32. Logan

503 25 0
                                    

   Idąc w stronę obozowiska, ponownie, ze zmęczenia miałem omamy. Nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz spałem. Koniecznie potrzebowałem kilku godzin niczym niekazłuconego snu. Lada moment, nieświadomie, mogłem wykonać jakiś błąd. Komuś stałaby się wtedy krzywda. Od moich decyzji zależało wszystko.  
   Wiedziałem, że chwile spędzone z dale od Emily będą dla mnie bardzo trudne ale nie mogły mieć wpływu na obecną tu sytuację. Ciągle czułem się jak na pieprzonych torturach. Do tej pory nie przypuszczałem jednak, że mój wykończony umysł będzie mnie tak strasznie zawodził. Miałem wrażenie, jakbym za chwilę miał ją tu ujrzeć. Jej świeży zapach unosił się po całym lesie. Najwidoczniej znów śniłem na jawie.
   Niestety, kiedy byłem na skaju obozowiska zobaczyłem ich przy ognisko. Po prostu tam stali. Patrzyli się spokojnie w moją stronę. Czekali aż do nich podejdę.
Wściekłem się od razu. Widząc jak inni składają jej hołd jedynie nabrałem pewności, że mój koszmar stał się realny. W najśmielszych snach nigdy, prze nigdy, sobie tego nie wyobrażałam.
   W tej chwili absolutnie nie mogłem do nich podejść. Chociaż moje serce nakazywało mi inaczej. Nie ufałem sobie. Koniecznie musiałem się uspokoić. W przypływie niekontrolowanej złości prawdopodobnie zabiłbym swojego betę. Jakim prawem narażał moją Emily! Jak śmiał ją tu przywieźć! Moja krew dosłownie wrzała w mym ciele.

   W końcu, w akcie desperacji,  postanowiłem ubrać jakąś porzuconą na ziemi bluzę. Miałem nadzieję, że jej chłód i wilgoć, która osiadła na niej przez cały wieczór, choć trochę uspokoi mojego rozwścieczonego do granic możliwości wilka. Byłem bliski przemianie i nie wróżyło to nic dobrego. Wiedziałam, że za moment cała wilgoć z niej wyparuje, ale może ta mała, ulotna chwila uratuje życie mojego bety. W końcu miał po co żyć. W domu czekała na niego Sisi, Sonia i kolejne dziecko w drodze. Oddychając głęboko, z żalem uświadomiłem sobie, że niestety, lepiej już nie będzie.
Wolnym krokiem ruszyłem w ich kierunku.
Mijając ich, nawet na nich nie spojrzałem.

Zawarczałem jedynie - Do mojego namiotu ! J U Ż !

   W namiocie musiałam pamiętać aby zachować maksymalną kontrolę. Nie było to takie proste. Jednak moim priorytetem była Emily, nie mogłem jej wystraszyć.

- Ben nie wierzę w to co widzę, możesz mi do cholery wytłumaczyć co ona tu robi - mówiłem przez zaciśnięte zęby.

- Logan to ja... - najwidoczniej Emily chciała go bronić.

- Z tobą porozmawiam poźniej - nie mogłem teraz spojrzeć w jej piękne oczy.

Moja złość momentalnie by wyparowała, a niestety musiałem postawić ich do pionu. Nie mogli już nigdy więcej tak ryzykować. Ktoś z nich musiał zachowywać się odpowiedzialnie. Oboje byli za bardzo lekkomyślni. To nie jest miejsce na pieprzone wycieczki. Jeśli coś by się jej stało...

- Logan tak było bezpieczniej. Miała tu przyjść pieszo? W dodatku sama? - Ben przerwał moje rozważania.

- Nie! Mogłeś ją po prostu zostawić, w miejscu gdzie jest najbardziej bezpieczna, czyli u mnie w domu! Co ci strzeliło do łba? Ben, doskonale wiesz, że to nie jest plac zabaw.

- Nie dała mi wyboru. Nie miałem innego wyjścia - Ben dzielnie patrzył mi w oczy. Chociaż na pewno był świadomy jak to wszystko może się dla niego skończyć.

- Kurwa Ben zawsze jest jakieś wyjście!

- Nie Logan, czasami nie ma- chwilę milczał.
- Ona, ona jest teraz Alfą nie mogłem się jej przeciwstawić. Chociaż w pełni zdawałem sobie sprawę z tego, jak ty... jak ty na to zareagujesz.

   Byłem w ciężkim szoku. W jakimś momencie musiał mi umknął ten drobny szczegół. Nikt z nas nie wziął pod uwagę jej obecnej pozycji. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem. Nie wiem czy zdawała sobie z tego sprawę ale Ben faktycznie wykonywał jedynie jej ukryty rozkaz. Nie miał innego wyjścia, taka jest nasza przeklęta natura. Już nigdy, żaden z moich ludzi jej się nie przeciwstawi.
O to, nie mogłem być na niego zły.
Moja złość na Bena nareszcie gdzieś uleciała. Był bezpieczny. Mój beta był niewinny, jedynie wiernie służył mojej Emily.

Pierwsza (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz