W ciszy czekaliśmy na mojego betę. W głowie miałem ułożony już cały plan działania. Musiałem zadbać o moją małą i kruchą istotę.
Wciąż skupiony byłam wyłącznie na tej dziewczynie. Patrzyłem jedynie na nią. Ostatnio odkryłem, że mógłbym to robić godzinami.
Nawet odprowadzając dzieci do domu nie mogłem się powstrzymać i ciągle na nią spoglądałem. Uwielbiałem patrzyć jak jej oczy powoli poznają nasz świat. Zaśmiałem się w duchu... a jeszcze tak niedawno nie rozumiałem zachowania Bena czy Ricka. Byłem takim głupcem.Dziś, mój ojciec kompletnie mnie zaskoczył. Wiedział o wszystkim od samego początku. Czekał, aż w końcu spotkam ją na swojej drodze. Teraz zrozumiałem dlaczego, jako jedyny nie czepiał się mnie gdy szukałem jej wśród innych wampirów. Dawno był już pogodzony z moim wyborem. Zrozumiałem nareszcie czemu zwlekał tak długo z przekazaniem mi władzy nad naszymi stadami.
Emily siedziała teraz w domu moich rodziców, wpatrywała się w strumień za oknem. Wyglądała przy tym tak spokojnie. Jej rozchylone usta znów mnie przywoływały. Miałem olbrzymią ochotę podejść do niej i ponownie ją pocałować. Chciałem poczuć ich miękkość, ciepło i smak. Pragnąłem strasznie jej dotknąć. To co wczoraj poczułem było niesamowite. Mój świat na moment się zatrzymał i ruszył w całkiem innym kierunku i w innym tępie. Nigdy wcześniej nie poczułem tego do żadnej kobiety. Znalazłem w końcu swoją gwiazdę wokół, której mój świat zaczął nareszcie krążyć. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak samotny byłem do tej pory. Od teraz to ona była naszym centrum.
Rano po powrocie do domu, odkryłem co Emily robiła tu w nocy. Na mokrej podłodze znalazłem resztki podartych ubrań oraz stertę opakowań po krwi. Wiedziałem, że w tamtym momencie musiała stoczyć potężną walkę z własnymi demonami. Gdy przyszła do mnie pod szpital wyglądała na wykończoną. Bałem się, że odejdzie. Dziś w pełni zrozumiałem jak bardzo cierpiała.
Jednak w czasie naszego, stanowczo za krótkiego pocałunku, coś w jej postawie się zmieniło. Znów stała się moją Emily, którą poznałem w szpitalu. Jakbym nagle uwolnił ją od tych nagromadzonych w jej ciele złych emocji. Nie potrafiłem w pełni tego nazwać. Nie wiedziałem z czym lub z kim walczyła tej nocy, ale w czasie naszego pocałunku czułem jakbym kolejny raz patrzył się na jej powtórne ozdrowienie.Rano postanowiłem, że zrobię dla niej wszystko. Byłem gotowy w pełni się poświęcić, tak aby już nigdy więcej nie cierpiała.
Cholernie mi na niej zależało. Dlatego od teraz musiałem postępować w stosunku do niej z wyczuciem i z umiarem. Z Emily nie mogłem się spieszyć. Doskonale wiedziałem, że ta dziewczyna potrzepuje o wiele więcej czasu niż ja. Nie była zmiennym. Była wampirem, a to bardzo nas różniło i spowalniało. U niej wszystko działało po prostu inaczej. Musiała koniecznie do wszystkiego dojść sama. Nie posiadała instynktu zmiennych, który przyśpieszyłby nasz związek.
Jednak, dzięki przekornej matce naturze i jej tajemniczym planom pojawiła się dla mnie nadzieja.
Moim sprzymierzeńcem w walce o jej serce okazały się oznaczenia. Wczoraj w bibliotece odkryłem, że również i na nią mają one ogromny wpływ. Całe szczęście, że Ben po nas zadzwonił. Kompletnie zapomniałem, że na polanie czekają na nas wszyscy moi ludzie. W innym przypadku nie udałoby mi się zapanować nad sobą. Nie wiem czy Emily była w tamtej chwili, w pełni świadoma swoich czynów. Nie mogłem tak ryzykować. Nie mogłem sprawić aby później żałowała i się ode mnie oddaliła. Byłby to dla mnie koniec.
Musiałem więc uzbroić się w duże pokłady cierpliwości i poczekać aż sama wszystko odkryje. W swoim własnym niepopędzanym przez nikogo tępie i bez wpływu chwilowej zachcianki.Znów bawiła się nitką z rękawa swojej bluzy. Po tym jak usłyszałem co ci popaprańcy mogli zrobić z moją Emily, że jej życie było tak bardzo zagrożone bałem się, że mój wilk oszaleje ze wściekłości. Chęć zemsty nas zaślepiła. Moje wilcze ja wyło tak przeraźliwie, że nie mogłem przedrzeć się przez ten hałas aby go uspokoić. Byłem blisko przemianie w tym stanowczo za małym pomieszczeniu. Matka by mnie zabiła z powodu kolejnego remontu. Ani on , ani ja nie potrafiliśmy zapanować nad swoimi uczuciami. Pierwszy raz w życiu przemiana mogła się odbyć bez mojej kontroli, a nie chciałem przerazić Emily. Nie wiedziała jeszcze jak wygląda mój wilk, była wampirem, a jej reakcja mogłaby być nieprzewidywalna.
W pewnym momencie, nieudolnie walcząc z nadchodzącą przemianą, ponownie poczułem te znajome i lekkie wibracje. Wiedziałem kto był za to odpowiedzialny, byłem jej za to ogromnie wdzięczny. Nie świadomie mnie ratowała. Obserwując Emily zauważyłem, że jeśli nad czymś się zastanawiała lub czymś się denerwowała to intuicyjnie dotykała swoich rąk. Jakby pomagało jej to zmierzyć się ze światem. Wywołane przez nią drgania koiły moje nadwyrężone nerwy. Czułem jakbym znów miał ją blisko siebie. Jakbym tulił ją w swoich ramionach. To nas uratowało. Powoli wróciłem do swojego normalnego stanu.
CZYTASZ
Pierwsza (TOM 1)
Werewolf„Nagle naszła mnie nieodparta ochota aby znów dotknąć jego oznaczeń. Dosłownie przyzywały mnie do siebie. Były jak magnez przyciągający mnie do niego. Zagryzłam dolną wargę i wyciągnęłam rękę w jedynym i możliwym, w tej chwili kierunku. Logan przes...