Moja podróż do nowego życia nareszcie się rozpoczęła. Miałam już dość tej stagnacji. W końcu poczułam, że nie stoję w miejscu. Cieszyłam się z tego jak małe dziecko. Szłam prosto ku swemu przeznaczeniu.
Powoli opuszczałam znajome tereny. Maszerując musiałam dbać o swoje bezpieczeństwo. Kluczyłam między granicami sąsiadujących z nami klanów, aż w końcu na dobre opuściłam znajome miejsca.Dziś odkryłam, że otaczający mnie świat jest na prawdę piękny. Liście na drzewach ozdobione były ciepłymi kolorami. W końcu ciężkie granatowe chmury uwolniły ze swych sideł cudowne słońce. W jego świetle wilgotne liście mieniły się feeriami barw. Ziemia lekko parowała. Ciepłe promienie słońca spowodowały, że w mym sercu pojawiła się iskra nadziei. Powietrze cudownie pachniało lasem. Otaczający mnie świat witał mnie z radością.
Niestety byłam drapieżnikiem, drapieżnikiem który musiał przetrwać. Polowania powodowały, że czułam się w tym cudownym świecie jak niepasujące ogniwo. Byłam intruzem, który potrafi tylko zabijać. Niszczyłam odwieczną równowagę lasu. Nie podobało mi się to, może była to wina zmiany trybu życia wampirów, nie wiem. Na pewno nie czułam się dobrze z tym co robię. Niestety nie miałam wyboru, liczyło się przeżycie.Pewnego dnia w powietrzu poczułam wspaniałą i tajemniczą woń. Co prawda była ona ukryta pomiędzy nutami brudu, ale jeszcze nigdy, w całym swoim dotychczasowym życiu nie spotkałam niczego podobnego. Pchana ciekawością zaczęłam tropić to coś. Ślina boleśnie kaleczyła mi gardło. Musiałam dowiedzieć się co to jest, musiałam TO zobaczyć.
Motywowana cudowną wonią zaczęłam tropić. Przed dojściem do celu usłyszałam czyjeś rozmowy. Uważając, aby nie być odkrytą, pod osłoną różnych zarośli skradałam się w kierunku dźwięków i co najważniejsze tego kuszącego zapachu.
W taki sposób doszłam na skraj polany. Na niej zauważyłam trzy postacie. Z postury przypominały wampiry, jednak tylko to nas łączyło. Oprócz ich rozmów wyraźnie słyszałam muzykę, dla much uszu, płynącą wprost z ich serca. Przez ich układy krwionośne przelewały się, co chwilę, litry krwi. Przy każdym uderzeniu tętna roznosił się po polanie smakowity zapach. Co prawda osobniki te dawno nie widziały mydła i wody. Byli tragicznie brudni i zaniedbani. Jednak w niczym mi to nie przeszkadzało. Po prostu nie myślałam teraz o tym. Stałam jak zahipnotyzowana. To byli LUDZIE. Widziałam ich po raz pierwszy w życiu.Nie wiem ile czasu minęło, dla mnie świat się zatrzymał. W pewnym momencie poczułam jak olbrzymi mężczyzna zakleszczył mnie w swoim silnym ramionach. Dodatkowo bardzo sprawnie obwiązał moje ciało grubym, mocnym sznurem. Bliskość tego cudownego zapachu owładnęła mój umysł. Byłam oszołomiona i bezradna.
- A co my tu mamy. Nie przypominasz mi żadnej upolowanej dotychczas sarny ślicznotko. Troszkę jesteś bladziutka skarbie, co? Zaraz z chłopakami coś na to poradzimy. Raz dwa pojawi się rumieńce na tej ślicznej buźce.- bezzębne usta wypowiedziały te słowa.
Mężczyzna był wielki i silny. Przeklinałam swoją głupotę. Jednym sprawnym ruchem zarzucił mnie na ramię i zaczął iść w kierunku polany.
- Nick zabacz jaką piękną zdobycz właśnie upolowałem. Mówiłem wam chłopaki- zakaszlał-że mam przeczucie iż przed wyjazdem na pewno trafi nam się coś ciekawego- splunął flegmą- oto i ona.
Trzej mężczyźni odwrócili się w naszą stronę.- Johnny nie wiedziałem, że kiedyś to powiem, ale potrafisz mnie jeszcze zaskoczyć , skurczybyku .- powiedział jeden z nich.
Ów mężczyzna podszedł do nas nie spuszczając ze mnie wzroku. - No, no naprawdę piękna sztuka.Johny postawił mnie na ziemię. Jego towarzysz chwycił mnie za brodę i z uwagą zaczął mi się przyglądać. Ze skupieniem spojrzał mi w oczy. Następnie przyjrzał się dokładnie jednej i drugiej stronie mojej twarzy.
-Ciekawe, naprawdę ciekawe. - przez chwilę nad czymś się zastanawiał, a później długo wpatrywał mi się w usta.
Następnie orzekł -Panowie trafił nam się wyborowy kąsek. Mamy tu do czynienia z wampirem. Chyba troszkę zbłądziłaś kochana.-zwrócił się bezpośrednio do mnie, a reszta jego towarzyszy zastygła w bezruchu.
-Johny przywiąż ją do drzewa, tylko pamiętaj porządnie . Skoro do tej pory się nie wyswobodziła i nie wyssała z ciebie krwi to od teraz pobawimy się po mojemu- dokończył.- Nick ale jesteś tego pewien -drżącym głosem odezwał się jeden z mężczyzn, których imion jeszcze nie znałam.
Nick nic mu nie odpowiedział, jedynie szarpnął mie w kierunku Johna.
- Dobra chłopaki wy dalej zwijacie obóz , pamiętajcie o zabezpieczeniu towaru, a ja mam tu jeszcze coś do załatwienia- mówiąc to uśmiechał się krzywo w moim kierunku.Johny, tak jak nakazał mu jego towarzysz, zrobił to co powinien. Przywiązał mnie mocno do najbliższego drzewa.
Dopiero teraz miałam chwilę na przeanalizowanie mojej sytuacji. Cała polana usłana była nagimi ciałami zwierząt. Dosłownie odarte były one ze skóry. Odór rozkładu był makabryczny. Nie mogłam zrozumieć jak wcześniej nie wyczuwałam tego zapachu. Byłam chyba zaślepiona wonią ludzkiej krwi.
Próbowałam się wyswobodzić. Niestety jestem od dłuższego czasu osłabiona i jedyny efekt jaki uzyskałam to poranione ręce. Liny musiały być czymś nasączone skoro naruszyły moją skórę. Nie zostało mi nic innego jak tylko obserwowanie mężczyzn, którzy zajęci byli swoimi sprawami. Widać było, że bardzo im się spieszy.
Powoli zapadał wieczór.
Po pewnym czasie w moim kierunku zaczął iść Nick. Miał ze soba torbę i pochodnię.
- Chłopaki jak ta nasza maleńka nie będzie chciała współpracować to będę potrzebować waszej pomocy- wrzeszczał w ich kierunku.
- No i jak wygodnie ci u nas. Przejdźmy do rzeczy, jak widzisz nie mamy za wiele czasu.- Wskazał na resztę grupy.- Mam propozycję. Podzielisz się z nami swoją krwią, a my od razu grzecznie wypuścimy cię i będziesz mogła iść w swoją stronę? Każdy będzie zadowolony.Nie ufałam mu . Dodatkowo nie rozumiałam o co mu chodzi. Mężczyzna chyba to zauważył, więc zaczął cierpliwie wszystko mi wyjaśnieć.
- A widzisz maleńka trafiłaś nam się jak gwiazdka z nieba. Na czarnym rynku, za skóry dostaniemy z 10 000 talarów w srebrze. Oczywiście jest to niezła sumka na nas czworo. Jednak, ty kochanie jesteś warta z dziesięć razy tyle lub nawet więcej i to w złocie. Przynajmniej pięć zim nie musielibyśmy polować w takich warunkach. Więc jak ? Będziesz z nami współpracować?
Byłam w szoku, czy on chce mojej krwi, ale po co. Na co mu ona, to nie miało najmniejszego sensu.
- Widzisz - kontynuował dalej cierpliwie - krew pijawek jest baaardzo cenna. Wysoko urodzeni zapłacą majątek aby ją mieć. Dzięki wam ci głupcy mogą nieźle przedłużyć swoje, według nich „cenne" , życie. Więc jak zrobimy to po dobroci, czy wolisz się zabawić? Wybór należy do ciebie złotko.
Stał już blisko mnie. Z torby wyjął narzędzia do transfuzji krwi. W tym momencie w moim umyśle zapaliła się czerwona lampka. Zaczęłam się szamotać i oddalać od tego człowieka na taką odległość na jaką pozwoliły mi krępujące mnie liny.
- OK, to twój wybór. Chłopaki chodźcie tu - krzyknął. - ostudźcie dostatecznie temperament naszego drogiego gościa. Tylko pamiętajcie potrzebna mi jest żywa.
Reszta mężczyzn podeszła do mnie. W ich oczach widziałam przemianę. Jakby przebudziła się w nich jakaś dzika furia. Od razu zaczęli mnie bić i kopać. Niektórzy uderzali mnie tym co mieli akurat w ręku. Jeden z nich miał metalowy kij, a drugi pochodnię. Na przemian czułam na swym ciele uderzenia ciężkich butów, kija lub przypalenia. Nie mogłam się bronić. Więzy na moich nogach i rękach krępowały moje ruchy. Nie wiem ile to trwało. Słyszałam jedynie ich śmiechy. Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością.
W końcu jak za mgłą zauważyłam uśmiechniętego Nika.
- Panowie dobra robota. Szybko wam poszło. Widać, że mamy tu do czynienia z młodym osobnikiem. Świetnie, zgarniemy jeszcze więcej forsy niż wcześniej myślałem. Dobra a teraz zanieście ją do ogniska.Tracąc resztki świadomości poczułam jak ktoś mnie przenosi. Następnie wyczułam zapach Nika. Jego zapach nie wydawał mi się już taki cudowny. Marzyłam, aby już nigdy w życiu nie dane mi było go poczuć. Chciałam uciec jak najdalej, chciałam być wolna i bezpieczna.
W tym samym momencie poczułam ukłucie w rękę .
Pierwszy raz w życiu poczułam obce mi uczucie.
Było mi zimno.... Następnie straciłam przytomność.
CZYTASZ
Pierwsza (TOM 1)
Werewolf„Nagle naszła mnie nieodparta ochota aby znów dotknąć jego oznaczeń. Dosłownie przyzywały mnie do siebie. Były jak magnez przyciągający mnie do niego. Zagryzłam dolną wargę i wyciągnęłam rękę w jedynym i możliwym, w tej chwili kierunku. Logan przes...