7. Logan

809 36 1
                                    

- No to mała, teraz sobie chwilę poczekamy i zobaczymy jak będzie- mówiąc to, niewiedząc czemu, uśmiechnąłem się do dziewczyny. Wydawała się taka bezbronna i o zgrozo niewinna.

Stałem obok jej łóżka. Tępo patrzyłem się na jej spokojną twarz. Miała pełne, soczyste usta, drobny nos i gęste, długie rzęsy. Byłem szalenie ciekaw jaki ma kolor oczu. Tak naprawdę w żadnym kolorze nie potrafiłem jej sobie wyobrazić.
Strasznie świerzbiły mnie opuszki palców, nie wiedzieć czemu, uporczywie myślałem o tym aby sprawdzić czy jej usta są tak miękkie na jakie wyglądają. Mój wilk zawył.

- Dobra chłopie, co ty wyprawiasz. To jest niezgodne z prawami matki natury. Do kompletu brakuje jeszcze żebyś zaczął się ślinić. To jest przecież twój wróg, którego o zgrozo starasz się utrzymać przy życiu. A teraz po paru godzinach jednostronnej znajomości chcesz ją obmacywać? Chłopie bądź profesjonalistą i dżentelmenem... ochłoń.-Po chwili dalej kontynuowałem swój monolog- Dobra. Walczysz z nimi, a twoje obecne zadanie zaraz się skończy. Za moment każde z was pójdzie w swoją stronę i po sprawie. Nie świruj mi tu i za dużo nie myśl. Z pewnością już nigdy... nigdy w życiu się nie spotkacie. Upewnisz się jedynie, że zdrowieje i w drogę. Koniec z tymi chorymi myślami. Starasz się jedynie uchronić swój lud przed kolejną krwawą wojną.

Postanowiłem poczekać do świtu, wtedy skontroluję jej rany.

W tak zwanym między czasie musiałem wymyślić sobie nowe zajęcie. Coś co zajmie mi myśli. Inaczej po dziesięciu minutach postradam zmysły od patrzenia się na tą przeklętą kobietę. Powtarzam sobie w kółko, że jest to zwykła pijawka, wiele podobnych chodzi po tym świecie.

Postanowiłem przeszukać chatę, może znajdę tu coś przydatnego i ciekawego. Dodatkowo najwyraźniej potrzebowałem zaczerpnąć świeżego powietrza i to szybko. Powietrze w chacie stało się dla mnie jakieś, za gęste.
Ku mojemu zdziwieniu znalazłem kilka zużytych ubrań i parę koców. Dzięki nim będę miał na czym spać. Ucieszyłem się z ubrań, ponieważ jak długo jeszcze mogłem latać nago. Jeszcze chwila a ta dziewczyna zejdzie mi tu na zawał serca.

Na dworze za domem odkryłem również spory zapas drewna do komina. Obok drewna znalazłem, aż dziw bierze, ukryte wejście do małej piwniczki. Przy stanie technicznym tego domu pomysł z piwniczką wydawał mi się dość dziwny, ale nie chciałem podważać wizji miejscowego budowniczego.
Postanowiłem sprawdzić to miejsce. Zszedłem po śliskich od wilgoci kamiennych schodach, we wnętrzu czuć było zapach stęchlizny i grzyba. Pomieszczenie nie było od dawna wietrzone. Ciemne pomieszczenie z kamiennymi ścianami było niemal puste. Dobrze, że nasz wzrok szybko adaptował się do takich warunków.
Pod jedną za ścian stała dość sporych rozmiarów, misternie zdobiona żeliwna skrzynia. Była zamknięta i mocno zakurzona.
Nie ukrywam, jej obecność wzbudziła we mnie nie lada ciekawość. Zastanawiałem się co za skarby znajdują się w środku. No cóż ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc co mogłem na to poradzić. Przecież na górze widoczne już były ślady naszego włamania, nie miałem więc nic do stracenia. Jak szaleć to szaleć. Po kilku uderzeniach ostrym kamieniem, który znalazłem na zewnątrz, stary zamek w końcu puścił. Wnętrze skrzyni ukazało mi swoje sekrety. Byłem nie lada zaskoczony. Zastanawiałem się do kogo należy to miejsce.
W skrzyni ukryte były worki z syntetyczną krwią. Leżały w tym miejscu jakby na nas czekały, brakowało tylko kartki z napisem „smacznego". Co prawda ich data ważności już się skończyła. Sądzę jednak, że w obecnej sytuacji panienka z góry nie będzie za bardzo grymasić.
Zabrałem cały zapas na górę. Słońce świeciło już w pełni. Oznaczało to, że jest już najwyższy czas na wizytę kontrolną u mojej małej pacjentki.

Cicho wszedłem do chaty. Nie wiem na co liczyłem. Myślałem, że po moich zabiegach dziewczyna w końcu się obudzić. Niestety nic z tego. Jej stan nadal się nie zmienił. Rany wciąż były w tym samym, opłakanym stanie.

Pierwsza (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz