilka miesięcy moje życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Ta myśl podtrzymuje mnie na duchu.
   Niestety dość prozaiczna potrzeba taka jak jedzenie, przypominała mi że sytuacja, w której się znajduję to nie piękny sen tylko koszmar. Nie miałam co jeść. Moje odejście było raczej z tych „spontanicznych" i na pewno nie zaplanowanych.
   W sumie to dobrze wiedziałam co powinnam zrobić. Instynkt to instynkt. Najprościej było się mu poddać. Niestety nigdy dotąd nie polowałam. Musiałam w końcu się przemóc i ruszyć dupsko. Inaczej w szybkim czasie oszaleję z głodu, a krew to chyba krew.

   Fakty był takie, że w teorii byłam dobra, ale od teorii do praktyki jeszcze daleka droga .
Plusem dla mnie była moja szybkość.
Niestety byłam bardzo osłabiona. Nigdy nie miałam takiej siły jak inne w pełni ukształtowane wampiry. Niestety dodatkowo trwający od kilku dni post nie czynił ze mnie mistrza polowań.

   Postanowiłam zawierzyć instynktowi.
Od jakiegoś czasu przebywałam z dala od znanych mi terenów. Omijałam też strefy zamieszkane przez inne klany. Oczywiście miałam na uwadze, że właśnie przypadał okres Wielkich Wizyt.
Były to spotkania między klanami polegające na kalkulowaniu różnych możliwości przydziału powtórnie narodzonych.
Możliwość planowania potencjalnego zwiększenia siły była dla wampirów jedną z ulubionych rozrywek. Wampiry obok krwi najbardziej kochały władzę i wszystko co się z nią wiąże.

W końcu przyszedł ten dzień, w którym postanowiłam zapolować. Raz się żyje, a co mi tam.

- Dobra Emily zaczynamy. Nie ma na co czekać. Pizzy za rogiem nie kupisz, a magicznego stoliczka również nie widzę. Własną dumą się nie najesz.

   Otworzyłam się na różne, unoszące się w powietrzu zapachy. Jedne były silniejsze, drugie słabsze. Jedne kusiły słodyczą, a drugie mniej. Postanowiłam na początek nie szaleć i wybrałam coś pośredniego i łagodnego. Najważniejsze było abym w końcu coś zjadła.
   Biegnąc wyczułam młodą łanię. W kilku szybkich krokach byłam już przy niej. Nie zastanawiając się długo zaatakowałam . Jej ciepła krew wypełniła moje gardło. Cudownie było znów poczuć coś w żołądku. Oczywiście jej smak nie mógł się równać temu co piłam do tej pory. Krew łani była dość mdła ale dało się ją pić. Najważniejsze aby zaspokoić głód.
Niestety później zauważyłam, że zwierzęcą krew nie była tak wartościowa jak modyfikowana. Obecna nie wystarczała na długo. Z tego powodu byłam zmuszona dość często polować.

                    *****

   W końcu nastała chłodna jesień i pogoda zaczęła dość szybko się zmieniała. Aura mnie nie rozpieszczała. Matka natura chyba współgrała z moim nastrojem. Ulewny deszcz, jak zaklęty, nie przestawał padać. Musiałam znaleść sobie jakieś miejsce, w którym będę mogła ukryć się przed tym przeklętym deszczem.
Z racji, że jestem wampirem nigdy nie odczuwałam zimna.
Czyli jeden problem z głowy, jednak nie lubiłam chodzić ciągle w przemoczonych ciuchach. Jakieś elementy komfortu należało sobie zapewnić, nawet w tej dziczy.
Po dłuższych poszukiwaniach znalazłam płytką jaskinię, w której mogłam przez jakiś czas przeczekać.

- hmm ... pałac to nie jest ale da się przeżyć. Najważniejsze, że na głowę nie pada.-najprawdopodobniej  zaczynałam wariować, ponieważ od dłuższego czasu rozmawiałam sama ze sobą .

Kończył się październik. Z racji stosowania obecnej diety moja prędkość lekko zmalała. Siły jak nie miałam tak nie mam. Według moich obliczeń miałam do przejścia z bagatela pół kontynentu. Oznaczało to, że przy obecnej kondycji już za chwilę będę musiała wybrać się w podróż.
Nie mogłam doczekać się spotkania z przyjaciółką.
Byłam ciekawa co u niej. Jak jej się żyje w nowym środowisku i czy jest szczęśliwa. Zastanawiałam się czy jej marzenie się spełniło. Nurtowały mnie również dwa pytanie: jak powiodła się jej ceremonia i czy po tej rozłące będzie nam dane znów żyć w tym samym klanie.

- Chyba najwyższy czas się ruszać, za chwilę zapuszczę tu korzenie. Jeśli będę polować na jakieś zwierzęta co dwa dni to spokojnie powinnam dojść na czas.

————
Zdjęcie :

<a>Obraz autorstwa wirestock</a> na Freepik

Pierwsza (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz