13. Logan

603 30 0
                                    

   Znów znajdowałem się w mieszkaniu swojego najlepszego przyjaciela. Była to jedna z moich ulubionych kryjówek. Zawsze po zakończonych akcjach uciekałem tu, aby się wyciszyć. Mogłem w tym miejscu nabrać tak potrzebnego mi dystansu. Przebywanie z ludźmi od zawsze bardzo mnie uspakajało, czułem wtedy sens swojego istnienia i celowość tej niekończącej się, odwiecznej walki.

   Jak zwykle stałem przy oknie i przypatrywałem się mokrej uliczce przed barem Rica. Tego lata pogoda nas nie rozpieszczała, znowu porządnie się rozpadało. Ludzie w swej codziennej gonitwie skrywali się pod swymi parasolami. Byli jak mrówki w olbrzymim mrowisku. Wiecznie zajęci swoją zwykłą codziennością, w ciągłym biegu za czymś czego nigdy nie mogli uchwycić.
W twarzach przechodniów widziałem jedynie kruchość i bezsilność. Poza nielicznymi jednostajnymi, ludzie byli nieświadomi wciąż czyhającego na nich zagrożenia. Tak szybko zapomnieli co to znaczy strach i walka o przetrwanie. Z biegiem lat ich lęk przed wampirami doszczętnie wygasł.

   Znów tu byłem, znów wpadłem w ten dziwny ale dobrze mi znany letarg. Niestety ostatnio za często mi się to przytrafiało. Odkąd w zimę wróciłem do domu nie mogłem się pozbierać.
Oczywiście między moimi ludźmi starałem się nie okazywać tej słabości. Dla wszystkich byłem lepszą wersją siebie. Jednak w chwilach takich jak te, po walce, gdy brakowało mi cierpliwości, gdy adrenalina wciąż zajadle atakowała moje komórki musiałem się ukryć i oczyścić umysł. Za bardzo chciałem porzucić to wszystko i pobiec do tej przeklętej chaty. Mój wilk zawsze na tą myśl się ożywiał, tylko czekał na moją zgodę. Wciąż wyrywał się do tej tajemniczej kobiety. Na moje nieszczęście, a może i szczęście, poczucie obowiązku nie pozwalało mi na to. Wiedziałem, że nikogo już tam nie zastanę. Chata była już pusta. To było bezsensu to tu było moje miejsce, mój dom. Niestety to pragnienie wciąż na nowo powracało i mnie torturowało. 
Od wydarzenia w chacie szukam wciąż na nowo jej twarzy wśród mych wrogów. Przeczesywanie po walce każdego z miejsc stało się moją stałą rutyną. Wpadłem w obsesję.
Ta dziewczyna była młodym wampirem. Zdawałem sobie sprawę , że wcześniej czy później zmierzymy się w otwartej walce. Nie byłem pewny jak w tym przypadku się zachowam. Czy będę w stanie ją skrzywdzić? Nie ufałem sobie. Byłam wciąż ciekaw kim teraz była. Zastanawiało mnie jaką moc uaktywniła jej krew.

   Mój przyjaciel od zawsze czuł w jakich momentach nie należy na mnie naciskać. Wyczuwał kiedy muszę zostać sam ze swymi myślami. Było między nami ciche porozumienie. Praktycznie od samego początku znajomości mogliśmy na sobie polegać. Jego intuicję i wyczucie w czasie lubiłem w nim najbardziej.
Oczywiście krążył jak sęp wokół swojej nowej ofiary i tylko czekał żeby mi przyłożyć ale nigdy na siłę nie wchodził buciorami w czyjeś życie.
Odkąd pamiętam oboje dbaliśmy o siebie. Na początku oczywiście nasza znajomość wymagała dotarcia, ale z biegiem czasu i wypiciu hektolitrów alkoholu znaleźliśmy wspólny język.
   Naszą przyjaźń, ku mojej rozpaczy, scementowała moja młodsza i jedyna siostra, Alice. Pewnego dnia, gdy byłem już pewny Rica zaprosiłem go do mojego miasteczka. Stado już od dłuższego czasu prowadziło z nim różne interesy, więc wcześniej czy później musiało to w końcu nastąpić. Chłopak dzięki swym kontaktom miał nam wiele do zaoferowania. Dodatkowo, od dawna wiedział wszystko o naszej rasie, więc jego wizyta była tylko zwykłą formalnością i nie stanowiła dużego problemu. Niestety nie przewidziałem, że to krótkie spotkanie będzie dla mnie początkiem  niekończącego się koszmaru. Ta dwójka stała się moim utrapieniem. Zakochali się w sobie do szaleństwa. Nie widzieli świata poza sobą, oczywiście pomijając Toma. Był to czteroletni brat Rica, który był ich centrum wszechświata. Po śmierci rodziców mój przyjaciel stał się opiekunem malca, a później razem z Alice starali się wspólnie go wychować.

-Stary może ja ci w końcu kupię jakiś fotel pod te okno. Taki w kwiatuszki, różowy co ty na to ? Wyciszysz się, zrelaksujesz. A od czasu do czasu byś sobie na nim kimnął. Poczułbyś się jak nowy bóg. Wiesz taka lepsza wersja ciebie brzmi kusząco.- Rick jak zwykle dał znać, że jest już w mieszkaniu. -Wychodzę zaraz po młodego. Wpadłem tylko po kilka rzeczy i chciałem zapytać się czy czegoś nie potrzebujesz....A ! I puki pamiętam, czyste ręczniki są w tym samym miejscu co ostatnio. -patrzył na mnie znacząco.

Pierwsza (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz