5

753 47 12
                                    

Camila więcej się nie odezwała. Tak naprawdę po wstawieniu zdjęcia, zaprzestała pojawiać się na swoim profilu. Nie rozumiałam, o co chodziło. Aż chciałam napisać, ale grzecznie czekałam. W mojej głowie jednak pojawiało się wiele złych wizji. Jeśli coś jej się stało... Dlaczego miałaby się nie odzywać ani nawet nie włączać konta, z którego korzystała na co dzień.

Dziewczyny mnie jednak uspokajały. Twierdziły, że nie stało się nic złego, jedynie Camila potrzebowała chwili spokoju albo zajęła się swoim życiem. Chciałam w to wierzyć. Tak samo, jak w to, że kiedyś się odezwie i będę mogła na nowo poczuć jej bliskość i ten obezwładniający spokój.

-Cześć Kochanie! – usłyszałam znajomy głos, gdy tylko wyszłam z lotniska. Źle. Bardzo źle. Nie sądziłam, że przyjedzie. Zakładałam, że nadal była na mnie wściekła. Podpadłam jej na wiele sposobów, ale najwyraźniej kobieta miała ogrom cierpliwości i tolerancji. – Tęskniłam! – podbiegła do mnie i rzuciła się bezpośrednio na szyję. Wtuliła się mocno, a ja nie wiedziałam, jak zareagować.

-Cześć – wymamrotałam. Po kilkunastu sekundach puściłam swój torby i przytuliłam szatynkę. Lekko pogładziłam jej plecy, aby czuła moją bliskość. – Co tutaj robisz? Nie mówiłaś, że przyjedziesz.

-Pomyślałam, że chciałabyś mnie zobaczyć. Jednak nie widziałyśmy się ponad dwa tygodnie, a wcześniej... - nie musiała mi przypominać co wcześniej. Dobrze pamiętałam, że przez trzy tygodnie miała focha, bo byłam na tyle bezczelna, żeby jechać z przyjaciółkami i jej nie zaprosić.

-Jasne, że chcę – powiedziałam tak tylko dlatego, że wypadło. Nie chciałam. Już przed wyjazdem zastanawiałam się, czy nasza relacja miała jakikolwiek sens. Za bardzo męczyła mnie jej zazdrość i wiecznie pretensje o wszystko, za to ją bolała moja obojętność względem wielu jej problemów i chęć spędzania czasu z przyjaciółkami. Miała rację, powinnam była starać się bardziej, ale nie umiałam. Męczyło mnie chodzenie z nią na zakupy, spędzanie czasu na słuchaniu o jej kumpelach i bieganie po imprezach.

-Cześć Mani, część Ally. Jak się bawiłyście? – rzuciła, gdy w końcu mnie puściła. Szybko przytuliła się do blondynki, a następnie do Normani. Na Dinah nawet nie spojrzała, chociaż wiedziała, że coś musiała zrobić. – Cześć DJ – dodała ze sztucznym uśmiechem.

-Zajebiście – odparła jej od razu najwyższa z nas. – Świetnie się bawiłyśmy, gdy nikt nie ględził nam przy uszach. Można było w spokoju odpocząć, podziwiać widoki, spędzić beztrosko noce – w tamtym momencie miałam ochotę urwać Dinah głowę. Nie myślała o tym, że jej drażnienie się z dziewczyną mocno odbije się na mnie. Wiedziałam, że gdy tylko zostaniemy same, nasłucham się i za cały wyjazd, i za teksty przyjaciółki. – A jak tam u ciebie?

-Po staremu. Nic ciekawego się nie działo i czekałam na Lauren – dziewczyna znowu uwiesiła się na mojej szyi. – Już dobrze Skarbie? Głowa cię nie boli? Czytałam, że skutki takiego udaru mogą być poważne. Powinnaś iść do lekarza i sprawdzić, czy wszystko jest ok – wsunęła palce w mojej włosy. Westchnęłam cicho. Uroczo się martwiła, aż głupio mi było, że ją tak oszukałam. – Misiu? – dodała po chwili, gdy nie odpowiadałam. Nagle do mnie dotarło. Nie tylko ją oszukałam. Przespałam się z inną i to z kompletnie obcą kobietą. – Dziewczyny, ona tak miła wcześniej czy coś się w samolocie stało? Nie wygląda to dobrze.

-Spokojnie. Chyba zmęczenie podróżą. Coś tak czuję, że właśnie dotarło do niej, że wróciła do domu i więcej już odpoczynku nie będzie. Czas na rzeczywistość, prawda Lauren? – na słowa Ally lekko pokiwałam głową.

-Nic mi nie jest, ale potrzebuję wrócić do domu i odsapnąć. Lucy, czy ty masz jakieś plany? Nie ukrywam, że teraz wolałabym pobyć sama. Znaczy, bardzo doceniam, że przyjechałaś. Cholernie się cieszę, ale padam na twarz – powiedziałam cicho. Miałam nadzieje, że cudem zrozumie, ale znałam swoją partnerkę, ona nie była z tych, które nie potrzebowały chwil dla siebie i nie dochodziło do nich, że inni mogą mieć inaczej.

Holiday Adventure - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz